Premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił w sobotę po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Ministrów, że chce, aby Senat dał mu zgodę na rozwiązanie regionalnego parlamentu i rządu Katalonii w reakcji na dążenia niepodległościowe tego regionu.

Rajoy dodał, że najnowsze dane dotyczące katalońskiej gospodarki są "niepokojące" i że PKB może skurczyć się nawet o 30 proc., jeśli Katalonia odłączy się od reszty Hiszpanii. Udział Katalonii w PKB Hiszpanii wynosi 19 proc.

Rajoy ogłosił, że chce, aby Senat dał mu zgodę na rozwiązanie regionalnego parlamentu i rządu Katalonii w reakcji na dążenia niepodległościowe tego regionu.

Premier zaznaczył, że przedterminowe wybory do regionalnego parlamentu Katalonii powinny zostać przeprowadzone w ciągu sześciu miesięcy.

Podczas konferencji prasowej zastrzegł, że rząd centralny nie likwiduje autonomii Katalonii, lecz jedynie usuwa przedstawicieli regionalnych władz, którzy złamali konstytucję kraju.

Reklama

Podkreślił, że rząd chce wykorzystać zapisy konstytucji, czyli artykuł 155, by "przywrócić porządek" w Katalonii. Ten autonomiczny region znajdzie się pod rządami władz centralnych, jeśli zgodzi się na to Senat. Jest to pierwszy przypadek uruchamiania artykułu 155 ustawy zasadniczej od przyjęcia hiszpańskiej konstytucji w 1978 roku.

W przyszłym tygodniu w Senacie odbędzie się głosowanie w sprawie nadzwyczajnych środków zaproponowanych w sobotę przez rząd Rajoya. Do ich przyjęcia potrzebna jest bezwzględna większość głosów. Partia Ludowa (PP) Rajoya dysponuje w Senacie taką większością.

Separatystyczne władze Katalonii nie pozostawiły Madrytowi wyboru - podkreślił Rajoy.

Prezydent Katalonii Carles Puigdemont zagroził formalnym proklamowaniem niepodleglości Katalonii, po nielegalnym według władz centralnych referendum z 1 października, w którym 90 proc. opowiedziało się niepodległością regionu. Udział wzięło w nim ok. 2,28 mln (43 proc.) spośród 5,3 mln uprawnionych do głosowania Katalończyków.

10 października Puigdemont ogłosił w katalońskim parlamencie, że przyjmuje mandat obywateli do ogłoszenia niepodległości, ale jednocześnie wezwał katalońskich deputowanych do odroczenia o kilka tygodni secesji Katalonii, aby umożliwić negocjacje z rządem w Madrycie. Następnie Puigdemont podpisał deklarację niepodległości wzywającą inne państwa do uznania "republiki Katalonii".

W reakcji na to władze w Madrycie domagały się od władz w Barcelonie jasnej deklaracji - tak lub nie - czy Katalonia proklamowała niepodległość. W poniedziałek Puigdemont w liście do Rajoya nie wyjaśnił jednak, czy to zrobił. Drugi termin minął w czwartek.

>>> Czytaj też: Problemy z Katalonią? Nic nowego. Region przez ostatnie 300 lat walczył o większą władzę