Wygląda na to, że COVEC otworzył puszkę Pandory. Kilka dni po tym, jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała z Chińczykami kontrakt na budowę dwóch odcinków A2, pojawiły się problemy na A1, a teraz pod znakiem zapytania stoi dokończenie budowy trasy A4. I to na odcinku 22 km między granicą z Ukrainą w Korczowej a Radymnem, który kończy strategiczną autostradę łączącą Europę Zachodnią ze Wschodnią. Miała być gotowa w kwietniu 2012 r. i ułatwić poruszanie się kibiców pomiędzy Lwowem a Wrocławiem podczas Euro 2012. Wykonawca twierdzi jednak, że nie zdąży oddać jej do użytku wcześniej niż w grudniu. O ile w ogóle.

>>> Czytaj też: Konflikt ws. autostrady A2: Chińczycy wyciągają ciężkie działa na Polaków

Z oficjalnej korespondencji pomiędzy GDDKiA a realizatorem inwestycji, grecką spółką J&P Avax, wynika, że firma nie wyklucza rezygnacji z kontraktu. Zarzuca dyrekcji wielomiesięczne opóźnienia w przekazywaniu dokumentów. „Wykonawca będzie zmuszony do podjęcia obrony swoich interesów poprzez środki gwarantowane mu umową, w tym klauzulą 16.2 (odstąpienie od kontraktu – red.)” – zagrozili Grecy w piśmie z 15 czerwca.

>>> polecamy: Budowa autostrady A2: Kto zapłaci za błędy chińskiego konsorcjum Covec?

Reklama
Na ośmiu stronach dokumentu szczegółowo omawiają problemy, jakie napotkali we współpracy z głównym inżynierem kontraktu reprezentującym GDDKiA. Najpoważniejszy wiąże się z projektem mieszanki betonowej, która ma być użyta na budowie. Avax wylicza, że czeka na jej zatwierdzenie od 8 miesięcy, czyli od października 2010 r. „Muszę podkreślić, że wykonawca doznał znacznych strat finansowych, których zamierza dochodzić zgodnie z umową” – czytamy.
Kolejne pismo, które trafiło na biurka szefów GDDKiA, to harmonogram opóźnień: 142 dni w związku z błędami geologiczno-inżynieryjnymi, 88 dni z powodu braku decyzji środowiskowych, 106 dni z powodu prac archeologicznych i rekordowe 270 dni wynikające z braku zatwierdzeń licznych projektów i specyfikacji. Wszystko to oznacza, że termin oddania drogi do użytku, czyli kwiecień 2012 roku, jest nierealny.
– Przy realizacji każdego kontraktu istnieją zagrożenia, które mogą opóźnić jego finał. W tym przypadku w obiegu dokumentów są pewne opóźnienia. Nie wykluczamy jednak, że firma boryka się też z innymi trudnościami – odpowiada rzecznik GDDKiA Artur Mrugasiewicz.
– Rząd zaliczył prestiżowy upadek pod A2, teraz to samo dzieje się na A4. Przy tak poważnych zaniedbaniach ze strony GDDKiA niezrozumiałe byłoby dalsze wymaganie od wykonawcy dotrzymania terminów. Najwyższy czas, aby premier wziął osobistą odpowiedzialność za realizację programu autostradowego – wzywa Jerzy Polaczek, były minister infrastruktury.

Sypie się nie tylko plan wybudowania całej autostrady A4 mającej połączyć zachód ze wschodem. Zagrożone są również inne, kluczowe z punktu widzenia Euro 2012 inwestycje drogowe, w tym budowa ważnego odcinka autostrady A1, autostrady A2 między Łodzią a Warszawą, drogi ekspresowej S5, a nawet części obwodnicy Warszawy. Łącznie niepewne jest oddanie do użytku przed mistrzostwami – jak wielokrotnie deklarowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – około 320 kilometrów autostrad i 85 kilometrów dróg ekspresowych. Powody są dwa: opóźnienia w realizacji kontraktów oraz konflikty, w jakie GDDKiA popada co chwilę z wykonawcami.

Tydzień temu głośno było o problemach, jakie pojawiły się na odcinkach autostrady A1 budowanych przez irlandzkiego wykonawcę SRB Civil Engineering. GDDKiA nie zaakceptowała technologii, jaką chcieli zastosować Irlandczycy przy wzmocnieniach nasypów. Zdaniem dyrekcji zmiana technologii, która dałaby wykonawcy oszczędność ok. 30 mln zł, obniżyłaby jakość budowanej drogi, a to z kolei mogłoby grozić szybkim popękaniem nawierzchni. Jednocześnie poinformowała, że prace budowlane na zagrożonym odcinku nadal trwają.

13 czerwca GDDKiA odstąpiła od kontraktu z chińskim konsorcjum COVEC na budowę dwóch kluczowych odcinków autostrady A2 gwarantujących swobodny dojazd do Warszawy z Łodzi i od granicy z Niemcami. Mimo iż firma zadeklarowała chęć kontynuowania prac, Generalna Dyrekcja nie uwierzyła w te zapewnienia, twierdząc, że w oświadczeniu COVEC znalazło się dużo eufemizmów i mało konkretów. Tymczasem w chińskich mediach pojawiły się doniesienia o rzekomym niemiłym przyjęciu tamtejszej firmy przez stronę polską.

Jeszcze wcześniej, bo w lutym tego roku, GDDKiA rozwiązała kontrakt z polsko-macedońskim konsorcjum firm NDI oraz SB Granit na budowę 21-kilometrowego odcinka autostrady A4 między Brzeskiem a Wierzchosławicami w Małopolsce. – Kontrakt został rozwiązany z winy wykonawcy ze względu na opóźnienia w jego realizacji – tłumaczyło wtedy kierownictwo Dyrekcji, która nałożyła na konsorcjum 62 mln zł kary. Przy rozwiązywaniu kontraktu zaawansowanie prac oceniono na poziomie 17 proc. przy upływie czasu na poziomie 50 proc. Nie zgadzała się także liczba pracowników na placu budowy – spośród zadeklarowanych 516 inżynierów i robotników doliczono się tylko 216 osób. Od czterech miesięcy na placu budowy nic się nie dzieje. GDDKiA od lutego przeprowadza inwentaryzację wykonanych prac i nie rozpisała nawet jeszcze nowego przetargu na dokończenie odcinka.