Zgodnie z dyrektywą uzgodnioną już z krajami członkowskimi, premie bankierów nie powinny być nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do wynagrodzenia podstawowego.

Gotówkowa cześć bonusu będzie ograniczona do 30 proc. całości dodatkowego wynagrodzenia lub do 20 proc. w przypadku szczególnie wysokich premii. Wypłata od 40 do 60 proc. ma być odłożona o 3 do 5 lat i może zostać cofnięta, jeśli okaże się, że decyzje inwestycyjne nie przynoszą oczekiwanych zwrotów. Dodatkowo przynajmniej połowa premii będzie wypłacana np. w formie akcji i będzie ściągana w pierwszej kolejności w przypadku, gdyby bank popadł w kłopoty finansowe.

"Dwa lata od wybuchu globalnego kryzysu finansowego wprowadzamy daleko idące ograniczenia dodatkowych wynagrodzeń, co powinno przyczynić się do zmiany kultury wynagradzania w sektorze bankowym i osłabić pokusę podejmowania nadmiernego ryzyka. Ta skłonność i krótkowzroczna polityka wynagradzania doprowadziły do załamania na rynkach finansowych, którego cenę płacą podatnicy. Ponieważ banki nie potrafiły same przeprowadzić niezbędnych reform, robimy to za nie" - powiedziała sprawozdawczyni PE, brytyjska laburzystka Arlene McCarthy.

Dyrektywa przewiduje też ograniczenie dodatkowych wynagrodzeń dla prezesów banków, które skorzystały z pomocy państwa. Ograniczeniu mają też podlegać dodatkowe plany emerytalne dla bankierów.

Reklama

Astronomiczne wypłaty dla traderów, prezesów czy członków zarządów w czasach kryzysu są trudne do przyjęcia dla opinii publicznej, zwłaszcza kiedy występują w bankach, które odnotowywały straty i musiały być ratowane przez rządy zastrzykami miliardów euro. Ponadto wielu ekspertów uważa, że obarczone ogromnym ryzykiem operacje na rynkach finansowych (a takie są wynagradzane najwyższymi premiami) to jeden z wielu powodów kryzysu finansowego. Tymczasem system premii zachęcał do podejmowania nadmiernego ryzyka.

Dyrektywa przewiduje także ok. 3-krotne zwiększenie wymogów kapitałowych dla banków, tak by w razie konieczności nie musiały one sięgać po pieniądze podatników, ale były bardziej odporne na zawirowania na rynku.

"To silny polityczny sygnał: nie będzie powrotu do tego, co było przedtem. UE jest liderem w ograniczeniu niezdrowej polityki płacowej w bankach. Banki będą musiały radykalnie zmienić swoją praktykę i mentalność" - powiedział unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług finansowych Michel Barnier.