Na terenie powiatu parczewskiego i kilku sąsiednich gmin na północy województwa lubelskiego znajdują się ogromne złoża bursztynu. Udokumentowane przez Państwowy Instytut Geologiczny pokłady bursztynu w powiecie parczewskim to co najmniej 1100 ton. Zdaniem geologów, na terenie całej Lubelszczyzny może znajdować się jednak nawet 250 tys. ton tej kopalnej żywicy – pisze „Gazeta Wyborcza”. Złoża znajdują się dość płytko pod ziemią – na głębokości około 17-20 metrów.

O podlubelskich złożach bursztynu zrobiło się głośno, kiedy rok temu Rosjanie wprowadzili embargo na eksport tego minerału z Obwodu Kaliningradzkiego, gdzie znajdują się największe eksploatowane złoża bursztynu.

Mieszkańców okolicznych miejscowości już ogarnęła prawdziwa gorączka bursztynu. Jak pisze gazeta, jeden z rolników wyorał podobno ze swojego pola bryłę bursztynu wielkości ludzkiej głowy. Od jubilera z Gdańska dostał za nią 90 tys. zł. Mieszkańcy zastanawiają się teraz, jak dokopać się do bursztynów położonych na większych głębokościach. Żeby zacząć legalne odwierty wymagana jest bowiem koncesja ministerstwa. Ludzie zamawiają już nawet firmy specjalizujące się w wykopach studni.

W górę poszły tez ceny gruntów w okolicy Górki Lubartowskiej. Za hektar trzeba dziś płacić nawet 50 tys. zł, jeszcze niedawno było to 8-10 tys. zł - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Reklama

Teraz Parczew chce stać się drugim po Gdańsku bursztynowym królestwem. Władze gminy chcą, by w regionie nie tylko kwitło wydobycie surowca, ale także jego obróbka. Pod koniec lipca tego roku władze Gdańska i powiatu parczewskiego poinformowały, że zamierzają wspólnie uruchomić na Lubelszczyźnie pierwszą w kraju kopalnię bursztynu.

Jak podkreślają specjaliści, cała bursztynowa branża daje w Polsce pracę ponad 40 tys. osób. Przemysł ten potrzebuje co roku co najmniej 200 ton tego surowca. Za drobne kawałeczki bursztynu płaci się w Polsce około 100 zł za kilogram. Cena całej 1-kilogramowej bryły sięga już jednak nawet 12 tys. zł. Czy polski bursztyn może być bardziej zyskowny niż gaz łupkowy? Czytaj tutaj.

Więcej w "Gazecie Wyborczej"