W Syrii może dojść do kataklizmu humanitarnego, jeśli nie zostaną podjęte żadne działania - ostrzegł we wtorek szef francuskiego MSZ Jean-Yves Le Drian. Zapowiedział, że w najbliższych dniach uda się do Rosji i Iranu, by omówić kwestię wojny w Syrii.

We wtorek państwowa telewizja syryjska pokazała konwój prorządowych bojowników, wjeżdżający do kontrolowanego przez Kurdów regionu Afrin w północnej Syrii, by pomóc w odparciu tureckiej ofensywy. Syryjska telewizja informuje, że artyleria turecka ostrzeliwuje tamten obszar.

W poniedziałek prezydenci Turcji, Rosji i Iranu, Recep Tayyip Erdogan, Władimir Putin i Hasan Rowhani, uzgodnili, że 14 marca spotkają się w Moskwie, by rozmawiać o sytuacji w Syrii.

Erdogan oświadczył we wtorek, że dzięki rozmowom z prezydentem Putinem udało się powstrzymać wkroczenie syryjskich sił prorządowych do regionu Afrin przy granicy syryjsko-tureckiej.

Leżący w prowincji Aleppo region Afrin kontrolowany jest przez kurdyjską milicję pod nazwą Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG). Ankara uważa tę milicję za organizację terrorystyczną, natomiast USA wspierają ją w ramach walk z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS).

Reklama

Zbrojna ofensywa turecka przeciwko YPG w Afrinie rozpoczęła się 20 stycznia. Ankara obawia się, że Kurdowie skonsolidują tereny odbite tam z rąk bojowników IS. Władze Turcji argumentują, że operacja, której nadano kryptonim "Gałązka oliwna", ma na celu ochronę granic Turcji, "zneutralizowanie" kurdyjskich bojowników w Afrinie i uwolnienie tamtejszej ludności od "ucisku i opresji". YPG odpierają zarzuty o terroryzm i oskarżają Turcję o ataki na cywilów.

>>> Czytaj też: Rosja uznana za agresora. Prezydent Poroszenko podpisał ustawę o reintegracji Donbasu z Ukrainą