Ukraińscy dyplomaci rozpoczęli kampanię, której celem jest doprowadzenie do podpisania umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu z Unią Europejską (DCFTA) jeszcze w tym roku.
– To nasze główne zadanie na 2013 r. – powiedział prezydent Wiktor Janukowycz.
– Liczę, że stanie się on rokiem podpisania porozumienia z UE. Wszelkie warunki ku temu są spełnione – oświadczył szef państwa w piątkowej rozmowie z rosyjskojęzycznym tabloidem „Komsomolskaja Prawda w Ukrainie”. Takie zadanie prezydent postawił przed nowym szefem dyplomacji, powołanym na to stanowisko 24 grudnia Łeonidem Kożarą. Minister cieszy się – co znamienne – uznaniem także wśród opozycji. DCFTA – zgodnie z planem, czy raczej nadziejami Kijowa – ma być podpisana najpóźniej na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Według ukraińskiego stałego przedstawiciela przy UE Kostiantyna Jelisiejewa na razie kończy się proces jej tłumaczenia na języki urzędowe.
Najpoważniejszą przeszkodę stanowią jednak kwestie polityczne. Siedmioletni wyrok dla lider opozycji Julii Tymoszenko, represje wobec jej współpracowników – wszystko to, co w Brukseli nazywane jest eufemistycznie stosowaniem wybiórczej sprawiedliwości. Kluczowe znaczenie miał też przebieg październikowych wyborów parlamentarnych – choć trudno uznać je za w pełni uczciwe, ich wyniki były „jedynie” podkręcone, a nie sfałszowane, a opozycja zwiększyła liczbę posiadanych mandatów.
Polskie MSZ jeszcze przed głosowaniem lobbowało za tym, żeby nie potępiać Ukrainy za przebieg procesu wyborczego i otworzyć drzwi do podpisania uzgodnionej już przed rokiem umowy. Stąd m.in. słowa Bronisława Komorowskiego o „pozbyciu się znacznej części lęku o przebieg wyborów na Ukrainie”, wypowiedziane jeszcze zanim ogłoszono ich oficjalne wyniki, co część ukraińskich publicystów przyjęła z niedowierzaniem. Nasi dyplomaci wspierają także pomysł, by DCFTA nadać status tymczasowo obowiązującej od razu po podpisaniu. Chodzi o to, by uniknąć ryzyka odrzucenia umowy w trakcie ratyfikacji w którymś z państw niechętnych integrowaniu się z Kijowem (jak Francja) bądź wyczulonych w sferze retorycznej na przestrzeganie praw człowieka (jak Holandia).
Reklama
Nadanie tego statusu ma też skrócić okres presji, jakiej władze ukraińskie są poddawane przez Rosję. Na przełomie roku Moskwa ustami nisko postawionego urzędnika MSZ postawiła Kijowowi ultimatum: albo zrezygnujecie z integracji z Zachodem, albo koniec z relatywnie tanim gazem. Treść, a zwłaszcza forma wypowiedzi, zostały nad Dnieprem przyjęte niczym policzek. Rosja dąży do włączenia Ukrainy do unii celnej, którą Kreml sklecił na razie z Białorusią i Kazachstanem. – Nasz kraj będzie rozwijać ścisłą współpracę z unią celną – powiedział Janukowycz. Nie ma jednak mowy o członkostwie, a co najwyżej przyjęciu tych rozwiązań, które nie przeszkodzą zawarciu DCFTA.