Długie kolejki ustawiły się m.in. w popularnych butikach z ubraniami i butami. Powód był bardzo prosty: ceny spadły aż o kilkadziesiąt procent. Dla wielu klientów pierwszy dzień wyprzedaży to najbardziej ekscytujący dzień w roku. Ceny wreszcie spadają i towary, które jeszcze przez Bożym Narodzeniem były dla nich zbyt drogie, teraz stają się dostępne. Wprawdzie kolejki nie ustawiają się już nocą, jak np. w USA pierwszego dnia po Święcie Dziękczynienia czy w tzw. Boxing Day w Wielkiej Brytanii, ale również w Polsce tuż po otwarciu centrów handlowych najwierniejsi fani zakupów byli gotowi do polowania na okazje.

Czas żniw dla handlowców

Jak podkreśla Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha, w Polsce wyprzedaże tuż po świętach stają się nowym zwyczajem i modnym sposobem spędzania czasu. W jego ocenie handlowcy mogą w tym roku liczyć na spore żniwa, bo mimo kryzysu popyt się nie załamał. Natomiast do coraz większej liczby ludzi dociera, że po świętach jest taniej. Przed Wigilią kupują więc prezenty dla innych, a po niej – dla siebie.
A przeceny są bardzo atrakcyjne. Hiszpańska sieć Zara z konfekcją dla młodych ludzi obniżyła ceny o 30 proc. Na regałach rzeczy ułożone cenami: wszystko po 99, 129 i 299 zł. W warszawskiej galerii Arkadia już kilka chwil po otwarciu sklep Zary wyglądał jak ciucholand w dniu dostawy: wszystkie rzeczy pomieszane, mierzone na szybko przed lustrami. – U nas też jest prawdziwy szał. Pełno ludzi. Kupują wszytko: buty, koszule, swetry, bluzki – opowiadała sprzedawczyni z poznańskiego sklepu tej sieci w Starym Browarze. W mijającym właśnie roku Zara odczuła światowy kryzys gospodarczy: dzienne obroty były mniejsze niż w poprzednich latach. Teraz niższe ceny skusiły jednak klientów. Większość z nich, jak np. 35-letnia Agnieszka Kamińska, doskonale wiedziała, że zaraz po świętach wszystko będzie tańsze. – Upatrzyłam sobie długie kozaki z wężowej skóry. Kosztowały majątek, bo ponad 800 zł. Czekałam z zakupem właśnie na dziś. Teraz kosztują ponad 500 zł – mówiła warszawianka.
Reklama
W Arkadii kolejki ustawiły się też w sklepie Peek and Cloppenburg, który sprzedaje kolekcje ubrań z wyższej półki. Nie wszystko było przecenione, ale polujących na okazje nie brakowało. – Trzeba było przyjść tu dziś, bo potem rzeczy będą przebrane – tłumaczyła jedna z klientek.

>>> Polecamy: Wyprzedaże - kupować teraz czy czekać?