Pierwsza trójka największych odbiorców polskich towarów płaci coraz gorzej. W Atradiusie – firmie ubezpieczającej należności – liczba zleceń na ściąganie długów od czeskich firm wzrosła trzykrotnie, a w przypadku kontrahentów niemieckich wzrost wynosi 90 proc. W Coface windykacji długów od przedsiębiorców zza Odry jest już o 20 proc. więcej niż przed rokiem. A Euler Hermes Collections mówi o 30-proc. wzroście wartości i liczby zleceń windykacyjnych u wszystkich głównych odbiorców naszego eksportu.
Problem w tym, że kraje, do których przedsiębiorcy próbują przenieść część sprzedaży, są jeszcze bardziej ryzykowne. Według klasyfikacji Intrum Justitia – firmy zajmującej się windykacją międzynarodową – Słowacja i Łotwa (dwa z trzech krajów UE, gdzie polski eksport rósł najszybciej) mają wysoki profil ryzyka (164 i 165 pkt w 200-pkt skali), a handel z Bułgarią (lider pod względem dynamiki eksportu) jest wręcz niebezpieczny (190 pkt, rekomendacja Intrum Justitia brzmi: „krytyczny profil ryzyka, natychmiast obniż ryzyko”).
Oceny windykatora potwierdzają firmy zajmujące się ubezpieczaniem należności. Dobrego zdania o dynamicznie rosnących kierunkach eksportu nie mają analitycy Atradiusa. Włodzimierz Szymczak, dyrektor zarządzający w Atradius Collections, wymienia główne problemy: na Łotwie to zmiany w prawie. Jest coraz bardziej łagodne dla lokalnych firm dłużników. – Jednocześnie firmy te wykazują się coraz większą kreatywnością w szukaniu sposobów na uniknięcie regulowania należności – mówi dyrektor Atradiusa.
Na Słowacji pozycja wierzyciela względem dłużnika prawnie się wzmocniła, ale proces odzyskiwania należności w sądzie jest długotrwały, co stwarza ryzyko, że dłużnik zdąży wyprowadzić majątek lub spółka zostanie sprzedana.
Reklama
– Sytuacja w Bułgarii też nie przedstawia się dobrze. Trudności w odzyskiwaniu należności przejawiają się w większej liczbie upadłości oraz w spadającym wskaźniku łącznej odzyskiwanej kwoty – dodaje Szymczak.
Inny ubezpieczyciel – Coface – jest równie surowy w ocenach. Bułgarii i Łotwie nadał rating B: „złe zachowania płatnicze”. Lepiej oceniana jest Słowacja z ratingiem A3 (umiarkowanie dobre zachowania płatnicze).
Kiepska opinia o rynkach wschodnich jest powszechna wśród ubezpieczycieli. Białoruś (23-proc. dynamika eksportu z Polski) i Ukraina (13-proc.) dostały od Coface ocenę D – bardzo wysokie ryzyko niewypłacalności. Rosja (8-proc. wzrost eksportu w I kw.) wypada nieźle z ratingiem B.
Najgorzej pod względem moralności płatniczej jest na Ukrainie. Wskaźnik ryzyka KUKE – liczony jako stosunek wartości spraw przekazanych do windykacji do wielkości limitów ubezpieczeniowych przyznawanych klientom – to dla Ukrainy 2,6 proc., co oznacza wysokie ryzyko handlowe.
Z drugiej strony największy odbiorca towarów z Polski na Wschodzie – Rosja – od strony płatniczej wypada nieźle. Z danych Coface wynika, że praktycznie rosyjskie firmy nie spóźniają się z zapłatą, a poziom należności straconych według Intrum Justitia to 2,3 proc. portfela (poniżej europejskiej średniej, która wynosi 3 proc.). Z kolei wskaźnik ryzyka KUKE dla Rosji wynosi 1,2 proc. (umiarkowane ryzyko), dużo mniej niż w przypadku Ukrainy.
Na czym więc polega problem? – Transakcje do Rosji, Białorusi i Ukrainy uważane są za ryzykowne w związku z mało przejrzystym prawem i dużą arbitralnością decyzji urzędniczych oraz problemami firm zagranicznych z wykorzystaniem na miejscu procedur prawnych w odzyskiwaniu należności – tłumaczy Maciej Harczuk, prezes Euler Hermes Collections.
Dla polskiego eksportera to wymierny koszt. Firmy ubezpieczające należność wyceniają słono ryzyko polityczne. Skutki są dwa. Pierwszy: polska firma nie może ubezpieczyć całego obrotu, bo limit odpowiedzialności od firmy ubezpieczeniowej jest wyraźnie niższy niż w przypadku handlu z Zachodem. W niektórych firmach maksymalny pułap tego typu odpowiedzialności to ok. połowy limitu dla odbiorców z Wielkiej Brytanii, Czech czy Niemiec. Drugi skutek: cena polisy po uwzględnieniu ryzyka politycznego znacząco rośnie. Na przykład w Atradiusie ryzyko polityczne w przypadku Rosji podnosi cenę polisy o ok. 60–70 proc., ale w przypadku ochrony dla Białorusi i Ukrainy następuje nawet kilkukrotny wzrost stawki bazowej.

Firmy straciły 350 mld euro

W ciągu ostatniego roku handel w Europie stał się bardziej ryzykowny. Analitycy firmy Intrum Justitia w raporcie „European Payment Index” zauważają wzrost należności umorzonych w skali kontynentu. Należność umorzona to płatność, której dostawca nigdy już nie uzyska. W 2012 r. było to 350 mld euro, o 7 proc. więcej niż rok wcześniej. Skutki? 61 proc. badanych firm (z 9,8 tys.) zanotowało spadek sprzedaży, 57 proc. twierdzi, że ma to zły wpływ na ich płynność, dla 49 proc. oznacza to stagnację. Najbezpieczniejsze są Norwegia i Szwecja. Na drugim biegunie są Hiszpania i Grecja oraz wiele krajów byłego bloku wschodniego (m.in. Czechy, Węgry, Rumunia i Bułgaria).