Flaga, która wywołała polityczną burzę
Podczas sobotniego koncertu na PGE Narodowym kilku uczestników biegało z czerwonoczarną flagą OUN-UPA, organizacji odpowiedzialnej za mordy na polskiej ludności w czasie II wojny światowej. Nagrania błyskawicznie trafiły do mediów społecznościowych w tym i na x.com, wywołując falę oburzenia. Poseł PIS Dariusz Matecki nie kryje emocji: „Nie możemy pozwolić, by w Polsce, w 2025 r., publicznie gloryfikowano ludobójców odpowiedzialnych za śmierć ponad 100 tys. Polaków”. Polityk zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury, zabezpieczenie nagrań z monitoringu i ustalenie tożsamości osób eksponujących symbolikę UPA. Domaga się także zarzutów propagowania ideologii totalitarnych i nawoływania do nienawiści.
Stadion zamienił się w pole bitwy
Atmosfera na Narodowym była napięta jeszcze przed pierwszym utworem. Tłum fanów zaczął przeskakiwać przez barierki na płytę stadionu, ignorując przypisane miejsca. Ochrona próbowała ich zatrzymać, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli. Doszło do szarpanin, a na stadion wkroczyły specjalne jednostki policji wyposażone w kaski i pałki.
Organizatorzy przez głośniki ostrzegali, że jeśli widzowie nie wrócą na swoje miejsca, koncert zostanie przerwany. W sieci krążą nagrania pokazujące, jak stewardzi próbują powstrzymać tłum, a w tle słychać gwizdy i okrzyki.
Nielegalna rozgrzewka na Woli
Skandal na Narodowym był jednak tylko kulminacją wydarzeń. Dzień wcześniej Max Korzh bez żadnej zgody zorganizował „tajny” koncert na terenie dawnej bocznicy kolejowej przy ul. Ordona. Informacja o występie rozeszła się w mediach społecznościowych, a na miejscu pojawiły się tłumy.
Według mieszkańców, impreza przerodziła się w uciążliwy chaos: odpalane race, głośne auta, brak miejsc parkingowych i tańce do późnej nocy. Wielu uczestników załatwiało potrzeby fizjologiczne w miejscach publicznych. Interweniowały dziesiątki patroli policji, które w szczytowym momencie liczyły kilkuset funkcjonariuszy. Wystawiono 25 mandatów, zatrzymano sześć osób, a organizatorowi grożą poważne kary finansowe.
Władze zapowiadają twardą reakcję
Burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski poinformował, że organizator nie miał pozwolenia na imprezę masową i zapowiedział, że będzie musiał pokryć koszty sprzątania terenu. Dodał, że zwróci się do PKP o weryfikację umowy z prywatnym najemcą, który udostępnił teren.
Poseł PIS D. Matecki poszedł krok dalej i stwierdził, że Ukraińcy łamiący prawo w Polsce powinni być natychmiast odsyłani na front, a nie uczestniczyć w imprezach w Warszawie. Słowa te dodatkowo podgrzały debatę publiczną.
Koncert, który zapamiętamy nie przez muzykę
Zarówno nielegalna impreza na Woli, jak i sobotni koncert na Narodowym pokazują, że weekend z Maxem Korzhem przeszedł do historii jako przykład chaosu, kontrowersji i politycznych sporów. Wydarzenie zakończyło się interwencjami policji, zapowiedziami procesów i żądaniami kar i potencjalnym pogorszeniem opinii Polaków o przybyłych tu Ukraińcach. Wszystko wskazuje na to, że sprawa będzie miała ciąg dalszy w prokuraturze.