Komentator dziennika „Die Welt” Robin Alexander pisze we wtorkowym wydaniu gazety, że Niemcy pokazują się z najgorszej strony, prowadząc strachliwą, egoistyczną i bezrefleksyjną politykę wobec wydarzeń na wschodzie. Jego zdaniem działania niemieckiej dyplomacji to pasmo porażek i upokorzeń.

Minister Frank-Walter Steinmeier, holowany przez szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego, pomógł co prawda Ukraińcom pozbyć się Wiktora Janukowycza, ale potem tak przestraszył się reakcji Kremla, że powrócił do starej socjaldemokratycznej postawy „rozumienia” Rosji - pisze Alexander. Autor dodaje, że działania Steinmeiera w żaden sposób nie odwiodły prezydenta Władimira Putina od jego planów zajęcia Krymu.

>>> Neutralna Szwecja wstąpi do NATO? Putin wystraszył pokojową Skandynawię

Komentator zarzuca też władzom w Berlinie, że hamują Europę w sprawie sankcji dla Rosji. W ten sposób Berlin wysyła wyraźny sygnał, aby kraje bałtyckie i we wschodniej Europie liczyły na siebie albo na NATO, ale nie na Unię Europejską.

Reklama

Komentator gazety krytykuje też niemieckie koła gospodarcze ostrzegające przed konfliktem z Rosją. Polityka nie może mieć na uwadze tylko handlu - pisze. Autor przypomina, że to nie Rosja jest najważniejszym partnerem handlowym Niemiec na wschodzie, ale kraje takie jak Polska, Czechy i Słowacja. Polityka Angeli Merkel wobec Rosji tkwi w ślepej uliczce - czytamy w „Die Welt”.

Także berliński dziennik „Der Tagesspiegel” pisze o zbyt miękkiej postawie Berlina wobec Moskwy. W przeciwieństwie do Władimira Putina, Niemcy chcą być kochani, a nie wzbudzać strach. Brakuje im woli, aby stawić czoła konfliktom, nawet w przypadku wyraźnych naruszeń prawa wolą uspokajać niż sięgnąć po sankcje - czytamy we wtorkowym wydaniu gazety. „Der Tagesspiegel” podkreśla, że Rosja jest dla niemieckich eksporterów stosunkowo niewielkim rynkiem zbytu, dlatego Niemcy zniosłyby ewentualne zmniejszenie wymiany handlowej lepiej niż Rosja.

>>> Państwa bałtyckie – kolejny cel Rosji?