Dziś bez podania do publicznej informacji prowadzi się wiele działań poniżej progów unijnych i jest to dla zamawiających wygodne. Tego typu postępowania są sposobem na zagospodarowanie pod koniec roku zbywających środków (np. z dotacji) i na wybór tego podmiotu, z którym zamawiającemu jest po drodze. Jednak, jak przestrzega dr Robert Siwik, nie są to przypadki, które uzasadniałyby ominięcie obowiązku publikacji w BZP. Kiedy więc będzie można z tego zrezygnować? Z pewnością, zdaniem pytanych przez nas ekspertów, przy zamówieniach z wolnej ręki, ogłaszanych w wyniku np. awarii czy katastrof. Kiedy jeszcze? – Za uzasadnione będzie można uznać sytuacje, w których zamówienia mają charakter ściśle lokalny, a więc przypadki, w których zamieszczenie ogłoszenia w BZP nie spowoduje wzrostu kręgu zainteresowanych wykonawców – mówi dr Wojciech Hartung z kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka. Z kolei Małgorzata Kosela-Rębowska, radca prawny z Rębowski, Kosela Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych wskazuje na katalog możliwości określony art. 31 dyrektywy 2004/18/WE i art. 40 ust. 3 dyrektywy 2004/17/WE. A według Artura Wawryły, prawnika prowadzącego własną Kancelarię Zamówień Publicznych, chodzić może także o przypadki wyłączone przedmiotowo z obowiązku udzielania zamówień. Jednak ci zamawiający, którzy zechcą z furtki skorzystać, będą wcześniej musieli sobie, na wypadek kontroli, przygotować dobre wytłumaczenie odstąpienia od ogłoszenia ©℗ C2
J.Z.