Piętnaście topowych firm w USA dołączyło do grona pracodawców, dla których dyplom z uczelni nie jest już obowiązkowym punktem w CV.

Opłaty za studia w USA rosną z każdym rokiem i wielu Amerykanów nie ma pieniędzy – albo czasu – na to, żeby zdobyć dyplom. To nie znaczy jednak, że ich perspektywy pracy są gorsze – przekonuje portal rekrutacyjny Glassdoor. Coraz więcej firm oferuje dobrze płatną pracę osobom, które nie wybrały standardowej ścieżki edukacji – nawet takim, które nie ukończyły liceum.

„Osoby, które nie poszły na studia i mimo to dobrze sobie radzą w życiu, są naprawdę wyjątkowe”, mówi w rozmowie z portalem były wicedyrektor ds. pracowników w Google’u Laszlo Bock.

„Wykształcenie wciąż będzie brane pod uwagę i pozostanie jak najbardziej ważnym czynnikiem w ogólnej ocenie kandydata, ale jego brak nie będzie już barierą uniemożliwiającą staranie się o pracę”, dodaje Maggie Stilwell z Ernst and Young.

Jak pisze z kolei portal Quartz, Google już kilka lat temu przyznał, że oceny ze studiów i wyniki egzaminów są dość bezwartościowe, jeśli chodzi o przewidywanie późniejszej efektywności w pracy. W IBM około 15 proc. nowych pracowników w USA nie ma ukończonych studiów. Prezes firmy Ginni Romeity powiedział, że kursy zawodowe i doświadczenie w faktycznej pracy dają lepsze kwalifikacje na wiele stanowisk w sektorze technologicznym niż dyplom czteroletniego college’u.

Reklama

Poza Google, IBM, EY czy Apple na nowej liście amerykańskich firm, które nie wymagają bezwzględnie dyplomu ukończenia studiów w rekrutacji na topowe stanowiska, znalazły się: Penguin Random House, Costco Wholesale, Whole Foods, Hilton, Publix, Starbucks, Nordstrom, Home Depot, Bank of America, Chipotle i Lowe’s.

>>> Polecamy: To nie jest kraj dla pracodawców. Połowa nie może zapełnić wakatów