Z wykształcenia jest inżynierem po Politechnice Warszawskiej, ale to warszawska giełda zafascynowała go od początku swojego istnienia. Maciej Bombol ma licencję nr 94 maklera papierów wartościowych, a na tej doradcy inwestycyjnego widnieje numer trzeci.
Karierę na rynku kapitałowym rozpoczynał w 1992 r. w warszawskim Banku Handlowym, gdzie wraz z kilkoma współpracownikami zakładał biuro maklerskie, dziś należące do największych w Polsce. Działalność maklerska otworzyła Bombolowi drzwi do kariery. Dwa lata później zdał egzamin i zdobył trzecią licencję doradcy inwestycyjnego w Polsce. – Mieliśmy po 30 lat, papiery doradców inwestycyjnych i posady w dużych instytucjach finansowych. No i wszyscy byliśmy pionierami. Buzowała w nas ambicja. Praca po 16 godzin na dobę, również w weekendy, by mieć jak najlepsze wyniki na rynku, to była normalka. Byliśmy warci swoich gigantycznych jak na owe czasy pensji i awansu co dwa lata. Maciej Kwiatkowski, Rafał Lis, Maciej Bombol – to była pierwsza trójka, ale kolejne niskie numery licencji otwierały drogę na szczyt – mówi jeden z kolegów z tamtego okresu.
Droga do ścisłego kierownictwa grupy Handlowego zajęła mu 7 lat. W tym czasie awansował sześć razy, by ostatecznie w 1999 r. zostać wiceprezesem nowo tworzonej spółki Handlowy Zarządzanie Aktywami, a następnie również TFI Banku Handlowego (dziś Legg Mason TFI). Potem były kolejne firmy. – Po przejęciu zarządzania funduszami TFI BH w sierpniu 2000 r. bardzo szybko i znacząco poprawiłem ich wyniki. Dlatego też na rynku zacząłem mieć opinię człowieka od trudnych zadań. AIG TFI właśnie potrzebowało takiej osoby – wspomina Maciej Bombol. Fundusze AIG miały przeciętne wyniki, a firmie bardzo zależało, żeby były w czołówce. – I po roku były – kwituje Bombol. – Podobne wyzwanie dotyczące poprawy wyników miałem najpierw w latach 2006–2009 w Millennium TFI, a potem w ING Investment Management. W obu przypadkach odniosłem sukces – dorzuca.
Po latach wymagającej pracy chciał nabrać dystansu. W 2009 r., jeszcze za czasów Millennium TFI, był tak zafascynowany poznawaniem wina – szczepów, niuansów i odcieni zamkniętych w butelkach – że otworzył w Warszawie winiarnię i restaurację. Enoteka Polska już po kilku miesiącach zaczęła zbierać nagrody. W 2011 r. rozstał się ze światem finansów i w pełni oddał fascynacji winem. Nawiązał nowe kontakty i znacznie poszerzył ofertę win, gdzie indziej niedostępnych, które szybko zdobyły podniebienia koneserów i wysokie noty krytyków. Restauracja otrzymała nagrodę Certificate of Excellence 2012 od największego na świecie serwisu turystycznego Tripadvisor.com.
Reklama
Jednak instynkt nie dał o sobie zapomnieć na długo. W końcu kierowanie garstką ludzi to nie to samo co zarządzanie miliardami w funduszach. Akurat Axa TFI potrzebowała doświadczonego menedżera, który nią pokieruje po zmianie strategii.
Grupa Axa jest drugim ubezpieczycielem w Europie, a pod względem zarządzania aktywami jest w pierwszej dziesiątce na świecie. W Polsce Axa TFI potrzebny był zwrot, który poprawiłby rentowność i zwiększył skalę biznesu. – Spółka pierwotnie miała być rentowna w 2015 r., ale po zmianach już w 2013 r. planujemy znaczną poprawę wyniku finansowego. Zysk mamy osiągnąć w 2014 r., zaś w kolejnych latach zwrot z kapitału i znaczne zwiększenie udziałów w rynku – podkreśla Bombol.
Wierzy w sukces swojej nowej firmy, ale z Enoteką się nie rozstaje. Lampka wyśmienitego wina od zaprzyjaźnionego winiarza to najlepsza nagroda za całodniową harówkę.