Prawnik wciąż istniejącej organizacji Trump for America (TFA), która zajmowała się przejęciem administracji USA przez Trumpa, twierdzi, że maile zostały przekazane Muellerowi bezprawnie przez stronę trzecią.

Śledczy nie zwrócili się bowiem bezpośrednio z wnioskiem o te dokumenty do TFA, lecz uzyskali je od federalnej agencji o nazwie General Services Administration (GSA), która przechowywała materiały - pisze agencja AP, powołując się na osoby bliskie zespołowi Trumpa.

Według amerykańskiego portalu Axios chodzi o dziesiątki tysięcy maili 12 wysokich rangą przedstawicieli zespołu Trumpa, w tym zięcia prezydenta Jareda Kushnera.

W mailach dyskutowano m.in. o możliwych celach międzynarodowych Trumpa, a także bez ogródek opisywano kandydatów na najwyższe stanowiska rządowe.

Reklama

W okresie między wyborami prezydenckimi z listopada 2016 roku a zaprzysiężeniem Trumpa w styczniu 2017 roku zespół ówczesnego prezydenta elekta korzystał z biur należących do GSA i sprzętu rządowego. Federalna agencja pomaga zarządzać rządową biurokracją i udostępniała swe obiekty także innym zespołom zajmującym się przygotowaniem przejęcia administracji. Przechowuje dane tych zespołów w swym systemie komputerowym.

W sobotę prawnik TFA Kory Langhofer wysłała list do dwóch komisji w Kongresie USA, przekonując, że GSA "nie miała zgody" na przekazanie śledczym maili, gdyż były one prywatne i nie należały do rządu. Według niego mogły zostać złamane gwarantowane w konstytucji USA prawa autorów listów.

Dokumenty trafiły do ekipy Muellera we wrześniu w odpowiedzi na wniosek FBI, ale zespół Trumpa nie został o tym wówczas poinformowany. W siedmiostronicowym liście do komisji Langhofer napisał, że dowiedział się o przekazaniu materiałów przez GSA dopiero 12 i 13 grudnia.

Langhofer argumentował, że według TFA niektóre z tych maili powinny były zostać ponownie zredagowane, gdyż mogły zawierać uprzywilejowane informacje. Wyjaśnił, że TFA już wcześniej wyszczególniła te maile, by móc je przedstawić śledczym, jeśli byłaby taka potrzeba. Jednak w połowie tygodnia zespół dowiedział się, że ekipa Muellera już od kilku miesięcy jest w ich posiadaniu.

Prawnik wezwał Kongres do podjęcia działań, by uchronić przyszłe zespoły przed przejęciem przez agencje rządowe prywatnych dokumentów, "zwłaszcza w kontekście delikatnych śledztw", które mogą być umotywowane politycznie.

Były prokurator federalny Renato Mariotti na Twitterze odrzucił twierdzenie, jakoby przekazanie maili ekipie Muellera było nieodpowiednie czy nietypowe.

Z kolei demokratyczny kongresmen Eric Saldwell ocenił, że list Langhofera jest "kolejną próbą zdyskredytowania Muellera".

Wśród osób, które używały poczty elektronicznej Trump for America, jest były doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn, który przyznał się do składania w styczniu fałszywych zeznań agentom FBI i obecnie współpracuje ze śledczymi.

Flynn został zdymisjonowany w lutym 2017 roku, gdy okazało się, że zataił przed wiceprezydentem Mike'iem Pence'em szczegóły swoich rozmów z ambasadorem Rosji w USA Siergiejem Kislakiem, do których dochodziło przed inauguracją.

Były dyrektor FBI Robert Mueller został mianowany specjalnym prokuratorem w maju 2017 roku. Powierzono mu zadanie przeprowadzenia dochodzenia dotyczącego działań rządu rosyjskiego zmierzających do wywarcia wpływu na wybory prezydenckie w USA z 2016 roku i jakichkolwiek spraw z tym związanych, bądź które okażą się z tym związane w trakcie dochodzenia.

Trump kilkakrotnie nazwał dochodzenie Muellera "polowaniem na czarownice".(PAP)

jhp/ pru/