"Plan rozwoju i konsolidacji finansów publicznych", do którego dotarła "Gazeta Wyborcza" przewiduje, że pracownicy będą płacili składkę rentową przez cały rok, bez względu na to, ile zarobią. Dziś najzamożniejsi Polacy, gdy ich dochód przekroczy 30-krotność średnich rocznych zarobków (ok. 95 tys. zł), przestają płacić składki rentową i emerytalną. Dotyczy to wszystkich, którzy zarabiają ponad 8 tys. zł miesięcznie. Próg ten miał chronić nasz system ubezpieczeniowy głównie przed wypłacaniem w przyszłości zbyt wysokich emerytur, na które budżetu nie będzie stać. Nasze emerytury mają bowiem zależeć od tego, ile wpłaciliśmy składek do OFE i ZUS.

Według szacunków rządu zniesienie limitu dotknęłoby 290 tys. osób. FUS zyskałby na tym dodatkowe 1,3 mld zł. Ale budżet straciłby 300 mln zł na podatku PIT, bo przy wyższej składce zmalałaby podstawa opodatkowania. Netto operacja dałaby więc 1 mld zł - wylicza "GW". Roczna składka rentowa dla osoby zarabiającej ok. 9 tys. zł miesięcznie wzrosłaby o 185 zł. Pracownik z zarobkami na poziomie 15 tys. straciłby 1264 zł. Plan, który jest przygotowywany przez wiceministra Ludwika Koteckiego, będzie gotowy w grudniu.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".