Dla złamania rosyjskiego monopolu proponuje powołanie jednej europejskiej instytucji, która kupowałaby gaz dla wszystkich państw członkowskich UE i stworzenie unii energetycznej.

Takie działanie wymagałoby wspólnej europejskiej inicjatywy, ale, jak podkreśla premier, UE powołuje już do życia unię bankową podległą jednemu ośrodkowi nadzorującemu. Już teraz kupuje też wspólnie uran do elektrowni atomowych swoich członków za pośrednictwem agencji Euratom. Ten sam kierunek działania powinien być zastosowany w sprawie gazu - podkreśla polski premier.

Zdaniem premiera powołanie unii energetycznej oznaczałoby powrót Wspólnoty Europejskiej do jej korzeni. Jej istotą było bowiem zawsze wspólne działanie na rzecz bezpieczeństwa, zaś unia energetyczna budowana byłaby na zasadzie solidarności i wspólnych interesów gospodarczych.

>>> Czytaj też: Moce OZE w Polsce będą rosły o 500-1000 MW rocznie

Reklama

Solidarna obrona dostaw gazu członków Unii Europejskiej

Unii energetycznej miałaby przyświecać zasada, że jeśli jednemu lub kilku państwom UE groziłoby odcięcie od dostaw gazu, inne kraje udzieliłyby im pomocy poprzez "mechanizmy solidarnościowe". Ale Unia musiałaby pomóc sfinansować, nawet do najwyższego możliwego poziomu, czyli 75 proc., niezbędne inwestycje w krajach najbardziej obecnie uzależnionych od rosyjskiego gazu. Tusk przypomina, że co najmniej 10 krajów członkowskich UE uzależnionych jest od jednego dostawcy - Gazpromu, który pokrywa ponad połowę ich zużycia. Niektóre zaś są całkowicie uzależnione od rosyjskiego giganta.

Donald Tusk proponuje także, by elementem proponowanej unii było pełne wykorzystanie istniejących zasobów paliw kopalnych UE, w tym węgla i gazu łupkowego. Zauważa, że w krajach położonych na wschodzie UE, w tym w Polsce, węgiel jest synonimem bezpieczeństwa energetycznego. - Żadnego kraju nie należy zmuszać do wydobywania kopalin, ale żadnemu nie należy też tego uniemożliwiać - tak długo jak jest to wykonywane w sposób zrównoważony - podkreślił. - Powinniśmy walczyć o czystość naszej planety , ale musimy mieć również bezpieczny dostęp do źródeł energii i do pracy która to sfinansuje - dodał. Polski premier przypomniał, że podstawy Unii Europejskiej stanowiła wspólna inicjatywa oparta na kontroli węgla i stali. Jak napisał - teraz nadszedł czas do wzmocnienia wspólnoty w obszarze energii.

W połowie kwietnia Jose Barroso zgodził się w imieniu Unii Europejskiej na konsultacje nt. bezpieczeństwa energetycznego i tranzytu gazu. UE jest gotowa rozmawiać z Rosją.

Brytyjski rząd stawia na współpracę w ramach G-7

Brytyjski rząd myśli podobnymi torami co premier Donald Tusk. Brytyjski minister energetyki Ed Davey stawia jednak na szerszą inicjatywę w ramach Grupy G-7.

- Co najmniej dwukrotnie, jeśli nie trzykrotnie Rosja próbowała ostatnio w agresywny sposób wykorzystać swój status supermocarstwa energetycznego - pisze brytyjski minister w "Timesie" i dodaje: - Kto nam zagwarantuje, że to się nie powtórzy? Putin napisał doktorat o perspektywach użycia przez Rosję energii do wzmocnienia swojej pozycji.

Jak poinformował dziennik.pl. Władimir Putin obronił w 1997 r. pracę o „Planowaniu strategicznym regionalnych zasobów naturalnych w trakcie tworzenia się rynkowych mechanizmów gospodarczych”. Był to jednak powód do kompromitacji z powodu plagiatu. Naukowcy z USA ustalili, że 16 z 20 kluczowych stron dysertacji zostało żywcem przepisane z pracy naukowca z Uniwersytetu w Pittsburghu.

Minister Ed Davey postuluje to samo, co premier Donald Tusk w "Financial Timesie": poszukiwanie alternatywnych dostaw i rozbudowę magazynów gazu. Dodaje do tego rozbudowę europejskiej sieci połączeń elektrycznych, a nawet uruchomienie zamkniętych reaktorów atomowych.

Na spotkaniu w Rzymie 5 i 6 maja grupa G-7 będzie się naradzać nad zmniejszeniem uzależnienia od rosyjskiego gazu - zapowiada brytyjski minister i stwierdza: "Musimy myśleć na skalę globalną, dlatego tak ważne, że przy tym stole zasiądą Amerykanie, Kanadyjczycy i Japończycy". Dodaje też, że Wielka Brytania nie jest wprawdzie zależna od rosyjskich dostaw, ale Londyn musi pomóc bronić Niemiec i innych państw Unii, które są od nich zależne. - Jako członek Unii Europejskiej powinniśmy okazać im solidarność - stwierdził brytyjski minister energetyki w "Timesie".