Słynne zawołanie wbiegającego na sejmową mównicę Jarosława Kaczyńskiego: „Ja bez żadnego trybu!”, zrobiło wielką karierę medialną. Trafiło do potocznego języka, do internetowych memów i na koszulki. Okazuje się, że zainspirowało także pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej, który bez żadnej podstawy prawnej prowadzi postępowanie karne o składanie fałszywych zeznań przez Lecha Wałęsę w sprawie dotyczącej wiarygodności dokumentów z teczki TW „Bolka”. Przepisy, paragrafy oraz jakieś zawiłe procedury i dziwne ograniczenia stają się powoli zbędne. Zasada „bez żadnego trybu” zaczęła bowiem również obowiązywać w polskim prawie, gdzie najważniejsze stają się rewolucyjny zapał oraz niewzruszone przekonanie o słuszności walki z postkomunistyczną przeszłością.

Najpierw należy przypomnieć fakty oraz chronologię wydarzeń. 31 stycznia tego roku Instytut Pamięci Narodowej wydaje komunikat. „Opinia biegłych z zakresu pisma ręcznego zlecona w ramach postępowania karnego prowadzona w sprawie przerobienia dokumentów z lat 1970–1976 dotycząca domniemanej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL wykazała, że dokumenty są autentyczne”. Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte 25 lutego 2016 r. w związku z wypowiedziami Lecha Wałęsy, że materiały dotyczące tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek” odnalezione w domu byłego ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka zostały sfałszowane. Celem postępowania było sprawdzenie, czy doszło do przestępstwa polegającego na podrobieniu tych dokumentów w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez funkcjonariuszy SB. Lech Wałęsa w tej sprawie posiadał status pokrzywdzonego i został przesłuchany w charakterze świadka. Stwierdził wówczas, że okazane mu dokumenty z teczki personalnej oraz teczki pracy TW o pseudonimie „Bolek” nie zostały podpisane przez niego. Chodziło o zobowiązanie do współpracy, doniesienia oraz pokwitowania odbioru pieniędzy. Komunikat IPN wzburzył do szpiku kości znanego prawicowego blogera Matkę Kurkę. Jeszcze tego samego dnia wysłał on do prokuratora generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Lecha Wałęsę przestępstwa składania fałszywych zeznań – art. 233 kodeksu karnego. Publicysta zamieścił informację na swojej stronie internetowej. Przez kilka miesięcy zawiadomienie pozostało bez reakcji, co należy postrzegać jako złamanie art. 355 par. 1 k.p.k., bo po jego otrzymaniu prokurator powinien „niezwłocznie” odmówić albo wszcząć przedmiotowe postępowanie karne. Wreszcie 23 czerwca pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy SB na szkodę Lecha Wałęsy dokumentów znajdujących się w teczce TW „Bolek”. Postanowienie w tej sprawie zostało wysłane do pełnomocnika Lecha Wałęsy, mec. Jana Widackiego. Zanim jednak pismo dotarło do adresata, już 29 czerwca 2017 r. prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wszczął śledztwo w sprawie złożenia przez Lecha Wałęsę nieprawdziwych zeznań mających służyć za dowód w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku. Postanowienie otrzymane z IPN zamieścił w sieci uradowany reakcją na swoje zawiadomienie o przestępstwie – Matka Kurka. Swój artykuł na ten temat opatrzył dodatkowo chwytliwym hasłem: „Czas na Ciebie »Bolek«, szykuj szczoteczkę”. Okazało się, że bardzo podobne zdanie ma pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej.ⒸⓅ

Treść całej opinii można przeczytać w piątkowym wydaniu DGP.

>>> Polecamy: Ograbieni, wymordowani, naiwni. Polska po wojnie mogła dopłacać do reparacji

Reklama