Fot. mat. prasowe
Reklama
dr Marcin Olechowski partner w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak
Czy interpretacja UKNF wydana w sprawie rahimcoina budzi pana wątpliwości?
Status prawny tzw. ICO (initial coin offerings) jest w Polsce bardzo niejasny. Potencjalnie mogą naruszać przepisy o obrocie instrumentami finansowymi lub zakaz zbierania środków od szerszej publiczności. Ale to zależy od cech konkretnego „coina” i struktury operacji, bo tych zakazów nie należy – co do zasady – interpretować rozszerzająco. Więc nie można wykluczyć, że interpretacja UKNF była – w stanie faktycznym przedstawionym urzędowi – prawidłowa. Niestety z uzasadnienia pisma UKNF trudno odtworzyć zarówno stan faktyczny, jak i dokładny tok rozumowania urzędników. Pismo jest momentami chaotyczne i zawiera szereg twierdzeń, które mogą budzić zdziwienie (jak np. to, że kryptowaluty to rzeczy oznaczone co do tożsamości).
Czy UKNF wolno wydawać tego typu nieformalne opinie w ramach urzędowego projektu Innovation Hub?
Wydawanie tego rodzaju opinii przez nadzory finansowe jest dobrą praktyką powszechnie stosowaną na rynkach rozwiniętych. Robią tak również instytucje europejskie, np. Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA).
Przepisy regulujące działalność na rynkach finansowych są szczególnie zawiłe i mocno techniczne, więc uczestnikom rynku (oraz samemu nadzorcy) łatwiej jest funkcjonować, gdy z góry wiedzą, w jaki sposób urzędnicy nadzoru rozumieją pewne kwestie. W moim przekonaniu art. 11b ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym nie stoi temu na przeszkodzie. Ten przepis dotyczy szczególnego rodzaju interpretacji, które są wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego w dość wąskim zakresie spraw i wiążą ten organ. Tutaj opinię wydał UKNF – i ona jest pewną wskazówką co do kierunku myślenia urzędu, ale formalnie raczej nie wiąże samego organu. Z tego punktu widzenia nadużyciem jest opublikowanie tego pisma na stronie pana Blaka pod zakładką „Decyzja KNF” (ani decyzja, ani KNF).
UKNF wydał opinię wyłącznie w oparciu o informacje dostarczone przez Rahima Blaka. Nie wnikał jednak zupełnie w to, co przedsiębiorca pisze o projekcie, np. na swojej stronie internetowej. Czy to prawidłowe działanie organu?
To nie jest nic nadzwyczajnego. Przy tego rodzaju opiniach UKNF w zasadzie zawsze ustosunkowuje się do stanu faktycznego, który jest przedstawiany przez pytającego. Jeżeli rzeczywista działalność pytającego odbiega od stanu faktycznego, który to opisał, jest to jego własne ryzyko. Poza tym sens tego rodzaju opinii jest największy na etapie planowania określonej działalności – UKNF więc nierzadko wypowiada się o czymś, co dopiero (może) będzie. W tym wypadku widać zresztą, że UKNF dopytywał o szczegóły. ©℗
Rozmawiał Jakub Styczyński