Po zdecydowanym zwycięstwie swojej partii Fidesz w niedzielnych wyborach parlamentarnych, premier Victor Orban nazwał Węgry „najbardziej jednolitym narodem w Europie”. W rzeczywistości jednak kraj ten możę być również jedyną dyktaturą Unii Europejskiej.

Orban ma wiele wspólnego z Vladimirem Putinem z Rosji czy tureckim premierem Erdoganem. Przeforsował on zmiany konstytucji, które zakazują małżeństw homoseksualnych i głoszą szczególną rolę chrześcijaństwa jako fundament węgierskiej państwowości.

>>> Nie bez powodu Orban nie potępiał inwazji na Krym. Czytaj dalej: Orban najlepszym przyjacielem Rosji? Rosatom rozbuduje węgierską elektrownię atomową w Paks

Orban rozbudził nacjonalizm Węgier pod okiem UE

Reklama

Węgierski premier wskrzesił nacjonalizm, przyznając węgierskie paszporty osobom narodowości węgierskiej zamieszkałym w sąsiednich krajach. W ostatniej przemowie wspomniał o serbskich i rumuńskich miastach, używając ich węgierskich nazw. Jest też hojny dla swoich zaprzyjaźnionych biznesmenów (których węgierska opozycja uwielbia śledzić) i dumny z wielkich i dziwacznych projektów infrastrukturalnych, takich jak stadion piłkarski, który buduje w pobliżu swojego letniego domu. Ma on dwa razy więcej miejsc niż liczy populacja pobliskiej wsi.

Jako niezwykle utalentowany mówca, Orban inspiruje swoich wyborców – pozwala im poczuć, że jego rządy mają pozytywny wpływ na ich codzienne życie. Na krótko przed wyborami, obniżył opłaty za usługi komunalne i wprowadził płaski 16-procentowy podatek dochodowy, jeden z najniższych w Unii. Z kolei Budapeszt, w którym nie jest tak popularny jak w reszcie kraju (podobnie Moskwa niejednoznacznie ocenia rządy Putina, a Istambuł jest zawsze gotowy do marszu przeciwko Erdoganowi), otrzymał czwartą linię metra dokładnie 28 marca, zaledwie 10 dni przed wyborami.

Coś jednak odróżnia Orbana od Putina i Erdogana. Wypracował on sobie swoją markę charyzmatycznego magika tuż pod nosem brukselskich biurokratów i spiętych polityków Starej Europy. Jest żywym dowodem na to, że członkostwo w Unii Europejskiej nie stanowi skutecznego antidotum na autorytaryzm.

Węgry wypraszane z Unii za brak demokracji

W ubiegłym roku Peer Steinbrueck, kandydat SPD na kanclerza Niemiec, zasugerował, że Węgry powinny zostać wydalone z Unii Europejskiej, ponieważ nie są już demokratycznym narodem. Kanclerz Angela Merkel odparła, że mimo, że Węgry powinny zostać zawrócone na demokratyczną ścieżkę, nie ma wciąż powodu by „wysyłać kawalerię”. Odpowiedź Orbana z analogiami do nazistów była obliczona na podniesienie ciśnienia w Berlinie: „Niemcy już raz wysłali kawalerię, to były czołgi. Naszą prośbą jest, by raczej nie wysyłały ich znowu. Nie był to dobry pomysł i nie zadziałał”.

Orban zdaje się rozkoszować podważaniem autorytetu Unii Europejskiej. Kiedy Bruksela sprzeciwiła się zmianom w konstytucji, które pozwoliły na reklamy wyborcze jedynie w rządowych mediach, zmodyfikował te zmiany tak, by zezwalały mediom z prywatnego sektora publikować je – za darmo. Gdy Unia protestowała przeciwko „podatkom kryzysowym”, narzuconym przez Orbana w 2010 roku, głównie na zagraniczne banki, firmy telekomunikacyjne i sieci handlowe, Węgry zniosły większość z nich – przepisy weszły w życie w 2013 r.

Demokratyczne kpiny Orbana lekiem na prawicową grozę

Podejście Orbana do wyborów kpi z europejskich ideałów sprawiedliwości. Przed niedzielnymi wyborami, parlament, zdominowany przez jego partię Fidesz, zmanipulował granice okręgów wyborczych w ten sposób, by uniemożliwić zwycięstwo Socjaldemokratom, największemu rywalowi Fidesza. Partia Orbana również skutecznie kontrolowała zewnętrzne reklamy, jedyny kanał reklam kampanii wyborczej dopuszczalny po zmianach w konstytucji.

Unia jednakże nie będzie protestowała, ponieważ Orban ochrania ją przed gorszymi wydarzeniami na Węgrzech. Podczas wyborów partia Jobbik, antysemicka i antyunijna, wzmocniła swój wynik wyborczy z 15,9 proc. w 2010 roku do 20,5 proc. w 2014. W obliczu wzbierającej przed majowymi wyborami do unijnego parlamentu prawicową falą, Bruksela powinna być wdzięczna charyzmatycznemu umiarkowanemu autokracie, jak Orban, za wstrzymywanie prawicy. W całej Europie nastroje wyborców zmieniają się w złowrogim kierunku, sprawiając, że autorytaryzm zaczyna być akceptowalny.

>>> Afera korupcyjna na trzech kontynentach: jego bohaterka, spółka Hewlett-Packard przyznała się do korupcji i poszła na ugodę - informuje na swojej stronie FBI, które prowadziło śledztwo. Za korumpowanie urzędników w Polsce, Rosji i Meksyku zapłaci 108 mln dolarów - rządowym agencjom USA. HP zapłaci 108 mln dol. za korupcję w Polsce, Rosji i Meksyku