Według niego dobrze jednak, że w projekcie znalazł się zapis dotyczący tzw. strzału ratunkowego. Chodzi o możliwość użycia - w ramach działań kontrterrorystycznych - broni, by zabić osobę dokonującą zamachu.

Projekt nowej ustawy o działaniach antyterrorystycznych przygotowało MSWiA wspólnie z ministrem - koordynatorem służb specjalnych. Ustawa ma określić zasady prowadzenia działań antyterrorystycznych i współpracy służb w tym zakresie. Miałaby wejść w życie 1 czerwca.

Liedel w rozmowie z PAP powiedział, że nie jest "specjalnym fanem tej ustawy". Jego zdaniem lepiej byłoby umieścić zapisy dotyczące zapobiegania terroryzmowi w ustawach dotyczących poszczególnych służb. "U nas jest mnóstwo ustaw, które dotyczą różnych sfer związanych z bezpieczeństwem i tworzenie kolejnej po prostu może powodować pewien chaos" - uważa ekspert.

"Jak patrzę na ten projekt, to mam mieszane uczucia. Z jednej strony niektóre zapisy są naprawdę potrzebne. Dobrze, że się udało je w końcu opracować. Natomiast trzeba pamiętać, że nie od ustawy zależy skuteczność walki z terroryzmem" - powiedział Liedel.

Reklama

Zwrócił uwagę, że ustawy antyterrorystyczne obowiązują w innych krajach, np. w Niemczech, Francji, USA i Wielkiej Brytanii. "Tam i tak dochodzi do zamachów. To nie jest tak, że wprowadzimy ustawę i będzie wszystko OK. To widać chociażby po Francji i Wielkiej Brytanii" - zaznaczył ekspert.

Jak zaznaczył, projektowana "ustawa jest dobra dla służb". "Na pewno ułatwi ich funkcjonowanie i realizację przez nie zadań, natomiast nie jestem do końca przekonany, że spowoduje wzrost bezpieczeństwa. Nie jest to przełomowy dokument" - podkreślił Liedel.

Jego zdaniem w projekcie są elementy obecne już w obowiązujących aktach prawnych, a ich powtórzenie sprawi, że służbom będzie teraz "łatwiej, przyjemniej i prościej".

Przykładem ułatwienia dla służb jest przepis, zgodnie z którym w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu służyć będą mogły osoby posiadające oprócz polskiego także inne obywatelstwo (obecnie funkcjonariuszem może zostać ktoś, kto ma wyłącznie polskie obywatelstwo). "Trzeba pamiętać, że służby mają też inne możliwości wykorzystywania takich ludzi jako informatorów, agentów, konsultantów itd. To nie znaczy, że nastąpi wzrost naszego bezpieczeństwa" - powiedział Liedel.

Pochwalił natomiast zapis dotyczący tzw. strzału ratunkowego. Zgodnie z projektem w ramach działań kontrterrorystycznych będzie można użyć broni, by zabić osobę dokonującą zamachu. Będzie to można zrobić, "jeżeli jest to niezbędne do przeciwdziałania bezpośredniemu, bezprawnemu, gwałtownemu zamachowi na życie lub zdrowie człowieka", a zwykłe użycie broni lub inne środki są niewystarczające. Prawo do takiego specjalnego użycia broni będą mieli funkcjonariusze policji, Straży Granicznej, ABW lub żołnierze w składzie grupy kontrterrorystycznej. Decyzję będzie podejmował kierujący działaniami i przekazywał dowódcy grupy, który wyda rozkaz funkcjonariuszom lub żołnierzom z grupy.

"Gdy trafiłem do MSW w 2004 r., to już wtedy o tym dyskutowaliśmy. Przez tyle lat nie udało się tego wprowadzić i bardzo dobrze, że w końcu jest taki przepis" - ocenił ekspert.

Jednocześnie Liedel wyraził przekonanie, że wiele zapisów projektu będzie budziło kontrowersje, np. dlatego że ograniczają prawa obywatelskie lub istnieje ryzyko ewentualnego nadużywania nieprecyzyjnie zapisanych uprawnień przez służby. "Natomiast nie widzę tutaj jakiegoś fundamentalnego zagrożenia" - zastrzegł.

Wśród kontrowersyjnych pomysłów Liedel wymienił przepis, który zobowiązuje do podawania danych osobowych, adresu i danych dokumentu tożsamości przy kupowaniu przedpłaconych kart telefonii komórkowej (pre-paid). Pół roku od wejścia w życie ustawy dostawcy wyłączą działanie kart, jeśli ich użytkownicy nie podadzą tych danych.

"To ułatwia pracę służb w sferze dowodowej, natomiast nam przy terroryzmie potrzebne są takie narzędzia, które pozwalają wyprzedzać działania terrorystów, żeby zapobiegać zamachom, a nie udowadniać im potem winę, jak zginą setki ludzi" - powiedział ekspert. Jego zdaniem terrorystom będzie łatwo obejść ten zapis projektu ustawy.

Kontrowersyjny jest też - według Liedla - zapis projektu, który przewiduje, że szef ABW w ramach zwalczania terroryzmu może wobec cudzoziemców zarządzić trwające do trzech miesięcy działania operacyjne, m.in. podsłuch rozmów, obserwację i podsłuch w pomieszczeniach i pojazdach, kontrolę treści korespondencji i przesyłek. O swojej decyzji szef ABW zawiadamia premiera i prokuratora generalnego. Przedłużenie takich działań ponad trzy miesiące będzie wymagało zgody sądu.

"Nie jestem zwolennikiem, żeby służby decydowały same o sobie. Myślę, że jeżeli to są trzy miesiące, to naprawdę można się postarać o zgodę sądu. Tu chodzi o naruszenie praw obywatelskich - podsłuchiwanie, śledzenie, więc dlaczego nie mieć nadzoru sądu nad tym. Na tym polega funkcjonowanie służb w demokracji" - zwrócił uwagę Liedel. (PAP)