Przykładem jest firma Import-mixx, która w serwisie Allegro wystawiła żarówki diodowe po 10 złotych sztuka przy opcji „kup teraz”. Koszt przesyłki podany w opisie aukcji: 15 złotych. Dopiero po wczytaniu się widać klauzulę: koszt wysyłki dotyczy jednej sztuki towaru. Import-mixx do czasu, gdy internauci zaczęli się wzajemnie ostrzegać przed tą aukcją, sprzedał blisko 200 żarówek, czyli na produkcie zarobił 2 tysiące złotych, a na opłacie za jego dostarczenie kolejne 3 tysiące.
Inny sprzedawca, oferujący IPhone’a 4, także małym drukiem ukrytym na rozbudowanej stronie produktu podawał informację o tym, że aukcja dotyczy nie samego aparatu, ale jego zdjęcia. Następny kilka tygodni temu doliczał sobie do każdej bluzki i spódnicy koszt pakowania – 20 zł od sztuki – i też zawiadamiał o tym małą czcionką.
Coraz więcej przypadków oszustw w handlu internetowym trafia zarówno do administratorów serwisów, jak i na policję. Właśnie z policyjnych danych wynika, że w 2010 r. popełniono z użyciem internetu 7504 przestępstwa, rok wcześniej było ich 5,8 tysiąca, a w 2008 roku zaledwie 3,9 tysiąca. Trzy czwarte z tego to przestępstwa gospodarcze, z których większość stanowią właśnie oszustwa i wyłudzenia internetowe.
Reklama
Pełnych danych i skali oszustw nikt nawet nie próbuje policzyć, bo wraz z popularyzacją aukcji internetowych (tylko w ciągu minionego weekendu na 10 najważniejszych serwisach działających na polskim rynku złożono ponad 20 mln ofert) coraz trudniej jest je kontrolować. Allegro, które z blisko 200 mln aukcji w ubiegłym roku jest potentatem, ostrzega, że w takim natłoku administratorom nie zawsze udaje się samodzielnie wychwycić oferty oszukańcze lub nieetyczne.
– Tu wiele zależy od samych internautów i ich społecznej odpowiedzialności. Gdy nas zawiadamiają o nieuczciwych chwytach, zawsze reagujemy – zapewnia Magdalena Krukowska z Allegro.
Tyle że i sami poszkodowani klienci nie zawsze potrafią ocenić, czy padli ofiarą oszustwa, czy własnej głupoty. Nawet eksperci mają problemy z oceną takich przypadków. Wprawdzie prawnicy uważają, że ukrycie prawdziwych kosztów transakcji może być uznane za celowe wprowadzenie w błąd kupującego i tym samym być podstawą do zerwania takiej umowy, ale istnieją tu zastrzeżenia.
– Błąd taki musi być istotny, a istotność oznacza stan uzasadniający twierdzenie, że gdyby kupujący nie działał pod wpływem błędu, to nie przyjąłby danej oferty – tłumaczy Katarzyna Orzeł z kancelarii Chabasiewicz, Kowalska i Partnerzy.
Taka interpretacja sprawia, że wielu oszukanych dla świętego spokoju płaci nieuczciwym sprzedawcom i nawet nie zgłasza przestępstwa.

Fikcyjne transakcje psują handel w internecie

Za oszustwa na aukcjach internetowych grozi nawet osiem lat więzienia. Kto udostępnia swoje konto osobom trzecim, odpowiada za zawarte tam transakcje

Oszuści w serwisach aukcyjnych mają nowy sposób: szukają tzw. słupów, za pośrednictwem których wyłudzają pieniądze.

– Na stronie swojego miasta znalazłem ogłoszenie. Oferowano 14 procent od obrotów w zamian za wystawianie przedmiotów na Allegro – opowiada 19-letni Jędrzej z Białegostoku. Ze swojego konta sprzedał kilkanaście przedmiotów o wartości blisko tysiąca złotych. Kupujący przesłali pieniądze, on po potrąceniu swojego procentu odesłał je do właściciela przedmiotów. – mówi. Tyle że on nie wysłał przedmiotów do kupców – mówi 19-latek. Prokuratura postawiła mu zarzut współudziału w oszustwie, za co grozi 8 lat.

>>> Czytaj też: Paletę cukru z Niemiec na Allegro sprzedam, czyli jak zarobić na cukrowej panice

Metoda na słupa

Nastolatek okazał się jednym z kilkudziesięciu słupów, jakich zwerbowali kuzyni Krzysztof T. i Grzegorz T. Policji udało się do tej pory dotrzeć do kilkudziesięciu fikcyjnych aukcji i 25 poszkodowanych osób.

Jeszcze bardziej rozbudowaną siatkę stworzyło kilku dwudziestoparolatków z Pomorza. Jeden na Allegro obserwował kończące się aukcje. Podszywał się pod sprzedających, wysyłał kupującym informację, że właśnie wygrali aukcję i podawał numer konta bankowego, na które trzeba wpłacić pieniądze. Inny werbował słupy, czyli osoby, które użyczały numerów kont bankowych – łącznie zorganizowano ich 90. Trzeci z szajki przekazywał pieniądze od pomocników na dwa inne rachunki, by je wyprać. Oszuści ukradli 1100 klientom blisko pół miliona złotych.

– Podobne oferty dotyczące pomocy przy sprzedaży przedmiotów na aukcjach internetowych pojawiają się coraz częściej – ostrzega Anna Białożyt z kancelarii Chabasiewicz Kowalska i Partnerzy.

Dodaje, że nawet spisanie umowy w takim wypadku nie uchroni potencjalnego słupa przed odpowiedzialnością karną.

Udostępniać nie wolno

– Zgodnie z zasadami korzystania z kont Allegro niedopuszczalne jest już samo udostępnianie swojego konta osobom trzecim. Dodatkowo regulamin Allegro nie przewiduje możliwości sprzedawania przedmiotów jako pośrednik. Oznacza to, że nawet jeśli ze zleceniodawcą wiąże nas stosunek zlecenia, zleceniobiorca będzie odpowiadał wobec osób trzecich tak, jakby sam oferował przedmioty do sprzedaży – tłumaczy prawniczka.

A czasami będzie odpowiadał jako jedyny, bo prawdziwy oszust zniknie, zabierając wyłudzone pieniądze.

ikona lupy />
Zakupy internetowe / ShutterStock