W sieciach, do których podłączona jest większość firm i gospodarstw domowych, dominują najbardziej uciążliwe dla odbiorców nieplanowane przerwy. Ich średni czas trwania wynosi prawie 1,5 godziny, a odbiorca może spodziewać się czterech takich zdarzeń w roku – to statystyka wynikająca z badania jakości dostaw energii elektrycznej dla odbiorców przeprowadzonego na zlecenie Urzędu Regulacji Energetyki.
Mniej uciążliwe mogą się wydawać przerwy planowane, o których firmy energetyczne mają obowiązek informować co najmniej pięć dni przed wstrzymaniem dostaw). Trwają – przeciętnie – dłużej, bo niemal cztery godziny, ale zdarzają się rzadziej, bo nieco częściej niż raz na dwa lata. – To pierwszy raport badający jakość dostaw energii i jakość obsługi klienta. W obydwu przypadkach obraz wypada źle, ale mając go można zacząć pracować nad zmianami – mówi Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Dystrybutorzy wypadli tak źle, że nawet w raporcie publikującym wyniki badania, do którego dotarł DGP, nie podano ich nazw. Ich ujawnienia odmówił też regulator – prawdopodobnie dlatego, że gdyby badanie miało być jawne, większość firm w ogóle nie wzięłaby w nim udziału. Nie mają takiego obowiązku. Nie ponoszą też w zasadzie żadnej odpowiedzialności za swoje wpadki, bo odszkodowania za brak prądu są mizerne, a walczy się o nie długo.
Dystrybutorzy wydłużają też drastycznie czas oczekiwania na przyłączenie do sieci. U niektórych firm jest to 90 dni (tylko), a u innych aż 540 dni. Jawny raport zmusiłby też dystrybutorów do tłumaczenia się, dlaczego na założenie licznika, już po zawarciu umowy sprzedaży energii, trzeba czasami czekać nawet do 23 dni, skoro niektórym firmom zajmuje to nieco ponad 24 godziny. Nie dość, że się długo czeka, to jeszcze możemy czuć się po prostu okradani. Przeciętnie korygowany jest 1 proc. wystawionych faktur – to oznacza w sumie setki tysięcy złotych rocznie. Jednak jest firma – oczywiście nikt nie chce podać jej nazwy – która skorygowała w ciągu roku prawie 16 proc. faktur!
Reklama
Bardzo zróżnicowane są też czasy przywracania zasilania po awarii. Średnio trwa to 2–3 godziny, ale nierzadko zabiera nawet 10 godzin. – Będziemy dążyli do zwiększania efektywności inwestycji w dystrybucji, co powinno się przełożyć na lepszą obsługę klienta i poprawę bezpieczeństwa dostaw – deklaruje prezes Mariusz Swora.
ikona lupy />
Przerwy w dostawach prądu / DGP