"Wątpliwe jest, by politykę sankcji Trump zdołał skorygować w najbliższym czasie po inauguracji 20 stycznia, biorąc pod uwagę, że deklaracje Republikanina w tej sprawie są nadal sprzeczne" - konstatuje gazeta. Jej zdaniem Trump "na razie woli, o ile to możliwe, ignorować temat sankcji".

Cytowany przez gazetę amerykanista Jurij Rogulew uważa, że uchylenie sankcji na pewno nie będzie pierwszym krokiem Trumpa na stanowisku prezydenta. "Nie zdecyduje się on na jednostronne kroki, dopóki nie uda się osiągnąć jakiegoś porozumienia, zbieżności stanowisk" - mówi ekspert. Przyznaje, że na razie nie wiadomo, "jaka będzie realna polityka".

W rozmowie z "Izwiestijami" zarówno Rogulew, jak i brytyjski politolog James Sherr rozróżniają sankcje, które są w kompetencji prezydenta USA i restrykcje nałożone przez Kongres. Trump teoretycznie może zmienić sankcje wprowadzone dekretem prezydenckim, jednak nie ma kompetencji, by anulować pakiet sankcji zatwierdzony przez Kongres - wskazuje Sherr. Rogulew przypomina, że są przykłady ograniczeń wprowadzonych przez Kongres, które były przeszkodą dla władzy wykonawczej, niemniej funkcjonowały przez dekady nawet, gdy przestały być aktualne.

"Moskowskij Komsomolec" komentując przesłuchania kandydata na sekretarza stanu USA Rexa Tillersona ocenia, że na razie należy "obserwować i czekać". "MK" przyznaje, że wypowiedzi Tillersona były "niepochlebne dla Rosji". Jednak "teza o tym, że Trump i Tillerson ulegli presji i zrezygnowali z linii, którą zamierzali realizować wobec Rosji, jest z gruntu niesłuszna" - wskazuje dziennik. Jak odnotowuje, Trump na niedawnej konferencji prasowej "powtórzył swoją ulubioną myśl o tym, że dobre relacje z Moskwą są pożądane".

Reklama

Gazeta zwraca uwagę na słowa Tillersona o tym, iż USA nie uznają aneksji Krymu, jeśli nie będzie porozumienia, jakie zaakceptuje Ukraina. Wypowiedź ta była - zdaniem komentatora - "jeszcze bardziej buntownicza z punktu widzenia obecnych zachodnich standardów politycznych". Gazeta interpretuje ją jako "niuans polityczny, ważny i pozytywny dla Rosji". Zdaniem "MK" wcześniej stanowisko polityków amerykańskich było "twarde i pozbawione niuansów: Krym nie jest wasz i nigdy nie uznamy, że jest on wasz", natomiast Tillerson "wypowiedział się w tonie: +nigdy nie mów nigdy+".

Tillerson w trakcie środowych przesłuchań w komisji spraw zagranicznych Senatu powiedział m.in., że Rosja "dokonała inwazji na Ukrainę, szczególnie zawłaszczając Krym" i ocenił, że ówczesna reakcja administracji USA oceniona została przez Rosję jako "słaba".

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)