Na zakończenie procedury z art. 7 traktatu o UE jeszcze przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego liczy minister sprawiedliwości Adam Bodnar. W tym celu w lutym w Brukseli przedstawił plan działania na rzecz przywracania polskiej praworządności.

Rozmówca PAP w Brukseli mówi, że Polska ma czas do 21 maja, by przekonać KE, że nie ma systemowych zagrożeń jeśli chodzi o niezawisłość sędziów. Wówczas odbędzie się posiedzenie Rady ds. Ogólnych, na którym ministrowie odpowiedzialni za sprawy europejskie z krajów członkowskich zajmą się procedurą z art. 7 wobec Polski; o to wnioskowała sama Warszawa.

"KE miała największe zastrzeżenia, jeśli chodzi o ściganie sędziów za zadawanie pytań prejudycjalnych i stosowanie unijnego prawa. Piłeczka jest więc po stronie rządu, który musi udowodnić nam i krajom członkowskim, że takie systemowe zagrożenia nie występują" - mówi źródło w Brukseli.

Nie ma jednak gotowej odpowiedzi, jak zakończyć uruchomioną wobec Polski w 2017 roku procedurę. Sytuacja jest precedensowa, bowiem do tej pory UE nigdy nie kończyła tego postępowania wobec żadnego z krajów, a sam zapis w traktacie mówi o tym, jak procedurę uruchomić, ale nie, jak ją zakończyć.

Reklama

Wycofanie wniosku z Rady przez KE?

Źródła w Brukseli sugerują, że najprostszym rozwiązaniem byłoby wycofanie wniosku z Rady przez KE, która go tam skierowała. W grę mogłoby też wchodzić głosowanie samych ministrów w Radzie, ale jego przeprowadzenie byłoby bardziej skomplikowane i mogłoby wymagać jeszcze jednego posiedzenia, na co nie ma czasu.

Dyplomata z jednego z krajów członkowskich zwraca uwagę, że posiedzenie ministrów 21 maja będzie ostatnim momentem na rozstrzygnięcie tej kwestii nie tylko przed wyborami europejskimi, ale też przed objęciem przewodnictwa w Radzie UE przez Węgry w drugiej połowie 2024 r. "Nie wiadomo, jak na polskie starania zareaguje Budapeszt. Może albo blokować dodanie takiego punktu do harmonogramu pracy Rady, albo (premier Viktor) Orban powie, żeby mu pokazali, co tam Polska zrobiła na rzecz praworządności, zrobi to samo i też będzie chciał zakończenia tej procedury wobec Węgier" - podkreśla jeden z rozmówców.

Przypadek Polski jest mniej skomplikowany. Procedura wobec Warszawy została bowiem uruchomiona przez KE, a wobec Budapesztu - przez europosłów, a więc Węgrzy będą musieli porozumieć się nie z KE i krajami członkowskimi w Radzie UE, ale z PE, który w kwestiach związanych z rządami prawa ma zazwyczaj bardziej pryncypialne stanowisko.

Rozmówcy w Brukseli wskazują, że proponowane przez rząd i procedowane w parlamencie ustawy przywracające w Polsce praworządność są istotnym argumentem w rozmowach o zakończeniu procedury z art. 7. Na plan Bodnara składa się m.in. ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, przyjęta już przez Sejm i procedowana przez Senat. Projekty o Trybunale Konstytucyjnym są z kolei po pierwszym czytaniu w Sejmie. Minister sprawiedliwości zapowiedział też zmianę przepisów w sprawie Sądu Najwyższego, ustroju sądów powszechnych i rozdzielenia urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy o KRS. (PAP)