W ocenie Mateusza Morawieckiego, prezesa Banku Zachodniego WBK, lata 2005-2008 przyniosły wysyp kredytów konsumpcyjnych, których polskie społeczeństwo nie potrafiło udźwignąć. „Wielkość zadłużenia z tytułu kredytów konsumpcyjnych doszła w Polsce do 10 proc. PKB kraju, podczas gdy średnia w państwach Unii Europejskiej jest o 1-2 pkt. proc. niższa” – twierdzi Morawiecki. Z tego względu, dalszy wzrost sprzedaży szybkich kredytów powinien być sygnałem ostrzegawczym dla banków.

Przedstawiciele świata finansów wieszczą nadchodzący kres walki o depozyty na dotychczasowych warunkach. W ciągu najbliższych miesięcy banki będą dążyć do zwiększania swojego portfela kredytowego. Halina Kochalska, analityk Gold Finance wyjaśnia, że możliwości kredytowe banków wzrosły między innymi za sprawą umacniającego się złotego - wartość kredytów walutowych po przeliczeniu na złote obniżyła się i przy tych samych depozytach potencjał kredytowy wzrósł.

W banku BZ WBK relacja wartości depozytów do udzielonych przez bank kredytów spadła na koniec I kwartału 2010 r. do 78 proc. Na koniec 2009 roku było to 84 proc., a rok temu 89 proc. Podobna tendencja wyłania się z raportów kwartalnych opublikowanych przez banki Millennium i BRE. W Millennium relacja depozytów do kredytów w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku spadła ze 106 do 103 proc., a w BRE ze 123 proc. do 113 proc.

„Stabilizowanie się kursów walut, jak i normalizacja sytuacji na rynku międzybankowym może sprawić, że za kilka miesięcy to banki zaczną zarabiać na depozytach, a nie klienci” – ostrzega analityk Gold Finance.

Reklama
ikona lupy />
„Stabilizowanie się kursów walut, jak i normalizacja sytuacji na rynku międzybankowym może sprawić, że za kilka miesięcy to banki zaczną zarabiać na depozytach, a nie klienci” – ostrzega analityk Gold Finance. / ST