"Nie ulega żadnej wątpliwości, że najważniejszą decyzją było uzgodnienie, aby wojska Sojuszu weszły na stałe do tej części Europy, w tym wojska USA do Polski" - powiedział PAP prof. Lewicki, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Jak przypomniał, starania o obecność w naszym kraju wojsk amerykańskich, choćby symboliczną, czynione były jeszcze w latach 90. XX wieku. "Ta obecność wojsk NATO to jest wielka rzecz, która zupełnie zmienia poziom bezpieczeństwa, ponieważ gdyby Rosja decydowała się na jakąś akcję, musi liczyć się z tym, że przerodzi się ona w konflikt znacznie większy" – ocenił prof. Lewicki.

Jednocześnie zwrócił uwagę, iż w ramach uzgodnień NATO polscy żołnierze wejdą w skład kontyngentu Sojuszu, który będzie stacjonował na Łotwie. "To bardzo ważny element, gdyż nie tylko przyjmujemy, ale też dajemy żołnierzy. Mamy także wymienić się tego typu kontyngentami z Rumunią. Wchodzimy więc aktywnie w zapewnianie bezpieczeństwa w tej części świata" – podkreślił prof. Lewicki.

W jego ocenie warszawski szczyt NATO potwierdził ostatecznie, że Sojusz jest potrzebny dla zwiększania bezpieczeństwa. "Jeszcze kilka lat temu mówiono, że NATO straciło rację bytu, że świat jest już pokojowy, pojawiały się głosy, że pakt trzeba rozwiązać. I rzeczywiście NATO szukało przez wiele lat sensu istnienia. Okazało się ostatecznie, w obliczu działań Rosji, konfliktu na Ukrainie, działań Państwa Islamskiego, terroryzmu, że NATO jest wszystkim potrzebne. To naprawdę był przełomowy szczyt" - oświadczył prof. Lewicki, dodając zarazem, że "przełom następuje niestety wobec zwiększonego zagrożenia".

Reklama

Odnosząc się do zapewnienia prezydenta USA Baracka Obamy, że NATO będzie bronić każdego państwa członkowskiego Sojuszu, a Europa zawsze może liczyć na Stany Zjednoczone, prof. Lewicki ocenił, że były to bardzo ważne deklaracje uznające, iż dla Sojuszu nie ma alternatywy, chociaż wygłoszone późno, pod koniec urzędowania w Białym Domu.

"Pamiętamy, że Barack Obama zaczynał na zupełnie innym poziomie, że mówił o potrzebie przewartościowania, zwrócenia się ku Azji, że bardzo krytycznie wyrażał się o NATO na początku swojej pierwszej kadencji. Ale widać, że zrozumiał, że wtedy, kiedy naprawdę pojawia się zagrożenie, to nie ma dla NATO żadnej alternatywy. Że jest to jedyny sojusz, który jest w stanie poradzić sobie z problemami zarówno na swoim terytorium, jak i poza nim" – powiedział prof. Lewicki.

Według niego, zmiana na stanowisku prezydenta USA i ewentualna wygrana Donalda Trumpa, który krytycznie wypowiadał się o NATO, nie zmieni diametralnie polityki tego państwa w kwestiach ustalonych na warszawskim szczycie Sojuszu. "Prezydent USA nie ma władzy dyktatorskiej. Wbrew pozorom jego władza jest dosyć ograniczona. Musi uzyskiwać zgody Kongresu, departamentów, Pentagonu. To, że Donald Trump mówi, że trzeba ograniczyć NATO, to nie znaczy, że ten pomysł zostanie wcielony w życie - na pewno nie" - ocenił prof. Lewicki.

Jego zdaniem kontynuacja dialogu NATO z Rosją to mechanizm niezbędny dla uniknięcia prawdziwego konfliktu. "Pytałem podczas jednego z paneli Rosjan, na jakiej podstawie uważają, że NATO, pakt przede wszystkim polityczny, a w zakresie militarnym wyłącznie obronny, stanowi zagrożenie. Odpowiedź była jak zwykle nieprzekonująca, że my to nie, że są twardogłowi. Dialog z Rosją prowadzić trzeba, ponieważ to jest sposób na uniknięcie rzeczywistego konfliktu" - podkreślił prof. Lewicki.

I dodał zarazem: "Rosja jest państwem, którego działania stanowią zagrożenie dla świata. Jeżeli chcielibyśmy otoczyć ją jeszcze ostracyzmem, to utwierdziłaby się w przekonaniu, że cały świat jest jej przeciwny. Trzeba więc z Rosją rozmawiać, tłumaczyć, że NATO nie dąży do żadnego konfliktu, że nie jest agresywne. A w jakim momencie Rosja to zrozumie, to nie jest oczywiste dla nikogo. Jest to kwestia ich wewnętrznej logiki, że poczuciem zagrożenia nadrabia się tam niemożność zapewnienia obywatelom właściwego poziomu życia". (PAP)