Na żądanie Turcji bułgarskie władze zgodziły się na ekstradycję tureckiego biznesmena Abdullaha Buyuka, który prawie od roku przebywał w Sofii. Decyzja rządu została skrytykowana przez media i oburzyła Bułgarów.

Buyuk, który nie ukrywał, że jest zwolennikiem Fethullaha Gulena, zwrócił się do władz bułgarskich o azyl polityczny. Gulen, islamski kaznodzieją mieszkający w USA oskarżany jest przez Ankarę o zorganizowanie nieudanego zamachu wojskowego; turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan uznaje go za swego najważniejszego wroga

Przez 10 miesięcy zwlekano z decyzją w sprawie wniosku Buyuka, ostatecznie 9 sierpnia odmówiono mu azylu. W marcu sąd odmówił przekazania go władzom tureckim, jednak rząd nie wziął pod uwagę tego orzeczenia i wydał Buyuka Ankarze, gdy Turcy po próbie zamachu ponownie tego zażądali. MSW Bułgarii poinformowało o tym po fakcie.

Według wicepremier i minister spraw wewnętrznych Rumiany Byczwarowej Buyuk, zajmujący się technologiami informacyjnymi, stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Przekazano go Turcji, gdyż „miał nieważne dokumenty”. Byczwarowa zaprzeczyła, że na ekstradycję zdecydowano się na podstawie porozumienia z tureckimi władzami.

Reklama

Inny wysoki przedstawiciel resortu spraw wewnętrznych Georgi Arabadżijew powiedział, że biznesmena zatrzymano bez dokumentów i przekazano Turcji natychmiast, „gdyż istniało bezpieczeństwo, że może się ukryć”. Dodał, że od początku roku Turcji przekazano 31 jej obywateli.

Rzecznik praw obywatelskich Maja Manołowa na specjalnie zwołanej konferencji prasowej stwierdziła, że wydalenie Abdullaha Buyuka odbyło się „z naruszeniem prawa międzynarodowego i konstytucji Bułgarii”. Dodała, że ekstradycja powinna odbyć się w obecności przedstawicieli jej urzędu i Komitetu Helsińskiego, tymczasem żadna z tych instancji nie została powiadomiona ani o tej ekstradycji, ani o poprzednich.

Ekstradycję ostro skrytykował również Christo Iwanow, który był ministrem sprawiedliwości w obecnym rządzie do grudnia 2015 roku.

W Ankarze prezydent Erdogan na wiecu wyraził podziękowanie władzom bułgarskim.

Od 2013 roku do początku sierpnia prawo pobytu w Bułgarii otrzymało ponad 56 tys. osób. MSW ostrzega, że fala imigrantów narasta z dnia na dzień.

W czwartek na granicy bułgarsko-tureckiej zatrzymano ponad 60 osób, 36 nielegalnych migrantów zatrzymano wewnątrz kraju, tyle samo na granicy z Serbią, przy próbie wyjazdu z Bułgarii. W środę na południowym wschodzie zatrzymano 220 imigrantów.

W Sofii, niedaleko rynku głównego i meczetu powstała dzielnica imigrantów, zwana potocznie „małym Bejrutem”. W licznych hostelach zatrzymują się setki nielegalnych migrantów, w większości młodych mężczyzn, pochodzących z Afganistanu, Pakistanu i północnej Afryki. Mimo obecności policji dzielnica jest niebezpieczna dla jej stałych mieszkańców, którzy wolą wieczorem nie wychodzić z domów.

Podczas każdej akcji policja zatrzymuje średnio około stu nielegalnych migrantów; są oni odsyłani do specjalnych ośrodków, skąd przeważnie uciekają. Niektórym udaje się zalegalizować swój pobyt w Bułgarii.

Nie wiadomo, ile z tych, którzy uzyskali prawo pobytu, nadal znajduje się w kraju. Ci, którzy pozostali, żyją w izolacji. Rząd w tym tygodniu przyjął program, mający na celu integrację tych uchodźców. Będą mogli oni zawierać porozumienia integracyjne z gminami. Gminy, finansowane przez fundusze unijne, mają zapewniać uchodźcom mieszkanie, opiekę medyczną, pomoc socjalną, naukę dla dzieci i ewentualnie pracę.

Gminy, zwłaszcza te znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej, są zainteresowane programem integrowania przybyszów, ponieważ będą dostawać po około 6 tys. euro rocznie na osobę. Dotychczas gotowość uczestniczenia w programie wyraziło 36 gmin. Znacznie mniejsze jest zainteresowanie wśród uchodźców, którzy traktują Bułgarię jako punkt tranzytowy w drodze do Europy Zachodniej.

>>> Czytaj też: Polityka otwartych granic kluczem do dobrobytu? Niespodzianka: ekonomiści boją się imigrantów