Pavel Durov, to 30-letni rosyjski biznesmen, który bywa określany mianem rosyjskiego Marka Zuckerberga. W 2006 roku Durov stworzył stronę VKontakte, która w krótkim czasie stała się najpopularniejszym rosyjskim serwisem społecznościowym, z 69 mln użytkowników odwiedzających ją każdego miesiąca.

Użytkownicy VKontakte cenili fakt, że serwis nie stosował autocenzury i dawał im możliwość nieskrępowanego wyrażania swoich poglądów. Nawet wtedy, gdy były one sprzeczne z „oficjalną polityką” Kremla i prezydenta Władimira Putina.

- Najlepszą rzeczą w tamtym czasie był fakt, że sfera internetu w Rosji nie była w jakikolwiek sposób ograniczana. W wielu aspektach była nawet bardziej liberalna niż w Stanach Zjednoczonych – wspominał po latach Durov w rozmowie z dziennikiem „The New York Times”.

Reklama

>>> Czytaj też: Rosja uratuje energetykę Nigerii. Rosatom inwestuje w elektrownie jądrowe

Koniec wolności słowa

Dobre czasy dla Durova i jego VKontakte skończyły się pod koniec 2011 roku. W Rosji odbyły się wówczas wybory parlamentarne, w których bezapelacyjnym zwycięzcą okazała się partia Jedna Rosja, będąca zapleczem politycznym Władimira Putina. Oficjalne wyniki wyborów spotkały się z falą krytyki ze strony opozycji i zwykłych obywateli. Rosyjska Fundacja na rzecz Wolnych Wyborów otrzymała 8317 telefonów w sprawie ponad 1100 domniemanych fałszerstw wyborczych. Jednym z katalizatorów krytycznych postaw wobec polityki Kremla był również serwis VKontakte, na którym swoje profile posiadało wielu rosyjskich opozycjonistów.

Na reakcję ze strony Kremla nie trzeba było długo czekać. Najpierw władze zażądały od Durova usunięcia wzbudzających kontrowersje wpisów oraz profili opozycjonistów ze szczególnym uwzględnieniem znanego rosyjskiego aktywisty Aleksieja Nawalnego, który przez lata na swoim popularnym blogu demaskował wypaczenia rosyjskich władz (W lipcu 2013 roku Nawalny został skazany na pięć lat więzienia za działanie na niekorzyść państwowej spółki Kirowles. W wyniku licznych protestów na ulicach Moskwy i Petersburga wykonanie wyroku zostało zawieszone na okres 5 lat). Durov konsekwentnie odmawiał jednak ingerowania w treści generowane przez użytkowników VKontakte. W rozmowie z serwisem Mashable rosyjski biznesmen wspomina, że jego działanie wynikało nie z politycznych, ale czysto biznesowych pobudek. Durov zwyczajnie bał się, że dotychczasowi użytkownicy VKontakte przeniosą swoją aktywność na inne serwisy społecznościowe.

Choć rosyjski biznesmen wcale nie chciał mieszać się w politykę, to jednak polityka skutecznie wmieszała się w jego życie. W grudniu 2011 roku do jego mieszkania wtargnęli uzbrojeni agenci FSB, a Durov zrozumiał, że Kreml zrobi wszystko, aby zrujnować jego biznes i zdyskredytować go w oczach opinii publicznej. - Dopiero wtedy po raz pierwszy pomyślałem o tym, że powinienem poważnie zastanowić się nad swoją przyszłością – przyszłością mojego kraju i mojej firmy – wspomina Durov.

>>> Czytaj też: Putin przekupi Zachód? Zobacz, jak rosyjskie pieniądze nabijają kiesy zachodnich lobbystów

Nie zadzieraj z Putinem

W 2013 roku Durov został oskarżony o spowodowanie wypadku samochodowego, z udziałem policjanta rosyjskiej drogówki. Durov nigdy nie przyznał się do udziału w tym zdarzeniu i twierdzi, że nigdy nie miało ono miejsca. Mniej więcej w tym samym czasie rosyjskie służby wtargnęły do głównej siedziby VKontakte i dokonały konfiskaty szeregu firmowych dokumentów. Kreml znalazł również inny sposób na poradzenie sobie z niepokornym Durovem.

Pod koniec 2013 roku prywatna moskiewska firma inwestycyjna UCP (United Capital Partners) nabyła 48 proc. udziałów w VKontakte od dwóch udziałowców firmy. Architektem tego przejęcia miał być szef Rosneftu Igor Sieczin, jeden z najbliższych przyjaciół prezydenta Władimira Putina.

Durov podkreśla, że cała transakcja została przeprowadzona w sposób niezgodny z prawem. Sam nie został o niej poinformowany, a dotychczasowi udziałowcy spółki nie otrzymali – przysługującej im – możliwości wykupienia pakietu akcji. Z kolei rzecznik prasowy UCP Nafisa Nasyrova zaprzeczyła jakoby transakcja miała charakter polityczny. - Jesteśmy prywatnym funduszem inwestycyjnym i nasze inwestycje nie mają nic wspólnego z Kremlem, polityką czy też panem Sieczinem podkreśla Nasyrova w oficjalnym świadczeniu.

Ostatecznie w lutym 2014 roku Durov stracił całkowitą kontrolę administracyjną nad serwisem i został zmuszony do sprzedania pozostałych udziałów w firmie kolejnemu z przyjaciół Putina – Ivanowi Tavrinowi.

Obecnie Durov przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie intensywnie pracuje nad nowym startupem Telegram, do stworzenia którego zachęcił go sam Edward Snowden.

Telegram to mobilny komunikator, który oferuje szyfrowanie wiadomości pomiędzy użytkownikiem i serwisem. Umożliwia on również komunikowanie się z pominięciem serwera i korzystanie z szyfrowania rozmów typu (klient-klient). Z nowego bezpiecznego komunikatora korzysta obecnie ponad 50 mln użytkowników na całym świecie. Wśród nich są również kremlowscy oficjele…