Kijów twierdzi, że rosyjskie oddziały założyły bazę wojskową na południowym wschodzie Ukrainy. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko powiedział, że rosyjska "batalionowa grupa taktyczna" stworzyła kwaterę polową w pobliżu wsi Pobieda, 50 kilometrów na południe od Doniecka.

Jednocześnie korespondenci zachodnich agencji prasowych donoszą o odwrocie ukraińskich wojsk rządowych z okolic kontrolowanego przez prorosyjskich rebeliantów Doniecka.

Władz w Kijowie podają, że nie kontrolują stu kilometrów granicy. Nieoficjalnie mówi się nawet o 400 kilometrach. Walki toczą się już nie tylko w okolicach Doniecka i Ługańska. Separatyści wraz z rosyjskimi wojskami otworzyli kolejny front - w przygranicznym Nowoazowsku nad Morzem Azowskim. Miasto przechodzi z rąk do rąk, ale według ostatniej informacji sztabu operacji antyterrorystycznej obecnie jest pod kontrolą sił rządowych.

Wrogami Ukraińców są po prostu terroryści, nie separatyści

Reklama

Świadkowie walk z rejonu wschodniej Ukrainy opowiedzieli w Warszawie, co widzieli na własne oczy. Fundacja Otwarty Dialog, na konferencji "Terroryści czy separatyści, strefa ATO czy strefa wojny", która odbyła się w Warszawie, postanowiła oddać im głos, by podzielili się własnymi doświadczeniami.

Światowe media określają bojowników ze wschodniej Ukrainy na wiele sposobów - jako separatystów, terrorystów, bądź też regularne wojsko. Z tego też powodu Fundacja chciała przedstawić relacje świadków wydarzeń.

Bianka Zalewska, polska dziennikarka współpracująca z Espreso TV uważa, że do światowych mediów nie dociera prawda o konflikcie na Wschodzie: że wojna ma charakter międzynarodowy a nie krajowy, a wrogami Ukraińców są po prostu terroryści, a nie separatyści. Osoby brane do niewoli przez ukraińską armię posiadają zagraniczne paszporty, najczęściej pochodzą z Rosji, Czeczenii czy Azerbejdżanu.

Jak mówi dziennikarka, nie da się określić, czy zatrzymani żołnierze drugiej strony to najemnicy, czy też regularna rosyjska armia. Niezależnie od tego powinno ich się jednak nazywać terrorystami.

>>> Czytaj też: Które państwa najwięcej stracą na wstrzymaniu przesyłu gazu przez Ukrainę?

Po stronie Rosji walczą Rosjanie, broń i technika wyłącznie rosyjskie

Vira Savchenko, żołnierz batalionu Ajdar, a także siostra Nadii Savchenko, ukraińskiej porucznik która trafiła do rosyjskiej niewoli, potwierdza ten punkt widzenia. Jak mówi, "separatystów tam już od dawna nie ma, są tam już tylko terroryści. Po stronie Rosji walczą rosyjscy obywatele, broń i technika też są wyłącznie rosyjskie".

Zhenia jest ochotnikiem z batalionu Ajdar. Też nie ma wątpliwości że zmuszony był walczyć z żołnierzami z Rosji. W jego opinii, cały świat wie, że Rosja prowadzi wojnę w sposób niesprawiedliwy, ale i tak nie rozumie, jak mogło dość do wpuszczenia na terytorium jego kraju pomalowanych na biało ciężarówek wojskowych. Nie może się też pogodzić z faktem, że z Rosji na Ukrainę wciąż trafiają czołgi i uzbrojenie.

Rosja podtrzymuje stanowisko, że nie wysyła wojsk na Ukrainę. Przy okazji szczytu w Mińsku prezydent Władimir Putin stwierdził, że nie może rozmawiać o rozejmie, ponieważ Rosja nie jest stroną konfliktu.

>>> Czytaj też: MSW skupi się na zabezpieczeniu granic: 400 funkcjonariuszy na Wschód

Ławrow: Moskwa nie jest zainteresowana nakręcaniem spirali sankcji

Szef rosyjskiej dyplomacji oświadczył, że Moskwa nie jest zainteresowana konfrontacją z zagranicznymi partnerami ani nakręcaniem spirali sankcji. Siergiej Ławrow stwierdził jednocześnie, że "ataki na Rosję zaczęły przybierać absolutnie nieadekwatny charakter” jeszcze nad długo przed wybuchem konfliktu ukraińskiego.

Minister Ławrow, występując przed uczestnikami forum młodzieżowego Seliger w obwodzie twerskim powiedział, że Rosja nie jest zainteresowana rozpadem Ukrainy. Jego zdaniem, władze w Kijowie powinny zacząć rozmawiać z regionami. "Bez rozpoczęcia dialogu politycznego z udziałem wszystkich regionów, nigdy nie dowiemy się czy Ukraińcy mogą się dogadać” - stwierdził Ławrow.

Szef resortu dyplomacji podkreślił, że we wspólnym interesie jest, aby Ukraina była krajem bezpiecznym dla mieszkającej tam ludności rosyjskiej. Wyraził też nadzieję, że zostanie znalezione rozwiązanie techniczne i logistyczne niezbędne do wysłania drugiego konwoju humanitarnego na wschodnią Ukrainę, który - w jego opinii- nie będzie konwojem ostatnim.

Rozmowy gazowe bardzo trudne

Trwa kolejna próba zorganizowania negocjacji gazowych Unii Europejskiej, Rosji i Ukrainy. Trójstronne konsultacje mogą być kontynuowane we wrześniu. Wcześniej, już w najbliższy piątek komisarz ds. energii Guenther Oettinger spotka się w tej sprawie z rosyjskim ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem.

Guenther Oettinger problem gazowy poruszył wczoraj, podczas szczytu krajów Unii Celnej i Ukrainy w Mińsku. Jego zdaniem, konieczne jest "przejściowe" rozwiązanie obecnego sporu między Moskwą a Kijowem, by uniknąć problemów z dostawami surowca w najbliższych miesiącach. Nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie trzy strony mogłyby spotkać się ponownie przy jednym stole.

Komisja Europejska nie potwierdziła daty 6 września, o której poinformował wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin. "Nie mamy jeszcze ostatecznej daty, ale zdaniem komisarza Oettingera do spotkania dojdzie najprawdopodobniej we wrześniu" - powiedziała jego rzeczniczka Marlene Holzner. To, co jest pewne - jak dodała - to piątkowe spotkanie z ministrem Nowakiem, które ma służyć przygotowaniu trójstronnych negocjacji. "Komisarz przedstawił pewne propozycje kompromisu i chce sprawdzić, co Rosjanie na ten temat myślą" - dodała Holzner.

Dotychczas rozmowy gazowe były bardzo trudne. W obliczu braku porozumienia w połowie czerwca Gazprom wstrzymał dostawy surowca na Ukrainę. Tranzyt do Unii Europejskiej na razie przebiega bez zakłóceń.

Nawet Rosjanie proszą o wyjaśnienia potajemnych pogrzebów

Rodziny rosyjskich żołnierzy alarmują - w wyniku walk na Ukrainie jest coraz więcej zabitych i rannych rosyjskich wojskowych. Mimo to Kreml oficjalnie nie przyznaje się do udziału swoich wojsk w konflikcie w Donbasie.

Rosyjska społeczna organizacja Komitet Żołnierskich Matek ma spis 400 żołnierzy, którzy zginęli lub zostali ranni w ciągu ostatnich tygodni. Od kilku dni pojawiają się informacje z rożnych miast Federacji Rosyjskiej mówiące o potajemnych pogrzebach poległych rosyjskich żołnierzy, oraz o przepełnionych szpitalach wojskowych. W ręce ukraińskiej armii coraz częściej trafiają też rosyjscy wojskowi walczący po stronie separatystów.

Wczoraj Ukraińcy opublikowali w internecie nagrania rozmów z komandosami z rosyjskiego miasta Kostroma - żołnierzy aresztowano na wschodniej Ukrainie. Dziś z apelem do rosyjskich władz zwróciły się matki i żony komandosów z Kostromy.

- Zwracam się do prezydenta i ministra obrony - moje dziecko Jegor Pacztujew znajduje się obecnie na terytorium Ukrainy. Proszę was, na boga, oddajcie mi moje dziecko i innych chłopaków, którzy razem z nim znajdują się w niewoli - mówiła matka jednego z rosyjskich żołnierzy.

Wczoraj Władimir Putin, komentując sprawę rosyjskich komandosów, powiedział, że znaleźli się oni na terenie Ukrainy "przez przypadek".