PSL proponuje wzrost składki zdrowotnej. PiS i PJN współpłacenie za wizyty. SLD nie wierzy w skuteczność dodatkowych ubezpieczeń. A PO nie chce zmuszać zadłużonych szpitali do przekształcania w spółki – takie zaskakujące rozwiązania proponują główne siły polityczne w Polsce.
Ochrona zdrowia jest najczęściej reformowanym sektorem w Polsce. Gruntowe zmiany w sposobie jej funkcjonowania wprowadzało kilka kolejnych rządów. O pakiet ustaw zdrowotnych zaciekły bój toczyła koalicja PO – PSL z poprzednim prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Ale też ochrona zdrowia obywateli jest podstawowym zadaniem państwa. Sposób jej funkcjonowania świadczy o jego wizji i sprawności. Obywatel powinien otrzymać wygodne narzędzia do zabezpieczenia swojego zdrowia albo powierzyć je niemal w całości państwu. Wówczas to ono bierze na siebie obowiązek znalezienie środków wystarczających na zapewnienie bezpieczeństwa zdrowia społeczeństwa.
Przesłaliśmy pięciu obecnym w Sejmie ugrupowaniom zestaw pytań dotyczących funkcjonowania służby zdrowia. Z otrzymanych odpowiedzi wynika, że w większości polscy politycy są zwolennikami powierzenia zdrowia obywateli państwu. Jedynie PJN przedstawiła liberalną wizję funkcjonowania tej dziedziny: szpitale działają według zasad rynkowych, pacjenci muszą dopłacać do wizyt (w formie opłat rejestracyjnych i regulacyjnych), funkcjonują dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne.
Reklama
Niejednoznaczne stanowisko w sprawie służby zdrowia zajmuje Platforma. Z jednej strony jest przeciwna obligatoryjnemu przekształcaniu zadłużonych szpitali w spółki, z drugiej deklaruje, że dąży do utworzenia rynku usług medycznych konkurującego o pacjenta jakością usług.
Praktyka ostatnich lat wykazuje, że konkurencja jest możliwa wyłącznie między placówkami działającymi na tych samych zasadach, czyli o tej samej formie własności.
Zaskakującą deklarację programową złożyło PiS. Formacja ta dostrzega konieczność ograniczenia korzystania z usług medycznych – zwłaszcza specjalistów. Służyć temu miałyby minimalne opłaty za wizyty, ale finansowanie ochrony zdrowia miałoby się odbywać wprost z budżetu państwa. W ten sposób zniknąłby system kontraktowania usług z NFZ.
Lewica z kolei odcina się od pociągnięć swojego premiera Leszka Millera. Dziś SLD uważa, że NFZ należy podzielić, bo konkurencja na rynku ubezpieczeniowym spowoduje lepsze wydawanie środków na lecznictwo. Lewica nie jest jednak zwolennikiem otwarcia tego rynku na podmioty prywatne, bo uważa, że obecnie dostępne polisy nie przyczyniły się do zmniejszenia kolejek, a poprawiły być może warunki świadczenia usług dla wybranej grupy społecznej.
Rewolucyjną zmianę zapowiada natomiast PSL. Aby uniknąć konieczności współpłacenia i nierównego traktowania pacjentów, ludowcy proponują wprowadzenie nowego, obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Dzięki niemu suma składek zdrowotnych sięgnęłaby docelowo 12 proc.
Licząc siłę poszczególnych formacji w Sejmie i wyniki sondażów, w najbliższych latach nie możemy spodziewać się w służbie zdrowia znaczących zmian systemowych. Jeśli będą następować, to metodą małych kroków.