W rezultacie złoty zdołał utrzymać ponad 3 groszowe umocnienie jakie przyniósł ubiegły tydzień. Decyzja agencji Fitch o podniesieniu perspektywy ratingu dla Polski i zapowiedź możliwego podwyższenia oceny w okresie najbliższych dwóch lat to bardzo dobra informacja dla PLN w dłuższym horyzoncie czasowym, tym bardziej, że agencja poprawia ocenę wiarygodności przy obecnym pogorszeniu koniunktury gospodarczej zarówno na świecie jak i w Polsce. Trudno jednak zakładać by wyższy rating przyszedł bez ogólnej poprawy kondycji europejskiej gospodarki, od której jesteśmy silnie uzależnieni (tylko do Niemiec – największego gospodarczo członka strefy euro – „idzie” 20% naszego eksportu). Decyzja Fitch choć pozytywna, to w krótkiej perspektywie nie zmniejsza ryzyka osłabienia naszej waluty w momencie pogłębienia korekty na rynku euro/dolara.

Z technicznego punktu widzenia para EUR/PLN wciąż jednak porusza się kilkutygodniowym trendem bocznym ograniczonym poziomami 4,14-4,215. Dopóki nie wybije się z tej konsolidacji sytuacja techniczna na parze euro/złoty pozostawać będzie niejednoznaczna. Dzisiaj ostatnie dane ważne z punktu widzenia decyzji RPP. GUS opublikuje wielkość sprzedaży detalicznej i wysokość stopy bezrobocia w styczniu. Obecnie rynek kontraktów FRA wciąż wskazuje na możliwe cięcie stóp jeszcze o 50pb. Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak scenariusz: w marcu obniżka o 25pb, a potem przejście RPP w tryb „poczekamy, zobaczymy”. Nie sądzimy, by po dzisiejszych publikacjach oczekiwania rynkowe co do marcowej decyzji Rady istotnie zmieniły się.

Tymczasem na rynku globalnym zrobiło się nerwowo po zeszłotygodniowej publikacji protokołu ze styczniowego posiedzenia FOMC, która to pokazała, że amerykański bank centralny przymierza się do zmniejszania lub nawet całkowitego wycofania z prowadzonej obecnie nadzwyczaj łagodnej polityki pieniężnej. Spadek notowań euro poniżej poziomu 1,32 USD pokazał, jak silnie rynki uzależnione są od działań Fed.

W kontekście jastrzębiej postawy Fed w tym tygodniu inwestorzy będą zapewne bacznie analizować wtorkowo-środowe wystąpienia szefa Fed B.Bernanke w Kongresie, który może próbować zmniejszać narosłe oczekiwania co do dalszego kierunku polityki prowadzonej pod jego kierownictwem. Jeśli tak by się stało, oczekiwać można poprawy nastrojów i lekkiego odreagowanie zeszłotygodniowych spadków euro i złotego. Na razie jednak opublikowane dzisiaj w nocy dane z Chin nie napawają optymizmem i nie dając podstaw do zmiany nastawienia.

Reklama

Jak się okazało w lutym 2013 roku aktywność chińskiego sektora przemysłowego, obrazowana zmianami indeksu PMI który publikuje HSBC oraz Markit Economics (HSBC China Manufacturing PMI), zmniejszyła się. Opublikowany wskaźnik obniżył się do 50,4 pkt. z 52,3 pkt. w styczniu i miał najniższą wartość od 4 miesięcy. Poniedziałkowy kalendarz makroekonomiczny jest pusty. Po południu (lokale wyborcze zamknięte zostaną o godz. 15:00) poznamy jedynie wstępne prognozy wyników wyborów parlamentarnych we Włoszech (rynek liczy na utworzenie koalicji Monti-Bersanin i kontynuację reform gospodarczych), a na 19:30 zaplanowane jest wystąpienie publiczne członka zarządu ECB J.Asmussena. Dopiero od jutra na rynek zaczną napływać kolejne dane mogące mieć wpływ na kształt rynku głównej pary walutowej.

Obraz techniczny rynku euro/dolara nie uległ zatem przez weekend zmianie. Główna para walutowa wybiła się ze średnioterminowego trendu wzrostowego, w którym przebywała od listopada ub. roku. Droga do niższych poziomów- włącznie z testem 1,30 USD - została więc otwarta, a my nadal zakładamy, że rynek pójdzie nią w średnim horyzoncie czasu. Dzisiaj wobec braku publikacji makroekonomicznych i potencjalnych impulsów możliwe odbicie (silny opór stanowią okolice poziomów 1,325-1,327 USD), ewentualnie stabilizacja.

Zeszłotygodniowe spekulacje dotyczące oceny wiarygodności Wielkiej Brytanii znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Z piątku na sobotę agencja Moody’s pozbawiła kraj najwyższego ratingu AAA, a decyzję uzasadniła pogarszającymi się perspektywami gospodarki kraju. Rynki finansowe już od dłuższego czasu dyskontowały taką możliwość, co było jednym z powodów osłabienia funta (temat podejmowaliśmy w Raporcie tygodniowym). Po decyzji agencji kurs GBP/USD spadł poniżej 1,51 notując najniższy poziom od lipca 2010 roku. Jeśli podobny krok uczynią pozostałe agencje oczekiwać należy kontynuacji wyprzedaży GBP i przeceny na brytyjskim rynku długu ze względu na dostosowywanie portfeli.