Przyczyny tak dużego spadku należało jednak szukać nie w kraju, a w zagranicznych informacjach. Wszystkie europejskie rynki pogrążały się w czerwieni od początku w reakcji na odrzucenie planu pomocy dla amerykańskich koncernów motoryzacyjnych przez Amerykański Senat.

Żadnego znaczenia nie miała informacja o produkcji przemysłowej w strefie Euro, która spadła nie o 3,6 procent, czego oczekiwano, ale aż 5,3 procenta. Wszyscy wiedzą, że w Europie jest źle, ale pocieszają się że Europejski Bank Centralny jest bardziej elastyczny i podąża ścieżką wytyczoną przez FED.

Po delikatnej redukcji spadku rynek zamarł, a indeksy stały w miejscu. Identyczny rozwój wydarzeń miał miejsce na pozostałych giełdach. Na inwestorach nie robiła wrażania nawet przecena na rynku surowców, gdzie miedź taniała o 7 procent, a ropa o 8. Stabilizacja z czasem przemieniła się w męczący marazm, a wykres WIG20 przypominał rozwałkowany naleśnik.

Jedyne istotne w tym tygodniu dane makro z USA nie były żadnym bodźcem. Pilnie obserwowana sprzedaż detaliczna bez samochodów spadła o 1,6 procent, co było zgodnie z oczekiwaniami. Z kolei indeks nastroju Uniwersytetu Michigan był nieznacznie lepszy od prognoz choć wciąż jest na historycznie niskich poziomach..

Na koniec tygodnia fixing zamiast jak zazwyczaj ponieść WIG20, tym razem go obniżył przez co kończymy spadkiem porównywalnym do otwarcia. Kurs PKN ORLEN obniżył się o 7 proc. Na spadkowych sesjach, takich jak dzisiejsza, pociesza wciąż mały obrót i praktycznie brak zainteresowania kapitału zewnętrznego, który mógłby całkowicie zmieniać oblicze kolejnych sesji. Mimo tak wyraźnego osłabienia tydzień kończymy symbolicznym 1-procentowym wzrostem i nadziejami, że w weekend uda się uratować amerykańskie koncerny, aby rynki mogły przestać spadać i testować górne ograniczenie obowiązującego trendu bocznego. W przeciwnym wypadku kolejny tydzień przyniesie nam spadki o 5-7 procent.

Reklama