I znów wojna nerwów między pacjentami, szpitalami i NFZ. Za trzy miesiące wygasa prawie połowa kontraktów, które fundusz zawarł ze szpitalami i z przychodniami. Bez nowych placówki medyczne nie będą mogły świadczyć usług zdrowotnych. NFZ przyznaje, że może nie zdążyć z wyborem nowych świadczeniodawców. Już musiałby rozpisywać konkursy, ale brakuje potrzebnych rozporządzeń (określą, za jakie procedury płaci fundusz). Niby logiczne. Tyle że jeśli umowy nie zostaną na czas przedłużone, prawo bezpłatnego leczenia pacjentów utracą jednego dnia wszystkie placówki medyczne w woj. lubelskim i przeważająca ich większość w woj. opolskim, lubuskim i zachodniopomorskim, mazowieckim i świętokrzyskim.
– Robimy wszystko, żeby kontrakty nie były zagrożone. Czasu jest coraz mniej, ale nie ma obaw, że pacjenci zostaną pozbawieni świadczeń – zapewnia Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia.
Resort zdrowia przygotował przepisy, które przedłużą obowiązujące umowy bez konkursów o rok, czyli do końca 2014 r. Ma nadzieję, że ustawa zostanie uchwalona do końca października. W efekcie te szpitale, które mają kontrakty, będą miały zapewnione finansowanie przez kolejny rok. W gorszej sytuacji są te, które dopiero liczyły na jej podpisanie. Takiej możliwości zostaną pozbawione. Tym samym pieniądze zainwestowane np. w budowę oddziału czy zakup sprzętu nie będą na siebie pracować. Przedstawiciele tych placówek już zapowiadają walkę w Sejmie o zmianę przepisów.
Reklama
Resort zdrowia przyznaje, że jeśli nie uda się szybko przeprowadzić ustawy przez parlament, NFZ będzie musiał ogłosić jednak konkursy. To byłby najgorszy scenariusz dla pacjentów. Oznacza bowiem, że kontraktowanie świadczeń będzie musiało się odbyć szybko i chaotycznie.