Indie, Chiny i USA – te trzy państwa będą mieć do 2050 roku największe populacje na świecie – wynika z najnowszych prognoz Population Reference Bureau z Waszyngtonu. Coraz większą pozycję na świecie zyskuje także Afryka. Polskie społeczeństwo kurczy się natomiast w zastraszającym tempie.

W tej chwili na świecie żyje 7,3 mld osób. Średnia długość życia wynosi 71 lat. Kobiety umierają przeciętnie w wieku 73 lat, a mężczyźni – 69 lat – wynika z danych Population Reference Bureau (PRB), organizacji badającej zmiany demograficzne na świecie.

Coraz mniej Chińczyków na świecie

Najbardziej zaludnionym państwem świata są dziś Chiny. Mieszka tu 1,372 mld osób. Polityka jednego dziecka, forsowana przez lata przed rząd w Pekinie, mocno odbije się jednak na statystykach demograficznych. Według PRB, za 35 lat populacja Państwa Środka zmniejszy się do 1,366 mld osób. Miejsce lidera zestawienia przejmą Indie – kraj, który dziś liczy 1,314 mld osób, ale w 2050 roku będzie miał już 1,66 mld mieszkańców.

„Chiny przez kilka dekad były skupione na obniżaniu współczynników dzietności. Populacja Indii powiększa się zaś systematycznie w umiarkowanym tempie” – mówi Bloombergowi Peter Goldstein, wiceszef Population Reference Bureau. Jak podkreśla, chiński współczynnik dzietności (1,7) kształtuje się teraz poniżej poziomu zapewniającego pełną zastępowalność pokoleń ( przedział 2,10-2,15). W Indiach wynosi natomiast 2,3.

Reklama

Afrykański „baby boom”

W gronie 10 najludniejszych państw świata do 2050 roku znajdą się aż trzy państwa z Afryki: Nigeria, Kongo i Etiopia. Te dwa ostatnie zastąpią w zestawieniu Rosję i Meksyk. Co ciekawe, populacja Nigerii będzie za 35 lat zaledwie o 1 mln osób mniejsza niż populacja USA. W pierwszej dziesiątce najbardziej zaludnionych państw nie będzie natomiast żadnego przedstawiciela Europy.

Podczas, gdy Stany Zjednoczone i inne państwa rozwinięte robią, co mogą, by dostosować swoją siłę roboczą do postępującego trendu starzenia się społeczeństw, kraje afrykańskie przeżywają istny baby boom. Niger, Sudan Południowy, Demokratyczna Republika Konga, Somalia i Czad notują dziś najwyższe współczynniki dzietności na świecie. Absolutnym rekordzistą pod tym względem jest Niger, w którym na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypada aż 7,8 dzieci.

„Wzrost populacji to także efekt spadku umieralności, będący skutkiem lepszej opieki medycznej w tych krajach. To Afryka będzie motorem wzrostu liczby ludności na świecie w ciągu najbliższych kilku dekad” – twierdzi Peter Goldstein, wiceszef Population Reference Bureau. Między innymi dlatego, większość mieszkańców Afryki jest przekonanych, że ich dzieci będą dorastać w znacznie lepszych warunkach, niż oni sami – takie wnioski płyną bowiem z ankiet przeprowadzonych przez Pew Research Center.

Polska starzeje się w dramatycznym tempie

Po drugiej stronie zestawienia, wśród państw z najniższymi wskaźnikami dzietności na świecie, znajduje się Polska. Współczynnik ten wynosi u nas 1,3, co oznacza, że na jedną kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypada 1,3 urodzonych dzieci. Taką samą wielkość wskaźnika notuje się w Grecji, Mołdawii, Rumunii, Singapurze i Hiszpanii. Mniejszy współczynnik dzietności (1,2) występuje tylko w Bośni i Hercegowinie, Korei Południowej, Portugalii i na Tajwanie.

Według szacunków PRB, ludność Polski skurczy się w 2050 roku do 34 mln osób z 38,5 mln obecnie.

„Niekorzystne zjawiska demograficzne w połączeniu z niską produktywnością oraz nieefektywnym rynkiem pracy będą stanowić poważne problemy strukturalne, utrudniające rozwój Polski. Głównym powodem nieefektywności rynku pracy jest relatywnie niski współczynnik aktywności zawodowej – zaledwie 67 proc. ludności w wieku produkcyjnym jest aktywne zawodowo. To o wiele mniej niż w Szwecji (81,1 proc.), Niemczech (77,5 proc.) czy średnio w państwach „starej” Unii (74 proc.).” – czytamy w raporcie McKinsey „Polska 2025 – nowy motor wzrostu w Europie”.

Jak podkreślają autorzy raportu, seniorzy będą w najbliższych latach jedyną grupą, której liczebność będzie w Polsce w najbliższych latach rosnąć. Z ich wyliczeń wynika, że wskaźnik obciążenia demograficznego ludnością w wieku poprodukcyjnym, pokazujący liczbę ludności w wieku ponad 65 lat w stosunku do ludności w wieku produkcyjnym (15-64), wzrośnie z około 20 proc. w 2012 r. do ok. 30 proc. w 2025 r., przy założeniu, że nie zostaną wprowadzone w tym czasie żadne istotne reformy rynku pracy.

>>> Czytaj też: Czy "roszczeniowe" pokolenie prekariuszy żąda zbyt wiele?

Wydłużanie czasu pracy nie pomoże

Poważny problem stanowi też ujemny bilans migracji, który oznacza, że więcej pracowników opuszcza nasz kraj, niż do niego przyjeżdża. „Dane demograficzne nie wskazują na to, żeby sytuacja miała się poprawić, więc nadal maleć będzie liczba osób płacących podatki, przy jednoczesnym zwiększającym się zapotrzebowaniu na usługi socjalne i zdrowotne ze strony osób starszych. Tendencje te będą powodować duże obciążenie dla budżetu” – twierdzą analitycy McKinsey.

Ich zdaniem, kluczem do zwiększenia dynamiki rozwoju polskiej gospodarki są więc działania zmierzające do zatrzymania liczby ludności w wieku największej aktywności zawodowej, a także aktywizacja kobiet, młodzieży i osób starszych. Wydłużanie czasu pracy niewiele bowiem pomoże. „ Już teraz Polacy pracują więcej niż większość Europejczyków. Poza tym, jak pokazują badania OECD, istnieje odwrotna zależność między poziomem produktywności a liczbą godzin spędzanych przez pracownika w pracy. Średnia liczba godzin pracy w Polsce najprawdopodobniej spadnie, tak jak stało się to w innych państwach europejskich” – czytamy w raporcie „Polska 2025 – nowy motor wzrostu w Europie”.

ikona lupy />
Wartość PKB w przeliczeniu na godzinę pracy, źródło: McKinsey / Media
ikona lupy />
Wskaźniki aktywności zawodowej w Polsce i na świecie, źródło: McKinsey / Media