Najbardziej rozwinięte rynki kredytów konsumpcyjnych mamy w aglomeracji śląskiej, a także w kilku powiatach województwa lubelskiego – wynika z analizy Biura Informacji Kredytowej. BIK wzięło pod uwagę liczbę kredytów udzielonych przez banki i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe w latach 2010–2011 i porównało te dane z liczbą mieszkańców w poszczególnych powiatach. O kazało się, że największym nasyceniem kredytami mogą pochwalić się Jaworzno, Mysłowice i Ruda Śląska, gdzie na tysiąc mieszkańców przypadało w tym czasie ponad 700 kredytów. Ale niedaleko za nimi była Biała Podlaska i powiat hrubieszowski (650–670 kredytów).
– Trudno wyrokować, jakie czynniki spowodowały tak wysoką intensywność kredytową na tak, wydawałoby się, różnych rynkach lokalnych jak miejskie powiaty śląskie i powiaty lubelskie – przyznaje Andrzej Topiński, główny ekonomista BIK.
O ile duża liczba kredytów na Śląsku nie dziwi – tam funkcjonuje gęsta sieć instytucji finansowych – o tyle obecność wschodnich powiatów w czołówce może być zaskoczeniem. Topiński uważa, że wyjaśnieniem może być np. to, że stosunkowo mała jest tam obecność pozabankowych firm pożyczkowych. A dodatkowo istniejącym tam oddziałom banków zależy na udzielaniu nawet niewielkich kredytów, którymi nie byłyby zainteresowane placówki w dużych miastach. Potwierdzeniem tej tezy może być to, że na wschodzie kraju przeciętna wysokość kredytu nie przekracza zwykle 4 tys. zł. Wśród liderów ze Śląska przeciętna pożyczka jest o połowę wyższa (w Katowicach średnia kwota dochodzi do 8 tys. zł).
Reklama
W Warszawie na tysiąc mieszkańców w latach 2010–2011 przypadało ok. 300 kredytów. Pytany, czy nie jest tak, że w stolicy biorą kredyty m.in. osoby zameldowane np. na wschodzie kraju, Andrzej Topiński odpowiada, że w analizie brano pod uwagę adres zamieszkania bądź też do korespondencji, więc dane powinny oddawać rzeczywiste miejsce pobytu klientów banków.
BIK szukało również odpowiedzi na pytanie, co powoduje, że kredyty nie są spłacane na czas. Analitycy pogarszanie się jakości portfela wiążą zwykle ze wzrostem bezrobocia. Z analizy Topińskiego wynika jednak, że ten związek jest dość luźny. – Na przykład w powiecie szydłowieckim, gdzie występuje najwyższe w Polsce bezrobocie, mieszkańcy spłacają swoje kredyty konsumpcyjne dużo lepiej niż warszawiacy – wskazuje główny ekonomista BIK.