Według corocznego raportu finansowego Formula Money zawierającego 180 stron tabel i zestawień, globalne zyski to 4,6 mld dolarów, w porównaniu z 4,8 mld w sezonie 2008. Spadki najsilniej dały się odczuć w wydatkach teamów na inwestycje. Spowodował to nie tylko kryzys, ale też wprowadzany przez FIA program cięcia kosztów, który ma zapobiegać śrubowaniu wyścigu technologicznego i wyrównać szansę teamów. Inwestycje szacowane w 2008 roku na 1,6 mld dolarów w mijającym sezonie pochłonęły pół miliarda mniej. 350 mln z tej kwoty kosztowało samo wycofanie się zespołu Hondy.
W ostatnim sezonie z rywalizacji zrezygnowały dwa inne zespoły fabryczne – Toyota i BMW. Na krawędzi tej decyzji znalazł się Renault (skończyło się na wykupieniu większości udziałów teamu przez zewnętrzną firmę). Powodem trudnej sytuacji była m.in. strata kluczowych sponsorów francuskiego zespołu. Ten problem dotknął też inne teamy – przychody ze sponsoringu spadły o 8 procent – z 836,9 do 770,75 mln dolarów.

>>> Czytaj też: Naftowy koncern Petronas będzie sponsorował team F1 Mercedes GP

Dobrze zarabiać na F1 wciąż potrafi Bernie Ecclestone, właściciel praw komercyjnych w F1 i szef FOM (Formula One Management). Wpływy z licencji na wyścigi wzrosły o 11 procent, do 448 mln, chociaż kalendarz skurczył się z 18 do 17 Grand Prix. Pokaźne zyski przyniosło dodanie GP Abu Zabi, a w sezonie 2010 spodziewane są kolejne, bo Ecclestone wynegocjował już imprezę w Korei Południowej.
Reklama
Menedżer ma także sukcesy w pozyskiwaniu sponsorów dla całej dyscypliny. Swój wizerunek związały z F1 m.in. LG Electronics i Universal Music i w tym roku ogólne wpływy z tego sektora skoczyły o 79 procent (do 102 mln). Przychody FOM z tytułu praw telewizyjnych wzrosły o 18 procent, czyli do 450 mln.

>>> Czytaj też: Mercedes-Benz wraca do Formuły 1

Ecclestone przewiduje, że słaba sytuacja finansowa przeszkodzi dwóm nowym teamom – US F1 i Campos – w dołączeniu do rywalizacji w sezonie 2010. Oba wpłaciły do FIA po 440 tysięcy startowego, ale nie potwierdziły jeszcze obsady kierowców – najpewniej czekają na tych, za którymi przyjdą sponsorzy. Tymczasem coraz korzystniejsza staje się sytuacja Mercedesa. I nie chodzi tylko o to, że już niemal pewny jest powrót Michaela Schumachera. Dawny zespół Brawn GP z dubletem tytułów mistrzowskich wykupiony przez niemiecki koncern właśnie zyskał nowego sponsora tytularnego. Długoterminowy kontrakt podpisał z nim potentat naftowy, singapurski Petronas, który dotychczas inwestował w zespół Roberta Kubicy BMW Sauber (teraz został z niego tylko Sauber).