Dlaczego Ukraina postawiła na korpusy?
Pomysł wprowadzenia systemu korpusowego pojawił się jeszcze przed wielką ukraińską ofensywą w 2023 roku. Już wtedy analitycy wskazywali, że rozproszone, samodzielne brygady potrzebują lepszego dowodzenia, logistyki i koordynacji. Korpusy miały być odpowiedzią na chaos organizacyjny i brak jednego centrum zarządzania w operacjach na dużą skalę.
Docelowo planowano stworzenie aż dziesięciu korpusów, każdy z własnym zapleczem inżynieryjnym, artyleryjskim, przeciwlotniczym i logistycznym. Jednak wojna wymusiła improwizację – wiele planowanych jednostek trafiło na front jako luźne grupy, bez pełnego zaplecza. Nowa fala formowania korpusów to więc próba nadrobienia opóźnień i uporządkowania frontu, zanim zabraknie ludzi i czasu.
Nowy as w ukraińskim rękawie: 8. Korpus Desantowo-Szturmowy
W tym tygodniu Ukraina ogłosiła powstanie nowego 8. Korpusu Desantowo-Szturmowego, który powstał na bazie doświadczonej 82. brygady i dołącza do istniejących struktur Wojsk Desantowo-Szturmowych (DShV). W jego skład weszło pięć brygad, m.in. 80., 82. i 95. brygada DShV oraz mobilne i specjalistyczne jednostki jak 46. brygada aeromobilna i 71. brygada jegrów. Tu kryterium jest jedno – elitarne pochodzenie jednostek, które łączy etos wojsk powietrznodesantowych.
Pięć brygad to nowy standard w ukraińskiej strukturze korpusów – to liczba, która ma zapewnić optymalną elastyczność i siłę uderzeniową. Ukraina wciąż próbuje odbudować i zrestrukturyzować armię po wydarzeniach z 2022 roku.
"Gwardia uderzenia" wraca jako… korpus
Tydzień temu głośno komentowano powstanie 2. Korpusu Gwardii Narodowej Ukrainy „Chartyja”, w którego skład weszły oddziały, które wcześniej tworzyły „Gwardię Uderzenia” – kontrowersyjną inicjatywę z początku 2023 roku. Formacje, które walczyły w rejonach Bachmutu i Czasowego Jaru, zostały przekształcone w regularne jednostki bojowe.
Znane nazwy powracają: „Spartan”, „Rubeż”, „Reid” – a także 18. brygada, która wcześniej mierzyła się z poważnymi problemami w kilku rejonach frontu. Korpus ma działać sprawniej niż wcześniejsze improwizowane struktury, choć jakość rekrutów nadal budzi wątpliwości.
„Azow” ważna rola w strukturze państwa
Największym zaskoczeniem pozostaje jednak formalizacja 1. Korpusu Gwardii Narodowej „Azow”. Dowodzony przez znanego z obrony Mariupola Denysa „Redisa” Prokopenkę, korpus oparty jest na 12. brygadzie specjalnego przeznaczenia i czterech innych jednostkach. W skład korpusu weszły m.in.: 1. brygada „Burewij”, 14. „Czerwona Kalina”, 15. „Kara-Dag” i nowo utworzona 20. brygada „Lubart”. Wspólny mianownik? Silna tożsamość, własne symbole i... kult bohaterów Mariupola. Bo to właśnie ideologia najbardziej łączy te oddziały.
Przypomnijmy tu, że do 10 czerwca 2024 roku obowiązywał w USA zakaz finansowania organizacji takich jak „Azow” z budżetu USA ze względu na rozpowszechnianie skrajnie prawicowych ideologii oraz szkolenie zagranicznych neonazistów, którzy mogą w przyszłości stanowić zagrożenie w swoich państwach. Zakaz ten obowiązywał od 2019 r.
Obecnie jednak „Azow” przestał być batalionem ochotniczym. Dziś to pełnoprawna formacja z rozbudowaną strukturą, pionem dowodzenia i ambicją odgrywania roli nie tylko wojskowej, ale także politycznej i ideologicznej.
Czym to grozi?
Eksperci zwracają uwagę, że reforma może mieć podwójne dno. Z jednej strony chodzi o podniesienie skuteczności bojowej (i zapewne to się uda), z drugiej – o konsolidację wpływów i ideologii w wojsku. Uczynienie „Azowa” 1 korpusem to nie tylko militarna decyzja, ale także symboliczny krok – pokazujący, że Ukraina świadomie buduje narrację oporu i niezłomności wokół konkretnych symboli i postaci. Niektóre z tych symboli są przy tym niezwykle radykalne i źle kojarzone nie tylko w Rosji. Trudno będzie Ukrainie skłaniać się do jakichkolwiek pokojowych inicjatyw, jeśli w armii faworyzowane są siły radykalne. Czy to skuteczna strategia, czy ryzykowne igranie polityków z ogniem? Tego dowiemy się dopiero na kolejnych etapach wojny.