"Przywódcy od dziesięcioleci marzyli o przyszłości z paneuropejską armią broniącą kontynentu. Jeśli uczyniono niewielki postęp w celu realizacji tego celu, to w znacznej mierze za sprawą Brytyjczyków. Wielka Brytania od dawna postrzegała jakiekolwiek dążenia w kierunku własnej kwatery operacyjnej Unii jako niepotrzebne rozproszenie podważające pierwszeństwo NATO" - zauważa brytyjski dziennik w artykule redakcyjnym.
Odnotowuje, że temat europejskiej armii pojawił się na niedawnym spotkaniu ministrów obrony państw UE w Bratysławie, a wielu "Europejczyków obecnie uważa, że Brexit stworzył nowe możliwości". "FT" przytacza wypowiedź szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, że niedawne wydarzenia stwarzają "przestrzeń polityczną do rzeczy, które w minionych latach nie były wykonalne". W tym kontekście gazeta wymienia stałą unijną kwaterę, która nadzorowałaby wspólne aktywa wojskowe, a także francusko-niemiecką propozycję zintegrowania sił między zainteresowanymi krajami.
Propozycje te - jak ocenia "FT" - to niewiele ponad "polityczne gesty, które nigdy nie ujrzą światła dziennego". Gazeta wymienia trzy argumenty na poparcie tego stwierdzenia.
Po pierwsze, planów takich nigdy nie poprą kraje wschodnioeuropejskie, skonfrontowane z rosyjską operacją na Ukrainie i nieprzewidywalnością prezydenta Władimira Putina. Kraje te oczekują obrony swoich interesów "przede wszystkim od USA i twardej siły militarnej NATO". "Stworzenie wspólnej unijnej siły militarnej niepotrzebnie zduplikowałaby działalność NATO" - komentuje dziennik.
Po drugie, wartość takiej unijnej siły militarnej byłaby niewielka; armia taka byłaby zbyt mała, żeby mogła odegrać poważną rolę. Według "FT" doświadczenia z Libii pokazały, że nawet tak znaczące militarnie kraje, jak Francja i Wielka Brytania, nie są w stanie przeprowadzić dużej operacji bez poniesienia głównych kosztów przez USA.
Ostatnim argumentem przeciwko wspólnej armii jest fakt, że kraje członkowskie UE są zbyt podzielone, "żeby mówić jednym głosem w tak wrażliwej kwestii jak operacje wojskowe".
"FT" podkreśla, że UE może odegrać wartościową rolę w obszarach, w których NATO jest mniej obecne, jak pomoc humanitarna. Ale przede wszystkim - zauważa - kraje członkowskie powinny podnieść wydatki obronne. "Rosja wydaje 5 proc. PKB na obronność. Dla porównania, średnia UE to 1,4 proc.; to o 100 mld dolarów poniżej dorocznego celu NATO. Ponad 70 proc. wydatków NATO jest pokrywanych przez Waszyngton, a sytuacja ta w sposób zrozumiały budzi wątpliwości amerykańskich polityków" - pisze dziennik.
Jak podsumowuje, NATO, pod przywództwem USA, jest zdecydowanie gwarantem europejskiej obrony terytorialnej przeciwko Rosji, a Unia może w sposób wartościowy dopełnić tę rolę. Jednak bez mrzonek o niepotrzebnym militarnym projekcie, który odwraca uwagę od realnych wyzwań - zaznacza "Financial Times".
Wrocławianin91(2016-09-29 11:10) Zgłoś naruszenie 362
Dodam czwarty chyba najbardziej istotny argument. Otóż czy ktoś mający choćby szczątkowy zmysł samozachowawczy, oddałby władzę nad armią i siłami bezpieczeństwa w ręce politycznych reprezentantów pokolenia 68, którego zasługą dla bezpieczeństwa europy mamy okazję się przyglądać w ciągu ostatnich dwóch lat. Wystarczy spojrzeć na to jak władza politycznych reprezentantów pokolenia 68 i szkoły frankfurckie odbiła się na społeczeństwach o ponad tysiącletniej tradycji, niszcząc w ciągu zaledwie dwóch pokoleń podstawy tożsamości opartej na czynnikach etnicznych, religijnych, narodowych i językowych. Być może narody nigdy nie zagrożone rzeczywistą utratą własnej tożsamości ,takie jak Niemcy czy Francuzi zatraciły instynkt samozachowawczy, lecz w przypadku Polaków których narodowość była zagrożona unicestwieniem przez ostatnie 300 lat, instynkt ów czasem wręcz przeradza się w panikanctwo. I dobrze bo przynajmniej dzięki tak wczesnemu i dosadnemu reagowaniu na zagrożenia, choć raz jesteśmy mądrzejsi przed szkodą i z pewną dozą satysfakcji możemy przyglądać się głupocie innych nacji.
OdpowiedzGK(2016-09-29 11:21) Zgłoś naruszenie 104
Brytyjczycy graja od dawna na oslabienie Uni i #EUarmy bo to diametralnie zmieniloby ich polozenie geopolityczne (miliby 1sza armie na swiecie u swoich drzwi) musiliby zaczac planowac takze plany obrony przed EUarmy w wypadku rozbieznosci interesow ... scifi teraz ale nie za 20-30 lat.
OdpowiedzRobol(2016-09-29 12:31) Zgłoś naruszenie 422
A co to opchodzi Anglikow, oni w unii nie są. Euro tez według nich nie było potrzebne bo podwarza status tonącego funta. A teraz euro to druga naiwaznieisza wZluta świata. Europejska armia tez im przeszkadza po podważa ich armie. Grają na osłabienie i rozwalenie unii. Czy w stanach tez powinno być 50 armii? Niech spadają na drzewo.
Odpowiedzmlk(2016-09-29 10:42) Zgłoś naruszenie 47
Czy angielska gazeta moze napisac cos innego i np. wyrazić swoj entuzjazm w tej sprawie?
OdpowiedzBen(2016-09-29 21:39) Zgłoś naruszenie 23
Wielka Brytania to cichy poplecznik USA który ma za zadanie nie dopuścić do powstania silnej i zorganizowanej Europy która mogłaby się stać konkurentem USA.
Odpowiedz