Świat zbulwersowały niedawno kolejne wycieki danych z rajów podatkowych. Afera Paradise Papers to kolejna odsłona po Swiss Leaks (w 2007 r . pracownik banku HSBC w Genewie ujawnił rejestr ponad 30 tys. klientów) i Panama Papers (w 2016 r . wyciekły dokumenty z kancelarii Mossack Fonseca, która w imieniu klientów lokowała pieniądze w rajach podatkowych na Karaibach).
Na światło dzienne wypłynęły setki dokumentów na temat majątków i konkretnych transakcji finansowych poszczególnych osób, z imienia i nazwiska. I co teraz? Można wyłuskać konkretne osoby i ustawić je pod publicznym pręgierzem. Ale paru ekonomistów wpadło na znacznie lepszy pomysł: Annette Alstadsater, Niels Johannesen i Gabriel Zucman zestawili majątki ukryte z publicznie dostępnymi danymi o majątkach oficjalnych (i opodatkowanych). Tylko kilka krajów publikuje informacje o majątkach swoich obywateli, więc tylko dla nich można było dokonać tej kolosalnej pracy, ale wnioski są warte wysiłku.
Ile majątku można ukryć? Na ile ma to znaczenie dla oceny sytuacji gospodarczej w kraju?
W przypadku Norwegii, Szwecji i Danii, choć majątki uczciwie sprawozdaje większość obywateli, to skala tego ukrytego jest wystarczająca, by zmienić miary nierówności. W skrócie: choć Norwegów jest około 4 mln, a majątek według przecieków ukrywało jakieś 1,5 tys., to miary nierówności policzone po uwzględnieniu majątku ukrytego są zauważalnie (!) wyższe.
Co jeszcze? Okazuje się, że amnestie podatkowe skutecznie sprowadzają majątek z powrotem do kraju. Tak było w Norwegii, gdzie amnestię wprowadzono w 2007 r . Oczywiście nie przyciągnęła ona całego majątku, ale raz, dokonawszy repatriacji, obywatele w późniejszych okresach w mniejszym stopniu ukrywali i dochody, i majątek.
Reklama
Czy za pomocą amnestii można uzyskać dużo przychodów podatkowych? Ludzie naprawdę majętni, ci, którzy mają co ukrywać, to mniej niż 0,01 proc. populacji krajów rozwiniętych. Ale zgodnie z ujawnionymi danymi ponad 50 proc. majątku trzymanego w rajach należy do osób o majątku netto przekraczającym 50 mln dol. W przypadku Skandynawii, gdzie da się porównać dane z przecieków z publicznymi informacjami o majątkach i płaconych podatkach, wielbiciele rajów podatkowych unikają płacenia blisko 30 proc. należnych danin. Dla typowego podatnika skala unikania obejmuje około 3 proc. należnych podatków. W rajach ukrywany jest majątek równy blisko 10 proc. światowego PKB. To więcej niż gospodarka Japonii. W Europie kontynentalnej średnia wynosi 15 proc., dla Rosji zaś konsekwencje istnienia rajów podatkowych są druzgocące – trzymany w nich majątek jest równy 60 proc. jej PKB.
Na ile można ufać badaniom opartym na tego typu danych? Wyciek jest zdarzeniem losowym. Nie da się zatem zarzucić, że spodziewając się go, część podatników specjalnie przeniosła się do rajów lub specjalnie z nich uciekła. Stąd szacunki skali unikania opodatkowania wydają się dość wiarygodne. Wątpliwości mogłoby budzić, gdyby dane pochodziły z małego, nieznanego nikomu banku czy kancelarii. Ale HSBC to jeden z największych globalnych banków. Kancelaria Mossack Fonseca była istotnym graczem na rynku podmiotów doradzających, jak ukrywać przychody i majątek.
Konto w banku szwajcarskim czy innym poza krajem rezydencji podatkowej powinno być zgłoszone do krajowego urzędu podatkowego. Ale zgodnie ze Swiss Leaks 95 proc. klientów szwajcarskiego oddziału HSBC nie ujawniało w ogóle posiadania kont, a zatem unikali oni całkowicie opodatkowania od zgromadzonego na nich majątku. Inna sprawa, że w Polsce, przykładowo, majątek nie jest opodatkowany, opodatkowane są jedynie odsetki od oszczędności, a przypomnijmy, że stopy procentowe w Szwajcarii do wysokich nie należą (w 2011 r. obniżono je do zera, dziś są ujemne).
Z jednej strony przecieki ujawniły ogromną skalę unikania opodatkowania. Z drugiej – pozwoliły zweryfikować, że odpuszczanie grzesznikom może być skutecznym sposobem repatriacji zarówno majątków, jak i podatków. Ale jest i trzecia strona. Nie od dziś wiemy, że pod względem płacenia podatków Skandynawowie różnią się od mieszkańców innych krajów: akceptują znaczną skalę redystrybucji i progresji podatkowej, domagając się od państwa skutecznego – a niekoniecznie taniego – rozwiązywania problemów społecznych. W krajach o niższej wierze w sprawność państwa i o niższym morale podatkowym efekty amnestii podatkowych mogą nie być aż tak spektakularne.

>>> Czytaj też: Ucieczka z bezpiecznej przystani. Inwestorzy nie kupują już franków czy dolarów