Zapowiadany już kilka razy debiut giełdowy Polskiej Grupy Energetycznej, największej polskiej firmy energetycznej, jest coraz bliżej. KNF zatwierdziła prospekt emisyjny PGE. Zostanie on opublikowany dzisiaj, ale wiadomo, że spółka zaoferuje inwestorom prawie 260 mln akcji. Zdaniem specjalistów, wartość oferty sięgnie kilku miliardów złotych.
– Podczas poprzednich przymiarek do debiutu giełdowego wartość PGE szacowana była na 27–30 mld zł. Teraz wyceny sięgają 35 mld zł. Spodziewana wartość emisji to około 5 mld zł. Ta liczba bierze się z powszechnego przekonania, że emisje PGE i PKO BP będą w sumie warte ponad 10 mld zł. A już wiadomo, że PKO BP sprzedaje akcje za ponad 5 mld zł – mówi proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciel jednej z firm doradczych.
Po ofercie Skarb Państwa, który teraz kontroluje firmę w 100 proc., będzie miał 85-proc. pakiet. Debiut giełdowy spółki spodziewany jest w I dekadzie listopada.
Po zakupie akcji PGE inwestorzy staną się akcjonariuszami spółki dominującej w powstałej dwa lata temu w wyniku rządowego programu konsolidacji energetyki grupy.
Reklama
Według danych za 2008 rok udział PGE w produkcji energii elektrycznej wynosił 38,7 proc., w dystrybucji 28,4 proc. i około 25 proc. w sprzedaży. W ubiegłym roku grupa miała około 20,6 mld zł przychodów i zarobiła netto około 2,7 mld zł.
– Patrząc na zainteresowanie, jakim cieszy się oferta PGE, jeszcze zanim się zaczęła, wydaje mi się, że problemów ze sprzedażą akcji nie będzie. Trudno jednak ocenić, czy i jaki może być poziom redukcji zapisów inwestorów indywidualnych na akcje w ofercie. O tym zadecyduje cena, po jakiej będą sprzedawane akcje – mówi Kamil Kliszcz z Domu Inwestycyjnego BRE.
– Powodzenie oferty PGE oceniam optymistycznie. Jest dosyć duże zainteresowanie zakupem akcji grupy. Przynajmniej przez kilka lat powinna ona zachować swoją uprzywilejowaną pozycję na rynku wytwarzania energii elektrycznej – mówi Jarosław Wajer z firmy doradczej Ernst & Young.
Konkurencja na razie nie jest w stanie zagrozić PGE. Obecnie istniejące plany budowy elektrowni zakładają bowiem ich oddanie w 2014 roku lub później. PGE nie musi się także obawiać importu, bo nie ma sieci, którymi prąd z zagranicy mógłby popłynąć do Polski. W najbliższych latach nie planuje się uruchomienia nowych połączeń transgranicznych na południu, północy i zachodzie Polski. Z kolei nieczynne linie wschodnie mogą najwcześniej ruszyć prawie za trzy lata.
PGE ma obecnie około 5 mln odbiorców. Jednak spółka zapowiedziała, że w najbliższych latach chce powiększyć to grono o kolejne 2–3 mln podmiotów. Dzięki temu bowiem będzie w stanie sprzedawać swoim odbiorcom tyle prądu, ile wytwarza. Teraz bowiem PGE jest jedynym graczem na rynku, który produkuje więcej niż sprzedaje swoim klientom. W rezultacie spółka dominuje na rynku hurtowym. Taka sytuacja ma pozytywny wpływ na jej wyniki.
– Według Agencji Rozwoju Energii, w I półroczu PGE zarobiła na produkcji prądu około 1,8 mld zł przed opodatkowaniem. Do tego dochodzi 220 mln zł z dystrybucji oraz 390 mln zł na obrocie energią – mówi osoba związana z branżą energetyczną.
Oferta PGE ma być skierowana na rynek polski i do inwestorów zagranicznych. Taka struktura sprzyja zamknięciu oferty.
– Jeżeli połowa oferty trafi za granicę, to z punktu widzenia tamtejszych inwestorów jej objęcie nie będzie żadnym problemem. Wówczas do krajowych inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych trafiłyby akcje warte, załóżmy, około 2,5 mld zł. Zapewne nie będzie kłopotu ze sprzedażą takiego pakietu w kraju, zwłaszcza że mówimy o spółce, która powinna znaleźć się w WIG20 – uważa Michał Marczak z Domu Inwestycyjnego BRE Bank.