Trwa publiczna debata dotycząca przyszłości systemu emerytalnego. Jeden z wariantów zakłada dobrowolność członkostwa w OFE. W przeglądzie funkcjonowania systemu emerytalnego zaproponowano trzymiesięczny termin na podjęcie decyzji w tej sprawie. – W prowadzonych konsultacjach pojawia się postulat wydłużenia tego terminu – wyjaśnia Marek Bucior, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Jak udało nam się ustalić, członkowie otwartych funduszy emerytalnych mogą mieć nawet rok na zamianę OFE na ZUS. Taka możliwość pojawiała się w nieoficjalnych rozmowach z przedstawicielami instytucji finansowych.

Rozważana waloryzacja

Resort pracy zapewnia, że zostaną stworzone mechanizmy chroniące ubezpieczonych na wypadek spadku wartości środków zgromadzonych w funduszach emerytalnych.
Reklama
Środki przekazywane z OFE do ZUS powinny zostać zapisane na subkoncie ubezpieczonego. Państwo musi jednak gwarantować ubezpieczonym bezpieczeństwo procesu przenoszenia ich środków, tym bardziej że przynależność do OFE jest obecnie obowiązkowa. Należy więc rozważyć, czy nie dać gwarancji, że środki na subkoncie powinny być zapisywane, co oczywiste, w wysokości odpowiadającej ich wartości w OFE – dodaje Marek Bucior.
>>> Czytaj też: Zmiany w OFE? Tak, ale jakie
Jego zdaniem, nie niższej jednak niż wartość składek odprowadzonych wcześniej przez ZUS do OFE, a zwaloryzowanych zgodnie z waloryzacją obowiązującą w I filarze. Tak jakby ubezpieczony nigdy nie był członkiem OFE. Przepisy ustanawiane przez ustawodawcę nie mogą bowiem być pułapką dla ich odbiorców, w tym wypadku ubezpieczonych. Byłoby to rozwiązanie korzystne dla ubezpieczonych, którzy jednocześnie nie straciliby uprawnienia do dziedziczenia zgromadzonych środków, gdyż zgromadzone na subkoncie nadal byłyby dziedziczone – dodaje Marek Bucior.
Nieco inaczej będzie wyglądać przeniesienie pieniędzy z perspektywy systemu ubezpieczeniowego.
– Środki przekazane z OFE do ZUS mogłyby pozostać w OFE na rachunku Funduszu Rezerwy Demograficznej. Oznaczałoby to, że PTE dalej zarządzałoby nimi, jednak już nie na ryzyko ubezpieczonego, lecz na ryzyko FRD. O tym, kiedy i w jakim stopniu środki te byłyby przeznaczone na wypłatę emerytur, decydowałby zarząd ZUS, który jest odpowiedzialny za zarządzanie FRD. Konieczne byłoby jednak uzyskanie wcześniejszego upoważnienia do uszczuplenia tych środków, a więc wynikałoby to z ustawy budżetowej i odpowiedniego rozporządzenia Rady Ministrów – zauważa Marek Bucior.
Eksperci wskazują, że trudno jest oceniać takie rozwiązanie, nie znając szczegółów. Nie wiadomo bowiem, kto i na jakich zasadach będzie dopłacać do przyszłych emerytur w przypadku spadku wartości jednostek uczestnictwa OFE.
– Ale bez względu na to, jakie rozwiązanie na końcu zostanie przyjęte, to OFE i tak przestaną być istotnym elementem systemu emerytalnego chroniącym przed ryzykiem demograficznym – zauważa Paweł Pelc, ekspert emerytalny.

Wyjście awaryjne

Ze zmiany podejścia do dobrowolności oszczędzania w II filarze cieszy się branża emerytalna.
– To wyjście awaryjne dla rządu. Dowodzi, że próbuje on zachować kapitałowe emerytury, chroniąc jednocześnie finanse publiczne. Szczegóły takiego rozwiązania nie są nam jeszcze znane, ale możemy to uznać za krok w dobrym kierunku. Umożliwi to dalsze negocjacje – zauważa Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
Inaczej jednak tę sprawę widzi Jeremi Mordasewicz, ekspert emerytalny Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
– To absurdalne rozwiązanie. Na subkoncie w ZUS nie zostaną bowiem zapisane realne pieniądze, lecz zobowiązania wobec ubezpieczonego. Pod względem prawnym to skomplikowane i wątpliwe rozwiązanie – mówi.
Jednocześnie Mordasewicz podaje, że mimo pojawiających się głosów o możliwości wydłużenia z trzech miesięcy okresu na podjęcie decyzji dotyczącej wyjścia z OFE strona rządowa nadal chce, aby taka decyzja była domyślna.
– Podstawą do przejścia z OFE do ZUS powinna być deklaracja woli. Rząd nie ma prawa wykorzystywać bierności obywateli do swoich celów – wskazuje Jeremi Mordasewicz.

Kolejna debata o przyszłości funduszy

Bezpieczeństwo emerytów czy likwidacja OFE? Rządowe propozycje dotyczące zmian w funduszach zdaniem ministra pracy mają pomóc w finansowym zabezpieczeniu Polaków, którzy zakończą zawodową karierę. Przedstawiciele towarzystw emerytalnych są innego zdania. Wczoraj w Ministerstwie Pracy odbyła się kolejna debata poświęcona rozwiązaniom proponowanym przez rząd. W ocenie obecnej na niej Małgorzaty Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, dobrze byłoby, aby swą opinię w sprawie proponowanych zmian wydał Trybunał Konstytucyjny. – Moim zdaniem propozycje budzą wątpliwości prawne – uznała Rusewicz. – A działania rządu zmierzają do likwidacji otwartych funduszy emerytalnych i zwiększają ryzyko dla finansów przyszłych emerytów – dodała.

Inną opinię prezentował Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej. – Dla drugiego filaru nic się nie zmienia, nadal będzie funkcjonował podział na część zarządzaną przez OFE i część zarządzaną przez ZUS. Nikt nie będzie likwidował subkont – zapewnił. – Wszystko dla bezpieczeństwa ubezpieczonych. A na to, by emerytury nie były dożywotnie, waloryzowane i żeby były obciążone dodatkowymi kosztami, rząd się nie zgodzi – podkreślał minister.

EG