Sondaż dla DGP pokazuje, że o ile negatywnie oceniamy działania sądów po 1989 r., o tyle liderom partii rządzącej nie udało się nas przekonać, że ich propozycje są receptą na chorobę wymiaru sprawiedliwości
Szybkie forsowanie ustawy o Sądzie Najwyższym mogło wywołać u części wyborców obawy o instrumentalizację wymiaru sprawiedliwości. 38 proc. pytanych uważa, że zaproponowane prze PiS rozwiązania nie są sposobem na skuteczną reformę, przeciwnego zdania jest 29 proc.
– To dopiero początek reform w wymiarze sprawiedliwości. Punkt po punkcie będziemy go zmieniać. Duża grupa osób odpowiadających „trudno powiedzieć” pokazuje, że jest problem informacji czy dezinformacji, jaka dotyczyła tych projektów – mówi wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Wynik sondażu może wskazywać, że prezydent trafnie odczytał nastroje społeczne, podejmując decyzje o wetach do ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS.
Pokazuje także jednak, że weta nie rozwiązują problemu i potrzebne są inne działania zmieniające sądownictwo. – Jeśli po 26 latach od rozpoczęcia przemian co drugi pytany mówi, że wymiar sprawiedliwości działa źle, jest to dowód, że jego dogłębna reforma jest potrzebna – ocenia Wójcik.
Reklama
– Duże wyzwanie przed politykami i ekspertami, by wspólnie nakreślić niezbędne zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Polacy ich oczekują, ale nie chcą upolitycznienia – twierdzi Borys Budka z PO.
Od poniedziałku trwa napięcie na linii prezydent – PiS z powodu zawetowania ustaw. Wczoraj rzecznik rządu zadeklarował udział przedstawicieli gabinetu we współtworzeniu nowego prawa. Rządowi zależy na demokratyzacji wymiaru sprawiedliwości przez wprowadzenie społecznej kontroli nad sędziami, wprowadzeniu Izby Dyscyplinarnej do ustawy o Sądzie Najwyższym, która ma wyciągać konsekwencje wobec sędziów naruszających prawo, i wreszcie na wymianie kadrowej.
Jak wynika z naszych informacji, postulatem, na którym najbardziej zależy liderowi PiS, jest wygaszenie mandatu I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. ⒸⓅ