Takiej akcji kredytowej jak w ofercie Polskiej Grupy Energetycznej jeszcze nie było w historii GPW. Początkowo dla drobnych inwestorów zarezerwowano akcje warte zaledwie 600 mln zł, więc powszechnie spodziewali się oni ogromnej redukcji zleceń, dlatego masowo ruszyli po kredyty, a banki pożyczyły im aż kilkanaście miliardów złotych. Mając w kieszeni 10 tys. zł, można było dostać kredyt na kolejne 100 tys. zł. Zyskali niewiele, a niektórzy nawet ledwo opłacili odsetki od kredytu.

To nie pierwszy przypadek, kiedy zakup na tzw. lewar akcji prywatyzowanej firmy wychodzi inwestorom bokiem. Jeszcze gorzej było po kredytowym szaleństwie przy sprzedaży akcji Polmosu Białystok w 2005 r. Popyt był tak wielki, że drobni inwestorzy mogliby kupić trzy firmy takie jak producent słynnej Żubrówki. Banki dawały kredyt 10-12 razy wkład własny. Co z tego, skoro resort skarbu tak wyśrubował cenę emisyjną, że nie dał szansy drobnym inwestorom na zarobek. Na inauguracyjnej sesji kurs ani przez moment nie przekroczył ceny emisyjnej 80 zł. Podobnie jak przy PGE największym wygranym okazały się banki udzielające kredytów - pisze "GW".

Jednak giełda zna też przykłady, kiedy opłacało się zaciągnąć pożyczkę na akcje, spłacić i zarobić. Sztandarowym przykładem jest prywatyzacja PKO BP sprzed pięciu lat. Debiut PKO BP przyniósł 18-proc. przebitkę. Rok później historia powtórzyła się z PGNiG - ten debiut dał zarobić i bankom, i inwestorom.

Z wyliczeń "GW" wynika, że dotychczas najlepszymi i najbardziej stabilnymi inwestycjami wśród prywatyzowanych spółek były banki. Pokaźne przebitki na debiutach dały np. Pekao SA (29 proc.) i PKO BP (blisko 18 proc.). Co więcej, kursy banków przeważnie w dłuższym terminie systematycznie rosły.Przykładowo, od debiutu w 1998 r. Pekao SA dał zarobić aż 209 proc. Akcje PKO BP warto było kupić i w ofercie publicznej, i podczas pierwszej sesji. Od debiutu w 2004 r. akcje banku podrożały o połowę.

Reklama

Giełdowa kariera spółek surowcowych (KGHM, PKN Orlen, Grupa Lotos, PGNiG) zależy przede wszystkim od cen ropy, gazu czy miedzi na międzynarodowych rynkach. PKN Orlen kosztuje teraz 29,60 zł, czyli zaledwie 33 proc. więcej niż dziesięć lat temu podczas debiutu giełdowego.

Więcej w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej".