Obraz unijnej ekonomii, jaki roztoczył na wstępie debaty zatytułowanej „Gospodarcza architektura nowej Europy” profesor Leszek Pawłowicz, wiceprzewodniczący rady nadzorczej Orlenu, namalowany był w dość ciemnych barwach. – Ceny energii na naszym kontynencie są znacznie wyższe niż w USA: w Niemczech o ponad 100 proc., we Włoszech nawet o blisko 250 proc. – mówił profesor. – Od 30 lat na obszarze Unii Europejskiej nie postawiono żadnej nowej rafinerii. Podobna sytuacja jest w innych sektorach, np. aluminiowym – dodał. Przytaczał też kolejne dane: nadmierna biurokracja niweluje tendencję do stosowania innowacji, jest też jednym z najistotniejszych czynników do rozwijania się nielegalnego biznesu. Jego skala sięga już ok. 6 bln zł. To więcej, niż wytwarza trzecia dziś na świecie gospodarka Chin. Oddając zaś potem głos Januszowi Lewandowskiemu, zapytał, nawiązując do pytania, jakie kilka lat temu usłyszał premier Donald Tusk od jednego z plantatorów papryki: – Jak żyć, panie komisarzu?
Europejski komisarz ds. budżetu i planowania finansowego nie krył, że jest zaskoczony takim wstępem do dyskusji, która ma przecież odpowiedzieć na pytanie, jak sprawić, aby instytucje, zarządzanie i regulacje sprzyjały rozwojowi. I stanął w obronie wspólnotowych rozwiązań. – Teza o upadku konkurencyjności Unii Europejskiej jest skrajnie niesprawiedliwa – powiedział Lewandowski. I przytoczył statystyki: – Od początku wielkiej globalizacji, czyli od połowy lat 90., udział Europy w światowym eksporcie produktów przetworzonych utrzymuje się na poziomie ok. 20 proc., zaś udział takich potęg jak USA czy Japonia spadł po 6 proc. – stwierdził polityk. Jednak i on musiał przyznać, że nie wszystkie decyzje Brukseli są trafione. – Nie podobają mi się regulacje w tych obszarach, które nie wymagają regulacji. Europa powinna być użyteczna tam, gdzie nie mogą państwa narodowe – podsumował Lewandowski.
Reklama
Podczas debaty głos przeciwników unijnych regulacji był bardzo mocno słyszalny, a jednym z najgorliwszych krytyków był prezes Ryanaira Michael O’Leary. – Gdyby było mniej regulacji, gospodarka europejska byłaby znacznie bardziej konkurencyjna. Tymczasem w UE obowiązuje zasada, że jeśli coś się rusza, trzeba to podatkować, jeśli mimo to rusza się nadal, trzeba to regulować, a gdy w końcu przestaje się ruszać, to trzeba to dotować – powiedział menedżer z Irlandii. Jako przedstawiciel branży lotniczej najbardziej krytyczny był wobec unijnych pomysłów nałożenia na bilety pasażerskie podatku, który miałby służyć ochronie globalnego środowiska. – Przecież Amerykanie czy Chińczycy nigdy na to nie przystaną – mówił Michael O’Leary, wykazując absurdalność tego typu rozwiązań.
– W Wielkiej Brytanii powszechna jest opinia, że należałoby znieść całość unijnych regulacji – mówił John Peet, redaktor z prestiżowego tygodnika „The Economist”. – Nie jestem jednak zwolennikiem takiej tezy – dodał. Ale i on znalazł się po stronie krytyków regulacji unijnych, które hamują rozwój gospodarczy naszego kontynentu. Dostało się w szczególności przyjętemu budżetowi Unii Europejskiej. – To bardzo marny budżet, za dużo jest w nim np. wydatków na rolnictwo. Ten budżet nie sprzyja rozwojowi technologicznemu – mówił John Peet.
Także Henryka Bochniarz, która po wstępie wygłoszonym przez prof. Pawłowicza zadeklarowała, że będzie bronić UE, przyznała, że część unijnych regulacji jest po prostu nieracjonalna. – Dokumenty REACH, czyli rozporządzenia dotyczące bezpiecznego stosowania chemikaliów, liczą ok. 22 tys. stron, a sama tylko instrukcja ma 1400 stron. Kto z małych przedsiębiorców to przeczytał? – pytała retorycznie prezydent Konfederacji Lewiatan. – Nie ma nic gorszego niż wprowadzanie regulacji, o których od początku wiadomo, że nie będą stosowane – dodała.
Wysunęła również postulat, aby środowiska gospodarcze mogły mieć większy wpływ na unijną legislację, i to już na etapie tworzenia założeń do kolejnych regulacji.
Były unijny komisarz ds. rozszerzenia UE Guenter Verheugen odniósł się z kolei do kwestii regulacji dotyczących energetyki. – Polityka Unii Europejskiej dotycząca rynku energetycznego powinna być polityką długoterminową i te zasady nie powinny być zmieniane – stwierdził, przypominając jednocześnie, jakiego zwrotu dokonała Unia przed kilkoma laty w tej dziedzinie: najpierw stawiała na konkurencyjność, ale potem nagle zaczęła stawiać prawie wyłącznie na środowisko.
O tym, że sytuacja Europejczyków nie różni się aż tak bardzo od realiów, w jakich żyją Amerykanie, mówił z kolei Clyde Wayne Crews Jr., wiceprezydent ds. polityki Compentitive Enterprise Institute z USA. – U nas tylko w zeszłym roku weszło w życie ponad 3800 nowych regulacji, wśród których dokumenty podpisane przez prezydenta stanowiły zdecydowaną mniejszość, bo było ich ok. 100 – mówił Crews. – Są to więc najczęściej decyzje podjęte nie przez polityków, których wybiera się w wyborach, ale przez urzędników – dodał. Również według niego regulacje należy stosować węziej, niż czyni się to obecnie. Powinny one zapewniać większe bezpieczeństwo i lepszą ochronę zdrowia, natomiast w pozostałych dziedzinach powinno ich być znacznie mniej.
Bardzo podobna jest także opinia Henryki Bochniarz. – Regulacje powinny funkcjonować tylko tam, gdzie jest to niezbędne – powiedziała szefowa Lewiatana. Dlatego że im więcej przestrzeni zostawi się biznesowi, tym mniej zagarną jej urzędnicy.