Rosjanie wbili się w linie Ukraińców. Deep State UA alarmuje

Całe zamieszanie zaczęło się, gdy w poniedziałek ukraiński serwis OSINT-owy Deep State UA, monitorujący linię frontu w Ukrainie, opublikował wpis na Telegramie. Alarmował w nim, że rosyjskie jednostki przebiły się przez ukraińskie linie obronne na wschód od miejscowości Rodynśke i ruszyły na północ.

W przeciągu trzech dni ich oddziały rekonesansowe i sabotażowe doszły do miejscowości Zołotyj Kołodiaź i Kuczeriw Jar, wbijając się w głąb kontrolowanego przez armię Kijowa na 17 km.

Z kolei rosyjscy blogerzy wojenni podają, że oddziałom rekonesansowym udało się nawet opanować fragment drogi T0515, prowadzącej z Dobropola do Pokrowska.

ikona lupy />
Sytuacja na froncie pod Pokrowskiem / Deep State

Ukraińska armia uspokaja

W poniedziałek wieczorem ukraińska Operacyjno-Strategiczne Zgrupowanie Wojsk “Dniepr” wydało w tej sprawie komunikat na Telegramie. Przyznano, że Rosjanie używają grup sabotażowych, by przenikać w głąb ukraińskich linii w kierunku Dobropola, położonego 18 km na północ od Pokrowska.

"Infiltracja takich grup, choć wymaga zaangażowania rezerw w celu ich zniszczenia, nie oznacza ‘przejęcia kontroli nad terytorium’ (przez Rosjan – red.). Nieporozumienie w tej kwestii wielokrotnie prowadziło do błędów w analizie sytuacji i dyskusjach publicznych dotyczących walk na obszarze aglomeracji pokrowsko-myrnohradskiej" – czytamy w komunikacie.

Jak teraz nie pokonają Rosjan, to nie utrzymają regionu

Analitycy sytuacji w Ukrainie mówią jednym głosem – sytuacja pod Pokrowskiem jest poważna. Niemiecki ekspert militarny i dziennikarz “Bilda” Julian Roepcke twierdzi, że w najbliższych godzinach rozegrają się losy 29 proc. obwodu donieckiego, które są wciąż kontrolowane przez siły Kijowa.

Uważa, że Ukraińcy powinni zaatakować Rosjan – wciąż nieokopanych i pozbawionych wsparcia wielu dronów – od strony Dobropola siłami kilkuset żołnierzy z formacji zmechanizowanych. Ostrzega, że jeśli tego szybko nie zrobią, to oddziały Putina mogą ściągnąć tam bezzałogowce oraz siły zmechanizowane i trwale zająć teren.

“Jeśli ten najgorszy scenariusz się ziści, dwa ostatnie duże miasta regionu – Słowiańsk i Kramatorsk – zostaną odcięte od aglomeracji naddnieprzańskiej (Dnipro – red.) i będą mogły być zaopatrywane jedynie przez Charków” – ostrzega Roepcke we wpisie na X.

“Należy również jasno powiedzieć: jeśli Ukrainie nie uda się wyeliminować kilkuset rosyjskich żołnierzy – poruszających się na piechotę i z dala od własnej logistyki – jest mało prawdopodobne, aby armia ukraińska była w stanie utrzymać region w dłuższej perspektywie” – ocenił.

ISW: Jeszcze nie ma przełomu operacyjnego

Z kolei amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW) pisze w najnowszym raporcie z frontu, że jest "za wcześnie, by nazwać rosyjskie natarcie w rejonie Dobropola przełomem operacyjnym".

"Choć jest bardzo prawdopodobne, że siły rosyjskie będą starały się rozwinąć swoje taktyczne postępy tak, aby w najbliższych dniach osiągnąć przełom operacyjny. Siły rosyjskie zastosowały podobną taktykę penetracji w połowie kwietnia 2024 r., aby ułatwić zajęcie istotnego pod względem operacyjnym terytorium na północny zachód od Awdijiwki" – twierdzą analitycy ISW. Dodali, że walki w rejonie Pokrowska będą miały prawdopodobnie kluczowe dla zatrzymania postępów Rosjan na północ i północny zachód od miasta.

"Ukraińcy nie potrafili tego zrobić"

Podobnego zdania się analitycy związani z fińską Black Bird GroupJohn Helin i Pasi Paroinen. Ten ostatni pisze na platformie X, że następne dwie doby będą kluczowe dla zatrzymania Rosjan w tym rejonie.

"Wiem, że optymiści wśród Was prawdopodobnie postrzegają tę penetrację jako ‘idealną okazję’ dla Ukraińców do kontrataku, odcięcia i zniszczenia atakujących Rosjan. Widzieliśmy jednak w przeszłości, jak w podobnych sytuacjach Ukraińcy nie potrafili tego zrobić. Co więcej, apeluję o ostrożność, ponieważ sytuacja (na tym odcinku frontu – red.) jest prawdopodobnie bardziej chaotyczna (w terenie – red.) niż pokazują to nasze mapy" – czytamy w poniedziałkowym wpisie Paroinena.

Dalej Fin pisze, że Ukraińcy nie dysponują zapewne koniecznymi rezerwami strategicznymi w odwodzie i będą musieli ściągać żołnierzy z innych odcinków frontu. "To z kolei otworzy Rosjanom dalsze możliwości wykorzystania braków na liniach Ukraińców w innych miejscach (frontu – red.). Tak czy inaczej, (wojskowi Kijowa – red.) prawdopodobnie nie mają innego wyboru" – ocenił. Na koniec Paroinen ostrzegł, że podobne kryzysy, jak ten pod Pokrowskiem, będą się teraz coraz częściej powtarzały.