Błaszczak powiedział też, że trwają prace nad nową ustawą o BOR.

Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" napisała, że w ubiegły weekend auto, którym Gowin wracał do Warszawy z Zakopanego, przebiło oponę tuż za rogatkami miasta. Mimo to auto miało przejechać prawie 100 km do Krakowa, gdzie wicepremier i minister nauki przesiadł się do innego samochodu.

"Tam prawdziwy był tylko fakt, że rzeczywiście kiedyś złapaliśmy gumę. Natomiast chcę zdementować: nie było żadnego zagrożenia. Moi oficerowie zachowali się w sposób całkowicie profesjonalny. Przyjechaliśmy na tej takiej zabezpieczającej oponie, plastikowej, do najbliższej stacji benzynowej. Tam poczekaliśmy na następny samochód" - zapewnił w poniedziałek Gowin w rozmowie z TVN 24.

Dodał, że nieprawdą jest, jakoby limuzyna przejechała 100 km z przebitą oponą, na specjalnej wkładce run-flat, która pozwala na kontynuowanie jazdy, choć z ograniczoną prędkością. "Tę gumę złapaliśmy za Krakowem. Przejechaliśmy na niej wolno, z prędkością 50 km/h, do najbliższej stacji benzynowej. To było jakieś ze 20 km, ale naprawdę wszystko było pod kontrolą" - powiedział wicepremier

Reklama

Relacjonował, że kierowca natychmiast skontaktował się z przełożonym, który wydał mu polecenie, żeby dojechać do najbliższej stacji benzynowej. "To się wszystko wydarzyło na autostradzie. Gdybyśmy zatrzymali się na autostradzie, to zagrożenie byłoby bez porównania większe niż poruszanie się z prędkością 50 km/h" - uważa Gowin.

"Moim zdaniem nie ma sprawy" - podkreślił.

Zdaniem szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, "gdyby przeanalizować sytuację sprzed kilku lat, to do takich sytuacji dochodziło". "Oczywiście, trzeba zrobić wszystko, żeby było bezpiecznie. To jest zadanie dla tych, którzy są odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Z wyjaśnień, które usłyszałem od szefostwa BOR (wynika, że) procedury zostały zachowane" - powiedział minister w Sygnałach Dnia w Polskim Radiu.

Błaszczak był również pytany o dymisję szefa BOR gen. bryg. Andrzeja Pawlikowskiego. W sobotę premier Beata Szydło poinformowała, że generał został odwołany w piątek. Podobnie jak szefowa rządu, Błaszczak powiedział, że powodem odejścia Pawlikowskiego były względy zdrowotne.

Szef MSWiA powiedział, że BOR jest przekształcane, a w ministerstwie trwają prace nad nową ustawą o Biurze. Nie podał jednak terminu, kiedy projekt ustawy zostanie przygotowany. "Chodzi o to, żeby BOR było profesjonalną służbą, żeby nie powtórzyło się to, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 r. Zapoznałem się z takim raportem dotyczącym podsumowania tego, co wydarzyło się wtedy z punktu widzenia działalności BOR. Dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że wówczas nie dopełniono obowiązków, że szefostwo BOR nie dopełniło obowiązków" - powiedział Błaszczak.

Premier powiedziała w sobotę, że gen. Pawlikowski poprosił o zwolnienie z służby i przechodzi na emeryturę ze względu na stan zdrowia. Pytana, czy powodem odejścia Pawlikowskiego był tylko jego stan zdrowia, premier powiedziała: "Gen. Pawlikowski zrobił bardzo dużo dobrego w Biurze Ochrony Rządu i jego roczna praca jest przeze mnie oceniana bardzo dobrze".

Obowiązki szefa BOR pełni obecnie jego zastępca płk Tomasz Kędzierski. Gen. Pawlikowski stał na czele Biura od grudnia 2015 roku. (PAP)