Po raz ostatni światowa gospodarka była w tak złym stanie w latach 30. ubiegłego wieku. W styczniu 2009 r. produkcja przemysłowa w Europie zmniejszyła się aż o 16 proc., rok do roku (Eurostat). W lutym i marcu kryzysowa sytuacja nie poprawiła się. Przemysł ciężki znajduje się w jeszcze gorszej sytuacji: Według Eurofer - założonej w 1976 roku Europejskiej Konfederacji Przemysłu Żelaza i Stali - w I kwartale 2009 r. poziom produkcji stali w Europie spadł aż o 30 proc.

Kryzysowe trudności

Panika, jaka powstała wokół ryzyka utraty 1,6 miliardów euro zainwestowanych przez europejskie banki w Europie Wschodniej, nie ułatwia zdobycia finansowania przedsiębiorstwom z tego regionu. Polska radzi sobie lepiej niż inne kraje, ale nie jest to powód, by spocząć na laurach.
Warto jednak pamiętać o lekcji z pierwszej fazy funkcjonowania SHE (systemu handlu emisjami) w latach 2004-2007. Polska opóźniała się wówczas z pracami nad Krajowym Planem Rozdziału Uprawnień w nieskończoność. W efekcie, gdy w 2005 i 2006 roku przedsiębiorstwa z innych krajów unijnych sprzedawały swoje przydziały uprawnień za 25 euro lub więcej, polskie firmy nie były jeszcze gotowe do handlu. Cena w międzyczasie spadała do 16 euro, a potem niemal do zera. Wówczas większość firm sprzedawała swoje nadwyżki za grosze. Tak drastyczne spadki cen uprawnień do emisji doprowadziły do tego, że na rachunki polskich firm nie wpłynęło od 500 milionów do 1 miliarda euro. Szansę tę natomiast świetnie wykorzystały firmy w Czechach, na Słowacji i Węgrzech, bo sprzedając swoje uprawnienia, zarabiały na nich w pierwszym okresie rozliczeniowym.
Reklama
W Polsce nie wyciągnięto wniosków z funkcjonowania SHE w latach 2004-2007. Firmy starych i nowych państw członkowskich Unii zakontraktowały różnicę cenową między EUA (Europejskie Uprawnienia do Emisji) a CER (Jednostki Poświadczonej Redukcji Emisji), która wynosiła nawet 10 euro. Najlepsza transakcja, jaką widzieliśmy, została wykonana przez rumuńską firmę, która w tamtym czasie była w systemie tylko przez 6 miesięcy. W Polsce niestety niewiele się działo w tym zakresie. Przyczyną tej sytuacji było niezdecydowanie, brak przygotowania podstaw prawnych oraz minimalne wsparcie obrotu emisjami ze strony właściwych organów administracji państwowej. Polski rząd przez dłuższy czas nie wykazywał zrozumienia dla ekonomicznych aspektów i skutków handlu emisjami.
Obecnie różnica cenowa wynosi 0,5 euro i należy podkreślić, że szanse na korzystne dla polskich firm transakcje zostały zaprzepaszczone. Szacujemy, że Polska nie wykorzystała szansy na wygenerowanie 500 milionów euro zysku.

Zwłoka kosztuje

Dziś zasadnicza porada dla polskich firm dysponujących uprawnieniami do emisji brzmi: skorzystaj z okazji, kiedy ją masz. Oczywiście firma zawsze żywi nadzieję, że nadarzy się okazja na lepszą transakcję. Warto jednak wziąć pod uwagę, że nie zawsze dopisze firmie szczęście. Może ona przecież także wiele stracić, czekając z podjęciem decyzji.
Warto być przygotowanym do przeprowadzenia transakcji jak najszybciej. Jeśli firma otrzyma uprawnienia na rok 2008 i 2009 i potrzebuje gotówki, powinna sprzedać na rynku nadwyżki uprawnień z 2008 roku. Należy też określić spodziewane nadwyżki na 2009 rok i również je sprzedać. Niestety, obecne ceny nie znajdują się na tak atrakcyjnym poziomie, jak w minionym roku. Wszystko też wskazuje na to, że ceny mogą dalej spadać. Jeśli 50 milionów polskich uprawnień z przydziałów na lata 2008 i 2009 pojawi się na rynku w krótkim czasie, cena może pójść tylko w jednym kierunku - będzie dalej spadać. Dlatego tym bardziej nie warto zwlekać z decyzjami.

Dodatkowe finansowanie

Gotowość do przeprowadzenia transakcji sprzedaży uprawnień do emisji oznacza po pierwsze, że firma ma podpisaną umowę z brokerami lub partnerami handlowymi. Dzięki temu jest w każdym dniu gotowa zrealizować sprzedaż. Jeśli jest zielone światło od zarządu na handel, a projekt sprzedaży części uprawnień został zaakceptowany, wystarczy tylko przeprowadzić stosowane analizy finansowe i przygotować wszystkie niezbędne dokumenty. Jednak firma nie zarobi zbyt wielu pieniędzy, jeśli tygodniami będzie szykować dokumentację i nadal jest w trakcie dostarczania kopii z KRS-u. Jeśli inni dokonali już transakcji, ostatni zarobi najmniej.
Firma powinna zawsze analizować przydatność wykorzystania EUA w celu uzyskania finansowania. Transakcja Repo, polegająca na skupie uprawnień przez brokerów giełd obracających uprawnieniami w celu zrównoważenia rynku, może być też realizowana jako pożyczka ze średnim oprocentowaniem w wysokości około 8-10 proc. W połowie 2008 roku byłoby to tylko 4-6 proc. Dla wielu firm każda forma uzyskania gotówki i zwiększenia płynności finansowej jest poszukiwana, nawet jeśli nie jest najtańsza.

Mechanizm obrotu

Na transakcję Repo składa się sprzedaż uprawnień na giełdach obrotu uprawnieniami (rynek spot) w celu wygenerowania gotówki oraz odpowiednio odkup tej samej liczby uprawnień w transakcji terminowej z dostawą w grudniu 2009, 2010, 2011 lub 2012. Odkup uprawnień w transakcji terminowej gwarantuje brak ryzyka niewywiązania się z limitów emisji i nieprzewidzianych kosztów zakupu uprawnień. Jeżeli firma sprzeda swoje uprawnienia, nie odkupując ich jednocześnie w transakcji terminowej, to mamy wtedy do czynienia ze spekulacją. Bierze wówczas na siebie ryzyko wzrostu ceny uprawnień, a w konsekwencji ich odkupu po znacznie wyższych cenach.
Transakcja Repo to po części transakcja terminowa. Dlatego też ryzyko cenowe musi być w odpowiedni sposób kontrolowane. Z odpowiednim nadzorem tego ryzyka mamy do czynienia w sytuacji zatrzymania części wpływów ze sprzedaży uprawnień na rynku spot na tzw. rachunku zabezpieczającym. Zabezpiecza on transakcję na wypadek spadku cen. Jest to konieczne, ponieważ przy braku takiego zabezpieczenia strona odkupująca uprawnienia mogłaby się wycofać z transakcji i kupić je bezpośrednio z rynku. Przy obecnych cenach transakcja Repo 100,000 EUA może zagwarantować uzyskanie 700 tys. euro gotówki, przy efektywnym koszcie sięgającym 8-10 proc.

Perspektywiczne inwestycje

Warto zauważyć, że warunki kryzysu gospodarczego to również okres możliwości. Produkcja przemysłowa jest niska, co powoduje, że również emisja spada, a tym samym ceny EUA są stosunkowo niskie. Kilka tygodni temu była na tyle dobra sytuacja na rynku, że istniała możliwość zakupu uprawnień EUA po cenie 9 euro. Zbudowanie zapasów EUA po tej cenie byłoby bardzo rozsądnym posunięciem dla firm spodziewających się deficytu uprawnień w późniejszych latach drugiej fazy okresu rozliczeniowego.
Dla uczestników systemu handlu uprawnieniami mogą też pojawić się różne możliwości inwestycyjne. Po 2012 roku, w trzecim okresie rozliczeniowym, planowane są bowiem znaczne cięcia darmowych przydziałów. Duża pula uprawnień będzie wtedy sprzedawana w drodze aukcji. Będzie to sposobny czas, by poważnie przyjrzeć się technologicznym możliwościom zredukowania lub uniknięcia emisji. Realizacja takich inwestycji wymaga dłuższego okresu, dlatego teraz jest odpowiedni moment do zakontraktowania stawek dla inżynierów, podwykonawców, cen surowców takich jak stal, beton etc.
Europejski System Handlu Emisjami daje przedsiębiorstwom możliwości generowania gotówki. Oczywiście jest to możliwe tylko dla tych firm, które dobrze znają swoje emisyjne możliwości i ograniczenia, a także na bieżąco monitorują sytuację na rynku obrotu uprawnieniami do emisji. Przedsiębiorstwo może bardzo dużo zyskać, jeśli tylko wykorzysta pojawiające się okazje. Wymaga to zachowania stałej czujności i gotowości zarówno na sprzedaż, jak i na zakup uprawnień.
OPINIE
MACIEJ PRUSAK
adwokat, partner w kancelarii BSJP
Przedsiębiorcy dysponujący uprawnieniami do emisji CO2 mogą korzystać z trzech sposobów handlowania nimi. Sprzedaż mogą realizować na jednej z kilku funkcjonujących giełd, za pośrednictwem brokera bądź handlując uprawnieniami samodzielnie. Warto podkreślić, że podstawę dla tej praktyki stanowi ustawa z 22 grudnia 2004 r. o handlu uprawnieniami do emisji do powietrza gazów cieplarnianych i innych substancji i rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie przyjęcia Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień do emisji CO2. Moim zdaniem są to regulacje niewystarczające. Potrzebne jest szczegółowe ustawowe uregulowanie rynku handlu uprawnieniami do emisji. W przeciwnym razie powstaje pole dla działań spekulacyjnych, które nie tyle mogą skutkować wahaniami ceny uprawnień do emisji. Bardziej realne są ryzyka wystąpienia problemów z uzyskaniem zapłaty za przekazane w wolnym obrocie uprawnienia. W szczególności niewystarczające dla zapewnienia pewności obrotu są obecne uprawnienia KASHUE.
ELEONORA TUBIS
prawnik w kancelarii KKPW
Zarówno dyrektywa europejska ustanawiająca system handlu emisjami CO2, jak i ustawa wprowadzająca jej postanowienia na grunt polski, zezwalają na wolny obrót uprawnieniami do emisji CO2. W związku z tym osoby prawne, fizyczne i jednostki organizacyjne, które otrzymują uprawnienia, mogą je sprzedawać zarówno w kraju, jak i za granicą. Są przy tym zobowiązani do zawiadomienia o tym fakcie Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji (KASHUE). Prawodawca zakłada, że do takiego handlu będzie dochodzić wtedy, gdy jedni właściciele uprawnień będą mieli ich nadwyżkę, a inni niedobory. Handel uprawnieniami ma więc służyć zaspokajaniu potrzeb uczestników systemu. Prawo zezwala wprawdzie na sprzedaż uprawnień poza Unię Europejską, ale tylko na rzecz podmiotów z państw, które ratyfikowały protokół z Kioto.
ikona lupy />
Maciej Prusak, adwokat, partner w kancelarii BSJP / DGP