Przyznał, że byłyby one niekorzystne dla Polski i innych państw poza eurolandem.

"Odnotowaliśmy spór w kwestii obligacji. Nie ma zgody na pomysł Junckera i włoskiego ministra finansów Gulio Tremontiego, by uśredniać ryzyko i oprocentowanie obligacji" - powiedział dziennikarzom w czwartek Janusz Lewandowski.

"Z punktu widzenia krajów spoza strefy euro, czyli takich krajów jak Polska, euroobligacje tworzące bardzo atrakcyjny płynny rynek wewnątrz strefy euro nie byłyby zbyt korzystne" - dodał.

Na euroobligacje strefy euro o jednolitym oprocentowaniu nie chcą sie przede wszystkim zgodzić Niemcy i Francja. Dlatego dyplomaci nie spodziewają się żadnych decyzji w tej sprawie na poświęconym głównie problemom euro czwartkowo-piątkowym szczycie UE, choć nie wykluczają, że Juncker ponownie podniesie tę kwestę. "Nie spodziewam się decyzji, ani za, ani przeciw euroobligacjom; w ogóle to nie powinno zostać odnotowane we wnioskach ze szczytu" - powiedział francuski dyplomata w środę.

Reklama

Inny dyplomata zwrócił uwagę, że dla powołania takich euroobligacji najpierw trzeba by było zmienić Traktat z Lizbony.

Niemiecka kanclerz Angela Merkel obawia się, że w wyniku ustanowienia tego rodzaju euroobligacji podrożałaby obsługa zadłużenia Niemiec (oprocentowanie eurooboligacji byłoby przypuszczalnie wyższe niż oprocentowanie obecnych obligacji niemieckich), a kraje borykające się z problemami budżetowymi nie miałyby wystarczającej motywacji, by wdrażać programy oszczędnościowe.

Niemcy obawiają się też, że emitowane wspólnie przez strefę euro euroobligacje mogłyby nakładać dodatkowe zobowiązania finansowe w przypadku niewypłacalności słabszych państw.

>>> Czytaj też: Niemcy nie chcą już finansować unijnych bankrutów

Na szczycie szefowie państw i rządów UE mają natomiast uzgodnić zmianę traktatu UE, wprowadzając dwuzdaniowy zapis, który będzie podstawą przyjęcia stałego mechanizmu ratowania krajów strefy euro w potrzebie. Ministrowie finansów eurolandu mają do marca zdecydować o kształcie mechanizmu antykryzysowego, w tym o jego wielkości i udziale wierzycieli prywatnych, jak banków i funduszy inwestycyjnych w ponoszeniu konsekwencji restrukturyzacji długu ratowanego kraju.

"Wyciąganie wniosków z kryzysu polega na regulacjach, które tworzą zabezpieczenia, żeby przy restrukturyzacji długu państwowego uczestniczyli nie tylko podatnicy, ale również wierzyciele prywatni" - tłumaczył Lewandowski.

W obecnym mechanizmie o wartości 440 mld euro, utworzonym w maju po kryzysie greckim i z którego skorzystała już Irlandia, koszty ratowania ponoszą tylko kraje, udzielając dwustronnych pożyczek. Ten mechanizm przyjęto jednak tylko na trzy lata, stąd potrzeba trwałego rozwiązania. Nowy mechanizm musi mieć też umocowanie w traktacie (stąd potrzeba jego zmiany), by oddalić obecne ryzyko zakwestionowania pomocy dla Grecji czy Irlandii przez niemiecki sąd konstytucyjny.