KE domaga się od Polski zmiany przepisów dotyczących zapasów gazu. Aby spełnić wymogi obowiązującej ustawy, PGNiG musi rozbudowywać magazyny. Jeżeli spółka będzie miała za małe zapasy, zapłaci wysoką karę.
Za rok o tej samej porze minister gospodarki znów będzie musiał otworzyć magazyny z zapasami gazu. Powodem nie będzie wcale brak gazu.
– Nie musi być kryzysu, by spółka została zmuszona do skorzystania z rezerw. To wadliwa konstrukcja ustawy o zapasach obowiązkowych sprawi, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo skorzysta z zapasów nawet przy wypełnionych magazynach – twierdzą nasi rozmówcy.

Za mało magazynów

Pytani przez nas eksperci twierdzą, że ustawa o zapasach skonstruowana jest w taki sposób, że nie do końca uwzględnia stan infrastruktury w Polsce. W kraju jest zbyt mało magazynów.
Reklama
Prawo zobowiązuje nas, by zamagazynowany zapas gazu stanowił odpowiedni udział rocznego importu. Do końca września jest to 15 dni średniorocznego importu z poprzedniego roku. 1 października wzrośnie on do 20 dni. Docelowa wartość, którą trzeba składować od października 2012 r., to 30 dni, czyli około 8 proc. rocznego importu. W konsekwencji oznacza to, że pojemności pod rezerwy muszą wzrosnąć z 413 mln m sześc. gazu obecnie do niemal 1 mld m sześc. w 2012 roku.
Tymczasem PGNiG ma sześć tzw. podziemnych magazynów gazu (PMG), których łączna pojemność to około 1,66 mld m sześc. Z tego obecnie już 1/4 zajmują zapasy obowiązkowe. Pozostałe 75 proc. spółka wykorzystuje na cele handlowe.
Aby sprostać wymaganiom ustawy, PGNiG musi rozbudowywać istniejące magazyny i stawiać nowe. To kosztowne przedsięwzięcia. Szacuje się, że do 2013 roku spółka wyda na takie inwestycje nie mniej niż 3,8 mld zł. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, koszty te z pewnością jednak przekroczą 4 mld zł, a w 2015 roku mogą przebić nawet 5 mld zł.
Paradoksalnie, choć w 2012 roku pojemności magazynów wzrosną do 2,45 mld m sześc., PGNiG będzie dysponować jeszcze mniejszą ilością miejsca na składowanie zapasów handlowych. Wolna pojemność spadnie do 60 proc.

Koncern boi się kar

Gigantyczne koszty wymuszonych przez przepisy inwestycji i brak miejsca w magazynach to niejedyny problem PGNiG. Zgodnie z ustawą o zapasach spółka musi zobowiązać się do tego, że będzie w stanie wytłoczyć cały gaz z rezerw w ciągu 40 dni. Eksperci z PGNiG nie ukrywają, że – aby spełnić ten wymóg – pogarszają tempo wyczerpywania zapasów handlowych.
– W efekcie, w sezonie grzewczym może się okazać, że zabraknie gazu z puli handlowej i będzie trzeba uruchomić zapasy. Z taką sytuacją mieliśmy już zresztą do czynienia w połowie stycznia, kiedy minister gospodarki otworzył rezerwy. Zrobił to jednak nie po to, by pokryć z nich braki gazu na rynku, jak podawały media, ale by spełnić właśnie wymagania ustawy – zdradza nasz informator.
Ostatecznie PGNiG nie sięgnęło po zapasy. Wynikało to jednak z faktu, że zelżały mrozy. PGNiG niepokoi fakt, że tempo wyczerpywania gazu z zapasów będzie rosło. Dziś PGNiG musi być w stanie wypompować w ciągu doby 10,3 mln m sześc. gazu. Wymóg ten spółka spełnia, choć to są granice możliwości wielu PMG.
Od 1 października spółka będzie musiała być gotowa do opróżnienia w ciągu 40 dni magazynów z 530 mln m sześc. gazu z rezerwy. A to oznacza, że powinna wypompować już 13,25 mln m sześc. paliwa na dobę.
– To dlatego w grudniu możemy sięgnąć po rezerwy – mówi nasz rozmówca.
Według niego jeszcze gorzej sytuacja będzie wyglądać od października 2012 r. Wówczas w ciągu doby spółka musi być gotowa do wypompowania 24,6 mln m sześc. zapasowego gazu. Tymczasem najbardziej wydajny pod tym względem magazyn w Polsce działa w tempie 12–13 mln m sześc. na dobę.
Co stanie się, jeśli więc PGNiG nie spełni wymogów? Spółce może grozić gigantyczna kara, odpowiadająca 150 proc. wartości gazu, który nie spełni wymogu. W zależności od skali uchybień może to być od kilku do nawet kilkudziesięciu milionów złotych.

Żądania Brukseli

Mimo pism od PGNiG w sprawie ewentualnych zmian w przepisach resort gospodarki pozostał nieugięty. Z pomocą PGNiG może przyjść jednak Komisja Europejska. W Brukseli nie spodobała się ustawa o zapasach obowiązkowych. KE zakwestionowała jednak zupełnie inne elementy tych przepisów.
– Obowiązujący w Polsce system zapasów dyskryminuje przedsiębiorstwa mające magazyny poza naszym krajem, a uprzywilejowuje PGNiG. W efekcie ogranicza konkurencję – wyjaśnia zarzuty KE Arkadiusz Falecki, radca prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
Marta Angrocka-Krawczyk z polskiego przedstawicielstwa KE potwierdza, że Komisja wezwała Polskę do usunięcia uchybień. Polskie władze udzieliły odpowiedzi w zeszłym roku. Teraz, jeśli KE zdecyduje się przejść do następnego etapu procedury, wyda tzw. uzasadnioną opinię, do której nasz kraj będzie musiał się zastosować. W innym wypadku sprawa może trafić do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Eksperci podkreślają, że wyjścia z tej sytuacji są dwa. Można wprowadzić zmiany w ustawie, które umożliwią m.in. możliwość magazynowania gazu poza Polską. Arkadiusz Falecki twierdzi jednak, że najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak całkowite zniesienie systemu zapasów obowiązkowych.
– Wolelibyśmy widzieć magazyny jako element systemu handlowego – podkreśla.
ikona lupy />
Rosną zapasy gazu ziemnego w Polsce / DGP