Podsumowując politykę migracyjną swego rządu na niecałe dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi, szef MSW oświadczył: "Staraliśmy się zarządzać zjawiskiem migracji, które teraz jest pod kontrolą".

Minister poinformował, że ósmy miesiąc z rzędu dane dotyczące napływu migrantów spadają. "W lutym notuje się spadek o 90 procent w porównaniu z tym samym miesiącem przed rokiem" - stwierdził Minniti. Podkreślił jednocześnie, że sytuacja w Afryce jest "bardzo delikatna", a szczególnie "krucha" jest w Libii, skąd odpływają migranci.

Mówiąc o stosunku do migrantów, szef MSW zaznaczył: "Włochy nie są krajem rasistowskim, z udzielania gościny uczyniły fundamentalny element swego wizerunku na świecie". "Były jednak bardzo poważne epizody, których nie lekceważymy" - zapewnił.

Minniti mówił o niedawnych wydarzeniach w mieście Macerata, gdzie młody Włoch zaczął strzelać na ulicy do imigrantów z Afryki, raniąc sześcioro z nich. Doszło do tego kilka dni po zatrzymaniu w tamtych stronach Nigeryjczyka pod zarzutem zamordowania 18-latki z Rzymu i poćwiartowania jej zwłok.

Reklama

To, co stało się w Maceracie, było "odwetem dodatkowo obciążonym nienawiścią rasistowską, bo jedyną rzeczą łączącą ofiary (strzelaniny) jest kolor skóry" - ocenił minister spraw wewnętrznych. "Musimy powiedzieć bardzo jasno, że we Włoszech nie ma na to miejsca" - podkreślił.

Sprawa migracji jest jednym z głównych tematów kampanii wyborczej we Włoszech.

Rządząca centrolewica kładzie w niej nacisk na rezultaty swojej polityki, która doprowadziła do tego, że w zeszłym roku przypłynęło o kilkadziesiąt tysięcy migrantów mniej niż w 2016 roku. To rezultat porozumień podpisanych z władzami w Libii o wspólnej walce z nielegalną migracją i przemytnikami ludzi.

Prowadząca w sondażach centroprawica pod wodzą Silvio Berlusconiego mówi zaś, że z Włoch należy wydalić 600 tysięcy nielegalnych imigrantów.

Minister Minniti stwierdził przed kilkoma dniami, że jest to nierealne.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)